kiedy mialem tyle lat co ty, robilem prywatnie rocznie 60tys i 116KM mi w klasie sredniej do efektywnego przemieszczania sie z punktu A do punktu B (rozumiej 1000km przez polske, niemcy, czechy i slowacje) wystarczylo tylko dlatego, ze byl to diesel i nawet zaladowany jako tako jechal. problem w tym, ze auto ktore wtedy mialem, bylo duzo lzejsze od mondziaka mkiv (mialem avensis t25). choc jezdze czasami autami, ktore sa duzo slabsze od mojego, poprostu nie widze najmniejszego powodu, dlaczego sie meczyc w 5m sedanie/kombi ze 120 konnym, nie doladowanym silnikiem. owszem, wygodnie bedzie tak samo jak w 2.0eb 240KM, bo przeciez to te same auta, ale prosze cie, nie probuj komus wcisnac kit, ze to jest wygodne pod wzgledem pokonywania duzych dystansow - nie jest. pozatym 25tys mozna spokojnie robic jezdzac codziennie do pracy przez wieksze miasto. tak, wtedy jest taki silnik ok. ale powiedz mi, kto normalny kupi 5m auto do jazdy po miescie? chyba tylko zakompleksiony wiesniak, ktory musi koniecznie kupic za swoje pieniadze jak najwiekszy samochod, by sasiad mu zazdroscil...