Lexus IS 250 Prestige

Kiedy zachodzi słońce, w wielu miejscach zaczyna się zupełnie nowe życie. Miasto pokazuje swoją drugą twarz, niedostępną dla tych, którzy widzą ją tylko w godzinach 6-22. To, jak fascynująca potrafi być warszawska metropolia nocą, sprawdzamy zwiedzając ją najnowszym Lexusem IS 250 Prestige.

Naszym celem padła Warszawa. Po pierwsze, jest blisko, a po drugie, to tutaj mieszka najwięcej potencjalnych klientów Lexusa. To jedyne miasto w Polsce z dwoma salonami japońskiego producenta aut klasy premium. Na naszą nocną sesję zdjęciową otrzymaliśmy Lexusa IS 250, samochód debiutujący niespełna trzy lata temu, który teraz przeszedł delikatny face lifting. Auto dedykowane zniesmaczonym klientom Mercedesa, którzy zawiedli się na legendarnej, a dzisiaj już historycznej jakości Stuttgarckiej gwiazdy. Lexus to samochód dla osób ceniących sobie komfort i prestiż. Tak więc ubrałem się tak, jak przystało na klienta Lexusa, wygodnie i elegancko. Dress code jest w pewnych środowiskach równie ważny co samochód, którym jeździsz. Dyskretny konik Ralpha Laurena, dwukolorowy prostokąt Tommy'ego Hilfigera czy ordynarny napis Boss to współczesne klasyfikatory modnej części Warszawy. Są równie ważne jak biało-niebieska szachownica czy znaczek "L" na masce Twojego samochodu. Powinienem do tego jeszcze postarzeć swoją twarz. Brakuje mi jeszcze dwudziestu lat, abym był traktowany jak potencjalny klient w salonie Lexusa.

W rankingach portali turystycznych Warszawa wraz z Oslo są uznawane za jedne z najnudniejszych miast w Europie. Gorzej wygląda tylko Bruksela. Europejską mekką życia nocnego został Londyn. Później jest Paryż, Wenecja, Dublin, Barcelona. Nieprawda! W Warszawie dzieją się ciekawe rzeczy. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie i kiedy szukać. Każde miasto ma drugie, ukryte dno, niedostępne dla przeciętnego turysty. Ruszyliśmy Lexusem w poszukiwaniu takich miejsc.

Zmiany?
Przyglądam się nowemu Lexusowi IS z bliska. Zmiany w stosunku do wersji sprzed liftingu są niemal niezauważalne. Najważniejsze to: zmiana kloszów tylnych reflektorów na brzydsze, dodanie kierunkowskazów w lusterkach, przestylizowanie grilla oraz mikroskopijne zmiany w wyglądzie przednich świateł i zderzaków. To wciąż ten sam Lexus, którym zachwycałem się dwa lata temu, z tą różnicą, że teraz już się nim tak nie zachwycam. Kiedyś ten dynamiczny i odważny design nazywałem ponadczasowym. Teraz spowszedniał on na tyle, że Lexus IS nie budzi we mnie już tyle emocji, co na początku swojego istnienia. Wcześniej nie miałem wątpliwości co do najpiękniejszego nadwozia sedanów klasy premium, teraz coś jest nie tak. Mam ogromne pretensje do stylisty odpowiedzialnego za stworzenie pokracznych szlaczków na tylnych reflektorach.

Jedziemy Wisłostradą (ul. Czerniakowska). Decydujemy, że nasze zwiedzanie zaczniemy od wizyty nad brzegiem Wisły. Między mostem Poniatowskiego, a mostem Świętokrzyskim biegnie tam mała, zamknięta dla ruchu droga. Ulubione miejsce rozpoczęcia weekendu młodych mieszkańców Warszawy. Gdzieś w oddali mija nas policyjna motorówka, święcąc halogenem w poszukiwaniu przykładów łamania prawa. Nieopodal otwarto klubokawiarnię Warszawa Powiśle. Warto zobaczyć to miejsce, zaaranżowany na klub modernistyczny budynek, w którym mieściły się kasy biletowe PKP (powszechnie znany jako "okrąglak") jest rzut beretem od centrum Warszawy. Pięknie podświetlony most Świętokrzyski gaśnie, nie wiedzieć czemu, o 22. Czas przenieść się dalej.

Dyskretna elegancja
Warszawie brakuje tego, co ma wnętrze Lexusa. Dyskretnego, ale eleganckiego podświetlenia ważnych miejsc. Większość świateł jest wyłączona na noc, nawet w weekendy. W Lexusie diodowe podświetlenie wnętrza wywołuje poczucie wyjątkowości. Błękitno-białe zegary zaliczam do jednych z najbardziej urokliwych, jakie widziałem. Do tego jasna skórzana tapicerka i ciemne drewno. Jest to zupełnie niepraktyczne, ale mało zestawów kolorystycznych pasuje bardziej do komfortowej limuzyny. Na pierwszy rzut oka wnętrze oparło się face liftingowi. Zmieniła się odrobinę kierownica i kilka przycisków. To kolejna seria "rewolucyjnych" liftingowych zmian. Wygląda na to, że klient Lexusa chce mieć poczucie kupowania nowego opakowania, a niekoniecznie produktu. W centrum konsoli środkowej zagościł ten sam tandetny zegarek. Co prawda spasowanie materiałów zadowoli nawet największych motoryzacyjnych pedantów, gorzej z jakością niektórych elementów. Miejscami wyglądają jak plastikowe odpady z fabryki Toyoty. Można na to przymknąć oczy, chociaż taka wpadka nie pozostanie niezauważona przez klientów. Rekompensaty szukam w wysokiej klasy systemie audio Marka Levinsona, wyposażonym w 13 głośników, który zapewnia muzyczne tło dla naszej nocnej podróży w głąb Warszawy. Taka jakość dźwięku jest dostępna tylko w najbogatszej wersji Prestige. Następny cel to warszawska Starówka.

Mijając kolejne ulice, po drodze dochodzę do wniosku, że Warszawa jest martwa. Tu i ówdzie przemknie się grupa wesołych osób, ale to za mało. Przecież nie chodzi o strukturę wiekową mieszkańców ani gęstość zaludnienia. W tych kwestiach nie wypadamy gorzej niż tętniący życiem nocnym Kraków. Dlaczego tak się dzieje? Większość ciekawych miejsc jest porozrzucanych po Warszawie. Takie dystanse przebywa się samochodem, a nie na piechotę. Brakuje uniwersalnego skupiska restauracji, klubów, barów i kawiarni. Nie poprawimy tego bilansu wożąc IS-em ludzi z imprezy na imprezę. W Lexusie z tyłu jest tak mało miejsca, że dwie dorosłe osoby zajmą niemal całą kanapę, a ich nogi i tak będą narażone na zmiażdżenie przez nikczemnego kierowcę i jego pasażera z przodu. Niecałe 400 litrów pojemności bagażnika to kpina, nie zmieścisz tam nawet dziecka.

We dwójkę z fotografem Michałem Karpińskim mijamy pl. Piłsudskiego z modnymi ulicznymi kawiarniami jak np. "U kucharzy", które to miejsce sygnowane jest nazwiskiem znanej restauratorki, Magdy Gessler. Tutaj przechodzi się niemalże w linii prostej znad Wisły. Pani Gessler ma dodatkowy, szósty zmysł supersmaku. Jednak osoby ceniące sobie spokój powinny udać się dalej w drugą stronę - w kierunku kolumny Zygmunta. Klubowy zgiełk zostawisz w ten sposób za sobą. Herbaciarnia "Same Fusy" to idealne miejsce na romantyczny wieczór i kolejny przystanek naszego Lexusa. Szczególnie polecam herbatę Perła Orientu i pyszny, podawany na ciepło tort marchewkowy!

Udany duet
Zadaniem face liftingu samochodu jest wprowadzenie do oferty nowych jednostek silnikowych i innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Niestety, w przypadku Lexusa to tylko odmłodzenie wyglądu, które nie ma nic wspólnego z wyżej wymienionymi rzeczami. Pod maskę Lexusa IS trafił znany sprzed liftingu, sześciocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 2,5 l i generujący moc 208 KM. Taki wynik udało się uzyskać dzięki systemowi wtrysku bezpośredniego i zastosowaniu układu zmiennych faz rozrządu. Ta dynamiczna jednostka wydaje się być optymalnym wyborem do ważącej przeszło 1,6 tony limuzyny. Alternatywa w postaci 2,2-litrowego diesla jest nie do przyjęcia. Lexus jest synonimem świetnych jednostek benzynowych oraz genialnych skrzyń automatycznych i niech tak pozostanie. Wystarczy wspomnieć superszybką 8-biegową konstrukcję, dostępną w sportowej wersji IS-F. Takiego duetu automat-benzyna powinien trzymać się klient, wybierając model IS.

Lexus nie ma problemów z przyspieszeniem, w ciągu 8 sekund wskazówka na prędkościomierzu przejdzie na drugą stronę "setki". Nawet nie zauważysz, ile biegów zmienił po drodze ten błyskawicznie działający mechanizm. Jeśli przełożenia chcesz zmieniać ręcznie, masz do dyspozycji seksowne, metaliczne manetki przy kierownicy. To najwygodniejsze rozwiązanie do manualnej selekcji biegów. Z podwójnej końcówki układu wydechowego wydobywa się przy przyspieszaniu miarowy i przyjemny dla ucha bulgot. Chociaż trzeba wytężyć słuch, żeby to usłyszeć, bo absolutna cisza panująca w kabinie sprawia, że czujesz się jak w pomieszczeniu dźwiękoszczelnym. Ja zamiast ciszy wolę słuchać rasowej widlastej szóstki.

Odwieczny spór o jedyny słuszny napęd trwa nadal i teraz jest jeszcze bardziej zażarty. Kiedyś jego rozstrzygnięcie wydawało się prostsze. Tylny napęd był synonimem agresywnej, sportowej jazdy, a przedni - zachowawczego i spokojnego stylu. Pierwszy raz zwątpiłem w słuszność tej teorii zasiadając w Hondzie Civic Type R i Oplu Astrze OPC. Dzisiaj nowy Focus RS utwierdził mnie w przekonaniu, że nic w szalonym świecie napędów nie jest takie oczywiste. Lexus to tradycjonalista. Tylny napęd sprawia, że IS potrafi być w zakrętach diabelnie szybki, wymaga to tylko od kierowcy odrobinę umiejętności w operowaniu pedałem gazu. Podwójne wahacze z przodu i wielowahaczowa konstrukcja z tyłu zapewnia IS-owi optymalną stabilność. Jedyne zastrzeżenie mam do mocno wspomaganego układ kierowniczego, który mógłby dawać odrobinę lepsze wyczucie asfaltu pod kołami Lexusa. Czy to ja kieruję tym samochodem, czy to on kieruje mną? Jadę jednak stosunkowo wolno Lexusem, nie testując jego tylnonapędowych możliwości na ulicach Warszawy. Mijam remontowany pl. Bankowy, kierując się ponownie w stronę Ronda de Gaulle'a. Skręcam w ulicę Smolną - to tutaj, w ekskluzywnym nocnym klubie Sogo, wzorowi w dzień mężowie na chwilę zapominają o swoich żonach.

Prymus sprzed lat
Brak możliwości pełnej indywidualizacji wnętrz Lexusów to dla bogatych klientów duża wada. W IS-ie dostępnych jest pięć pakietów wyposażenia. W skład podstawowej wersji Comfort wchodzi m.in. dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, zmieniarka CD na 6 płyt i system "inteligentny kluczyk" oraz kilka elementarnych systemów bezpieczeństwa (BA, VSC). Z kolei pakiet Prestige rozpieszcza nas systemem GPS z ekranem dotykowym, systemem audio Mark Levinson z DVD, skórzaną tapicerką, czujnikami deszczu i roletą tylnej szyby. Jest tu niemal wszystko, w co powinno być wyposażone auto klasy premium. Brakuje jedynie kilku bonusów dla najbardziej wymagających, np. trzeciej strefy klimatyzacji, panoramicznego dachu, masażu w fotelach etc.

Lexus IS 250 po liftingu niewiele się zmienił, to wciąż ten sam prymus klasy premium sprzed dwóch lat. Tylko czy ciągle może stanowić duże zagrożenie dla niemieckiej trójcy - BMW, Audi i Mercedesa? Dzisiaj to już nie jest takie pewne, brakuje mu świeżości. Kończę podróż w Polonia Palace, luksusowym hotelu, stworzonym w ponad stuletniej secesyjnej kamienicy. Parkuję Lexusa pomiędzy Audi A5 a Mercedesem klasy S. Tutaj jest jego miejsce. Czas się przespać.

Serdeczne podziękowania dla Michała Karpińskiego za zrealizowanie sesji zdjęciowej.