Auto Nostalgia 2015: Czas klasyków

Samochody zabytkowe i tzw. youngtimery z roku na rok cieszą się w Polsce coraz większym zainteresowaniem. Impreza z cyklu Auto Nostalgia to obowiązkowy punkt programu dla wszystkich miłośników klasycznej motoryzacji. Oto krótka relacja z tego wydarzenia.

Jeszcze 10 - 15 lat temu rynek klasycznych samochodów w Polsce właściwie nie istniał. Pojazdami zabytkowymi zajmowali się wyłącznie pasjonaci zaszyci w garażach i skupieni na wieloletnich projektach będących nierzadko dziełami życia. Czasy jednak się zmieniają i rynek starych aut również. Ma to oczywiście swoje zalety i wady - widać je jak na dłoni w blasku ekspozycji tegorocznej edycji Auto Nostalgii. Imprezę zorganizowano jak zwykle w Centrum Targowo-Kongresowym MT Polska przy ul. Marsa 56 C w Warszawie. Na 2 dni wspomniany obiekt zamienił się w jeden wielki garaż marzeń wypełniony wspaniałymi autami z minionych dekad.

Co można było zobaczyć prócz dziesiątek przepięknie odrestaurowanych Mercedesów (m.in. 190 SL, W113 "Pagoda" i W112 300 SE Coupe)? Ciekawie przygotowała się firma Porsche, która przywiozła do Warszawy kilka prototypów wyciągniętych wprost z garaży swego muzeum. Fanom produktów z Zuffenhausen udało się dzięki temu zobaczyć takie rodzynki jak prototyp 911-ki Speedster (prawda, że brzydki?) czy zupełnie nieznane 928 Cabrio (nie wyszło poza fazę testową). Drugi z przytoczonych modeli powstał po porzuceniu przez Porsche pierwotnego projektu zakładającego stworzenie targi na bazie 928.

Ozdobą stoiska klubu Lancii była rajdowa Beta w klasycznych barwach Alitalii dumnie prezentująca maszynerię ukrytą pod otwieraną do przodu maską. Dwa pokaźne gaźniki zajmujące olbrzymią część komory silnikowej to widok, którego nie spotkacie już w dzisiejszych samochodach. Jeszcze większą rzadkością jest możliwość zobaczenia na żywo GAZ-a 14 przeznaczonego dla dygnitarzy państw bloku wschodniego. Czajkę napędzaną 5,5 litrowym V8 pokazywaną na Auto Nostalgii odkupiono w 2001 roku od samego Aleksandra Łukaszenki!

Nieco przyjemniejszych właścicieli mogły mieć dwa srebrne Maserati (Khamsin i Merak) prezentowane przez magazyn Classic Auto. Oprócz witającego zwiedzających Ferrari 328 były to właściwie jedyne włoskie "superauta", jakie można było ujrzeć na warszawskiej wystawie. Na szczęście nie zabrakło innych nieco bardziej popularnych produktów ze słonecznej Italii. Kilka sztuk Fiatów 500 w rozmaitych kolorach i odmianach (w tym Abarth) wprowadzało w dobry nastrój każdego, kto na nie spojrzał. Podobnie było z amerykańskimi pojazdami. Krwistoczerwony Plymouth Fury (1959r.) znany z roli w książce/filmie Christine oraz kilka Chevroletów i Cadillacków dbało o zaspokojenie apetytów wielbicieli amerykańskiej motoryzacji.

W tym roku (podobnie jak poprzednio) Auto Nostalgię zdecydowanie zdominowała jednak "niemiecka technologia" licznie reprezentowana przez dziesiątki wspomnianych na początku Mercedesów. Nie zabrakło też BMW. Obecność kilku egzemplarzy bawarskich aut z serii "8" pokazuje, iż model ten pomimo młodego wieku znalazł się już w kręgu zainteresowań kolekcjonerów. Część spośród pokazywanych "ósemek" wystawiona była na sprzedaż przy czym rozrzut cenowy był gigantyczny (kilkadziesiąt tysięcy złotych).

Rynek youngtimerów od paru lat przeżywa prawdziwe oblężenie przez handlarzy specjalizujących się w imporcie samochodów (także na zamówienie). Niektórzy sprzedawcy wyszukują auta w stanie bliskim fabrycznemu, ze śladowymi wręcz przebiegami. Tego rodzaju "rodzynki" sprowadzane są nawet z Japonii a kwoty rzędu 80 czy 90 tys. zł za używane Mercedesy lub BMW w rzekomo "dziewiczym" stanie nie powinny nikogo dziwić. Z jednej strony bardzo przyjemnie ogląda się takie "okazje", ale z drugiej powoduje to sztuczne "pompowanie" średnich cen rynkowych do absurdalnych wręcz wartości (dobrym przykładem jest tu choćby poczciwy Mercedes W124). Takie działanie zwykłym, średnio majętnym ludziom odcina drogę do posiadania klasyków.

Inną sprawą jest traktowanie youngtimerów jako lokat kapitału. Entuzjastów motoryzacji zmartwi fakt, że z ust wielu właścicieli i handlarzy obecnych na Auto Nostalgii można było usłyszeć zdania "żal nakręcać kilometry, bo wartość maleje". Powstaje więc pytanie: po co mieć samochód z którego się nie korzysta? Jeśli podobnie jak ja, kochacie jeździć klasycznymi autami, kupujcie je sobie dopóki ceny nie osiągnęły jeszcze astronomicznych wartości. Rynek wciąż ewoluuje i za parę lat sytuacja może wyglądać nieco inaczej...