Progi zwalniające

Witam serdecznie drogich czytelników. Dziś zajmiemy się ograniczeniami prędkości przy progach zwalniających.

Ostatnio da się zauważyć modę na montaż progów zwalniających. Można nawet stwierdzić, że walą te progi gdzie popadnie. Próg na progu progiem poganiany. Kawałek równego (jeszcze) asfaltu - i próg. Jest to moim zdaniem dość kontrowersyjne. Spójrzmy na to od strony kierowcy zwykłego, nie "sportowca". Przecież każdy przejazd przez taki próg powoduje cierpienie, chociażby finansowe przy przeglądzie (zawieszenie). Nikt mi nie wciśnie, że to pozostaje bez wpływu. Cierpienie przez chęć (może i słuszną) poskromienia kierowców zbyt dynamicznych. Lecz to inna sprawa. Zajmijmy się dzisiaj ograniczeniami prędkości przy takich progach.

Mamy typową sytuację ze zdjęcia:

co-mnie-gryzie-czyli-progi-zwalniajace-1

Gdańsk, ul. Wawelska. Próg zwalniający z ograniczeniem prędkości.

Obszar zabudowany, 50 km/h (od 23 do 5 rano 60). Znak ostrzegający o progu z ograniczeniem do 20. Teraz co? Zwalniamy. Dobra, ale odkąd i dokąd te 20 trzyma? Spotkałem się z trzema wersjami:
1. 20 od znaku do odwołania, np. skrzyżowaniem,
2. 20 od znaku do progu, dalej 50 (tyle, ile było przed znakiem),
3. 20 tylko na wysokość progu.

Skąd aż tyle możliwości? Jak to skąd - z naszych świetnych, przejrzystych przepisów. Ponieważ:
- znak zakazu (ograniczenie prędkości) obowiązuje od miejsca jego umieszczenia do najbliższego skrzyżowania lub do jego odwołania odpowiednim znakiem; podobno jest to przepis ważniejszy,
- na odcinku drogi, na którym zastosowano progi zwalniające, prędkość powinna być ograniczona do wartości, przy której następuje łagodny (spróbujcie w taki próg wjechać pełną dwudziestką Yarisem - życzę powodzenia) przejazd przez próg zwalniający; podobno jest to przepis mniej ważny.

To oznacza, że... nikt nie wie, która opcja jest prawidłowa. Nie mogli tego napisać prościej?

Według mnie ograniczenie obowiązuje tylko na progu. Dodatkowo przemawia za tym sama technika, czyli najmniej szkodliwy sposób przejazdu przez taki próg. À propos, wiecie jak to najlepiej zrobić?

Tyle, że... co ośrodek egzaminowania, to inaczej. U nas, w Gdańsku, była następująca sytuacja: nasza kursantka zdawała egzamin. Przejechała próg, no i za progiem rozpędza się. Dziadek-egzaminator (potem już pozwalniano tych powyżej 65 roku życia, zgodnie z nowymi przepisami) bardzo się zdziwił. Dziewczyna na to:
- Przecież to ograniczenie było tylko na próg!
- Pierwsze słyszę - egzaminator na to. - Kto pani takich rzeczy nagadał?
- No, instruktor...

Chyba od tego się zaczęło. Musieli na swoim zebraniu poruszać ten temat, zdania (na bank) były podzielone. Nie wiedzieli, jak to ugryźć. Wysłali do Ministerstwa Infrastruktury zapytanie, jak to jest z ograniczeniami przy progach. Otrzymali odpowiedź, żeby nie kombinowali za wiele - ograniczenia prędkości znajdujące się na jednym słupku pod znakiem ostrzegawczym "próg zwalniający" wraz z tabliczką T-1 obowiązują tylko na progu. Widziałem to pismo, miałem nawet ksero.

Ale... to tylko taka interpretacja, nie jest to takie super ważne. No, ale na praktycznym przestali się czepiać.

Wiem również, że na egzaminie teoretycznym jest pytanie o taką sytuację. Możliwe jest jednak, że osoba zdająca mi relację nie zauważyła, że nie było tej magicznej tabliczki T-1. Prawidłowa odpowiedź jest taka, że trzymamy się pierwszej wersji (od znaku do skrzyżowania lub do znaku odwołującego ograniczenie). Chyba że... zostało to po cichu zmienione, nie wiemy, bo pytania nie są jawne. Po co w ogóle walą takie pytania, skoro przepisy są na tyle niejasne, że wiemy to, że nic nie wiemy?

Jeszcze o czymś trzeba pamiętać. Jeżeli jesteśmy w strefie zamieszkania (do 20 km/h) lub w strefie ograniczonej prędkości, a przejazd przez progi może odbywać się z prędkością większą lub równą ustalonej dla tej strefy, to ograniczenia prędkości nie trzeba stosować.

Poniższe zdjęcie mogłoby posłużyć do konkursu: na jakim odcinku (do jasnej ciasnej) to ograniczenie obowiązuje? Na próg, a może na te 100 m, jak wskazuje tabliczka T-20? Co za geniusz to wymyślił, brak słów.

co-mnie-gryzie-czyli-progi-zwalniajace-2

Gdańsk, ul. Wielkopolska. Wszystko jasne?

Cóż, trzeba kursantów uświadamiać, jak mają na teście zaznaczyć, a jak przejechać na egzaminie, a jak potem w życiu. Dużo roboty, a i tak czy ktoś to będzie pamiętał? Wy, drodzy czytelnicy, trzymacie 20 za progiem?

Niektóre progi wymagają szczególnego traktowania. Trzeba kombinować. Przykładem jest przeszkoda na drodze (nie można tego nazwać inaczej) na ul. Rogalińskiej w Gdańsku.

co-mnie-gryzie-czyli-progi-zwalniajace-3

Ul. Wilanowska, Gdańsk. Nie wygląda groźnie.

Dacie wiarę, że jadąc Yarisem z kursantem, bardzo powoli, bez obciążenia, przytarłem tam podwoziem? Spójrzcie na to z bliska, nie byłem chyba pierwszy i ostatni. Lamborghini jest bez szans.

co-mnie-gryzie-czyli-progi-zwalniajace-4

Ul. Wilanowska, ten sam próg z bliska. Wierzchołek sam się zeszlifuje, po co w ogóle tędy jeżdżą.

Trzeba też przyznać, że nasze drogi to często jeden wielki próg zwalniający, lub wiele mniejszych, jak kto woli, ale to już inna historia...

https://www.youtube.com/watch?v=aQzkgo8mnrQ&list=PLPWEHLmcxsih0xuMWUTS_5S9jdsrycnRW&index=5

Przejazd przez próg. Większa prędkość, mocny hamulec (transfer masy na przód), odpuszczenie hamulca (transfer masy na tył), "przeskok" przez próg. Nie zapominajmy o odpowiedniej dokończonej redukcji biegu. Nawiasem mówiąc, najwięcej szkód będzie przy "wbiciu" się w próg z hamulcem. Można też na spokojnie, powoli przeturlać się przez niego.