Palący problem Lamborghini...

Nie chcesz, by twoje 12-cylindrowe Lambo spłonęło? Nic prostszego - nie tankuj ponad miarę lub... Oddaj je do serwisu w ramach kampanii naprawczej.

Tankowanie włoskich superbolidów "na zapas" nie przejdzie. I choć ich właściciele mogą wpaść na taki pomysł, by rzadziej pojawiać się na stacjach paliw, to szybko powinni z niego zrezygnować. Dlaczego? Powód jest prozaiczny - "przetankowanie" auta może doprowadzić do powstania pożaru. Problem jest na tyle poważny, że Automobili Lamborghini ogłosiło akcję serwisową obejmującą niemal 1500 aut.

Palący problem Lamborghini...

Na czym polega problem? W oświadczeniu Amerykańskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (z ang. National Highway Traffic Safety Administration) czytamy, że do zbiorników zamontowanych m.in. w Aventadorach łatwo wlać zbyt dużo paliwa. Podczas agresywnej jazdy, zgodnej z możliwościami samochodu, nadmiar paliwa może trafić na rozgrzane części silnika. Nie trzeba mówić, że po zetknięciu benzyny z rozpalonymi nieomal do czerwoności częściami mechanicznymi może dojść do zapłonu. Na szczęście do tej pory doszło do niewielu takich sytuacji i nikt poza samochodami nie ucierpiał - w jednym przypadku pożar strawił pokaźny fragment tylnej części auta.

Palący problem Lamborghini...

Z tego powodu Lamborghini wzywa w USA do swoich serwisów dokładnie 1453 właścicieli aut z jednostkami V12. Problem dotyczy nie tylko zwykłego Aventadora, ale także licznych edycji limitowanych takich jak Super Veloce, Pirelli, Miura Hommage, czy Anniversario. Co więcej, przypadłość ta może wystąpić także w modelach Veneno - zarówno w coupe, jak i w roadsterze.

Według relacji producenta rozwiązaniem jest zastosowanie udoskonalonego systemu pochłaniania oparów paliwa ze zbiornika wykorzystującego nowe zawory recyrkulacji tych oparów. Szczęśliwie, najnowsze egzemplarze niedawno zaprezentowanego Aventadora S opuściły fabrykę z nowym układem i im wspomniany pożar nie grozi. Lamborghini tym razem udowodniło, że potrafi rozpalać nie tylko zmysły!