Citroen C4 Cactus 1.2 PureTech More Life

Mam dziwne przeczucie, że Citroenowi udało się stworzyć nazwę wersji wyposażenia, która idealnie koresponduje z samochodem. Specjalna dla polskiego rynku wersja More Life, jak nic pasuje do samej idei modelu C4 Cactus.

Bo czyż tak naprawdę Cactus nie jest dla tych, którzy nie chcą jeździć C-Elysee i C4? Tak na dobrą sprawę oryginalny Francuz nie oferuje nic więcej niż dwa powyższe samochody. Poza poczuciem radości z posiadania nietuzinkowego modelu. Na pewno nie każdy oczekuje od samochodu czegoś więcej niż możliwości przewiezienia 4-5 osób oraz bagażu w komfortowy i bezpieczny sposób. Ale czy nie można zrobić tego z uśmiechem na ustach, i nie ograniczając się w kwestii formy?

Dynamika na trzy garnki

Od razu zastrzegam, że Cactus nie spowoduje uśmiechu na wszystkich twarzach. Znajdą się tacy, którym nie wszystko będzie odpowiadać. Nie są to wady, czy niedociągnięcia, a raczej pewna specyfika modelu. Tak jest np. z nieakceptowalnym przeze mnie dźwiękiem trzycylindrówki. Nie ma jednostki o takiej ilości komór spalania, która brzmiałaby dobrze. Citroen przy gwałtownym przyspieszaniu brzmi jak zepsuta sokowirówka. Nie zmienia to jednak faktu, że leciutki crossover z turbodoładowanym 1.2 radzi sobie bardzo dobrze. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje mu tylko nieco ponad 9 sekund, co uznaję za bardzo dobry wynik przy takiej jednostce pod maską. W moim odczuciu dynamika nieco spada ze względu na dość długie przełożenia skrzyni i konieczność częstych redukcji, jednak w wyższych partiach obrotów silnik nabiera wigoru i ostro ciągnie Cactusa do przodu (nie powiem Wam dokładnie kiedy, bo Francuzi najwyraźniej zapomnieli zamontować obrotomierza). Wyprzedzanie, choć na pewno będzie wymagało pomachania drążkiem, też nie powinno stanowić wielkiego problemu. 110-konna jednostka świetnie sobie radzi zarówno na spokojnych trasach podmiejskich, jak i w samym mieście. Brakuje jej nieco wigoru dopiero na drogach szybkiego ruchu, powyżej prędkości 130 km/h. Wtedy też daje o sobie znać brak szóstego biegu. Przez pięć przełożeń, spalanie autostradowe kompletnie nie odbiega od miejskiego i wynosi ok. 7 l/100km. Przy spokojnej jeździe można osiągnąć wyniki nieco niższe, oscylujące wokół „piątki”. O ile nie będziemy z uporem maniaka wciskać prawego pedału do oporu, nie będzie też za często dobiegać do nas brzmienie trzycylindrowca – od strony komory silnika samochód wygłuszony jest bardzo przyzwoicie.

Cactus profil

Największą wadą układu napędowego jest praca sprzęgła, a co za tym idzie, współpracy kierowcy z drążkiem zmiany biegów. Wyczucie pracy tego zespołu wymaga sporej dawki umiejętności i cierpliwości. Całość jest nieco gumowata i nieprecyzyjna. Znam samochody, w których biegi zmienia się leciutko, ale o wiele przyjemniej.

Miejski komfort

Przyjemnie za to jeździ się Cactusem po mieście. Zwłaszcza, jeśli miasto jest dziurawe, ma tory tramwajowe, kostkę brukową i masę innych, znanych każdemu, atrakcji. Za amortyzację w Citroenie odpowiada prosty układ z belką skrętną z tyłu. I bardzo dobrze sprawdza się to w kategoriach „komfortu”. Większość nierówności jest wyłapywana i nie trafia poprzez miękkie siedziska do naszych końcówek nerwowych. Jedynie do uszu, bo zawieszenie C4 pracuje dość głośno. Na zakrętach można spodziewać się wychylania i lekkiego bujania, jednak nikt tego „kolczastego” crossovera nie będzie zabierał na tor, żeby śmigać nim po zakrętach ile sił w silniku. Samochód ma zupełnie inne aspiracje i próby jakiejkolwiek ostrzejszej jazdy po zakrętach kwituje podsterownością i niechęcią do precyzyjnego słuchania poleceń. Ale odpuszczam mu te ćwiczenia bez żalu, bo i układ kierowniczy jakoś zupełnie do mnie nie przemawia. Szczerze mówiąc, nie wiem do kogo przemawia, ani jakim językiem, bo nic się od niego nie można dowiedzieć odnośnie sytuacji z przednimi kołami. Na szczęście w normalnej - zwłaszcza miejskiej - jeździe, nikomu nie będzie to przeszkadzać. Więcej punktów zbierze za to za łatwość manewrowania. Siłę wspomagania ustawiono na tyle dobrze, że Cactus sprawnie będzie przemykał po nawet ciasnych uliczkach.

Cactus lampa

Kierowcy na pewno pomoże w tym dość dobra widoczność, wsparta kamerą cofania i czujnikami z tyłu. W tych sytuacjach, kiedy nic nie pomoże, a prędkość nie będzie za duża, uratować nas może Airbump – zestaw poduszek z tworzyw, które okalają Cactusa i tworzą jego specyficzną urodę. O dziwo, to działa. – plastiki uginają się tak jak trzeba, nie rysują i nie pękają.

Dobra robota!

Tak chyba należałoby krzyknąć projektantom i inżynierom odpowiedzialnym za wnętrze C4 Cactus. Mimo niewielkich wymiarów zewnętrznych (jest o 17 centymetrów krótszy od zwykłego C4) w środku jest niespodziewanie dużo miejsca. W przedniej części na pewno spodobają Wam się mięciutkie, szerokie fotele, w które człowiek się niemalże zapada. Mimo regulowanej tylko w jednej płaszczyźnie kierownicy można bez problemu zająć prawidłową pozycję i cieszyć się sporą przestrzenią zarówno na boki, jak i w okolicach kolan. Duża w tym zasługa minimalistycznej deski rozdzielczej. Tak powinno się projektować samochody, bo niestety w wielu modelach zbyt rozbudowana konsola środkowa ogranicza przestrzeń.

Cactus wnętrze

Oryginalna deska rozdzielcza to nie tylko więcej przestrzeni, ale też całkiem niezły design i trochę nowoczesności (którą niektórzy uznają za mniej udaną). W Cactusie zrezygnowano z klasycznych zegarów na rzecz dwóch ciekłokrystalicznych wyświetlaczy. Nie każdemu będzie to odpowiadać, natomiast zdecydowanie spełniają swoją rolę. Oba są wygodne i przede wszystkim – czytelne. Pierwszy z nich znajduje się w miejscu tradycyjnych zegarów i podaje prędkość, podpowiedź zmiany biegu oraz poziom paliwa. Jak już wspomniałem – zabrakło miejsca na obrotomierz, o wskaźniku temperatury cieczy nie mówiąc. To spore braki, i to mimo tego, że większość użytkowników niestety by na te wskazania nie spojrzała.

Drugi wyświetlacz znamy już z innych modeli koncernu PSA. Obsługuje internet, radio, klimatyzację, a w niektórych wersjach także nawigację. Jest prosty w obsłudze, choć wciąż uważam, że sterowanie nawiewami powinno być umieszczone gdzie indziej. Jednak w Cactusie w zasadzie nie ma innych przycisków na desce rozdzielczej. W ogóle samej deski jest mało, nawet schowek przed pasażerem otwiera się w tym miejscu, w którym zazwyczaj znajduje się poduszka powietrzna. Dzięki temu jest jeszcze trochę więcej miejsca na kolana, bo deska znajduje się bliżej szyby czołowej.

Więcej miejsca, niż mogłoby się wydawać, znajdziecie też na tylnej kanapie. Mimo nieotwieranej, a jedynie uchylanej tylnej szyby, drugi rząd siedzeń nie jest potraktowany po macoszemu. Rozstaw osi bliski kompaktowemu C4 (12 mm mniejszy) pozwolił na wygospodarowanie przyzwoitej przestrzeni dla trójki pasażerów. Piszę „trójki”, bo Citroen wyraźnie postawił, mimo braków w szerokości samochodu, na pełną pięciomiejscowość Cactusa. Nie ma tu kanapy wyprofilowanej pod dwa zewnętrzne miejsca, z wybitnie „awaryjnym” środkowym, a dość wygodna, płaska „ławka”.

Cactus kanapa

Można ją złożyć (bez dzielenia) i dzięki temu otrzymamy 1170 litrów przestrzeni bagażowej. W tradycyjnej wersji, dla pięciu osób, za tylną kanapą pozostanie bardzo przyzwoite 358 litrów. To nie dość że dobry wynik, to jeszcze wygląda na całkiem realny – w VW Golfie, gdzie teoretycznie przestrzeni jest podobna ilość, bagażnik sprawia wrażenie mniejszego. Cactus okazuje się być pojemnym i praktycznym samochodem, a nie tylko radosnym.

Niezła oferta

Ponieważ ta wersja C4 ma być radosna, a nie „premium”, nie spodziewajcie się w nim ekskluzywnych materiałów. Nie znaczy to wcale, że jest źle. „Plastikowość” wnętrza zupełnie nie zwraca uwagi w codziennym użytkowaniu, zwłaszcza, że wszystko jest dość solidnie spasowane i nie trzeszczy. A w wielu miejscach spotkamy ciekawe faktury materiałów użytych przy wykańczaniu.

Mimo tego, dość przyzwoicie wyposażona wersja More Life, ze 110-konnym silnikiem, kosztować będzie 66 300 zł. Nie jest to ekstremalnie niska cena, ale tak na dobrą sprawę, dość atrakcyjna. Samochód w zasadzie nie ma konkurencji, a w niektórych przypadkach może robić za samochód kompaktowy. Analogiczny Citroen C4, również w wersji More Life, to niemalże identyczny koszt. Warto więc się zastanowić, czy nie chcemy czegoś ciekawszego do jazdy. Z punktu widzenia technologii i sposobu jazdy, myślę że warty zainteresowania jest również Cactus ze 100-konnym dieslem 1.6, jednak dopłata jest dość spora. Podobnie skonfigurowany (trochę lepsze wyposażenie) egzemplarz przekracza 70 tysięcy złotych.

Podsumowanie

Warto się nim zainteresować. C4 Cactus nie jest pozbawiony wad i pewnych specyficznych rozwiązań, jednak w ogólnym rozrachunku okazuje się całkiem ciekawym samochodem. Na pewno wnosi trochę radości „na drogi”, a kierowcy ceniący komfort będą bardzo zadowoleni z jednostki napędowej. Mimo „braku jednego cylindra” radzi sobie z lekkim Cactusem, żwawo go napędza i nie pali przy tym nadzwyczajnie dużo paliwa. Można by jedynie popracować nad pracą sprzęgła i układem kierowniczym, które sprawiają wrażenie trochę zapomnianych podczas konstruowania samochodu.

Dane techniczne

NAZWA Citroen C4 Cactus 1.2 PureTech
SILNIK t. benz., R3, 12 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1199
MOC MAKSYMALNA 81 kW (110 KM) przy 5500-6250 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 205 Nm przy 1500 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW manualna, pięciobiegowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ belka skrętna
HAMULCE tarczowe went./bębny
OPONY 205/55R16
BAGAŻNIK 358/1170
ZBIORNIK PALIWA 50
TYP NADWOZIA crossover
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4157/1729/1530
ROZSTAW OSI 2595
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1020/535
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 545/825
ZUŻYCIE PALIWA 5,8/4,0/4,7 (test 7,5/6,2/7,0
EMISJA CO2 107
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 9,3
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 188
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 3 lata / 12 lat
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE co 20 tys. km
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (1.2 82 Live) 49 900
CENA WERSJI TESTOWEJ 64 900
CENA EGZ. TESTOWANEGO 66 300