R9T ;)
Na pasku to Harley robi model Street 750, ale ten model jakiś takie nie Harleyowy w ogóle.
Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka
Wersja do druku
R9T ;)
Na pasku to Harley robi model Street 750, ale ten model jakiś takie nie Harleyowy w ogóle.
Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka
600km trzaśniesz na moto w jeden dzień?? :o Plecy mogą tego nie zdzierżyć :)
Ja robię tak 8-12k km w sezonie i dla mnie smarowanie nie jest jakimś tam wielkim problemem. Pasek/karda mocno zawęża wybór motocykla niestety. Pozostaje Honda Deauvile z używek lub jak pisał rowerek jakieś Harleye na pasku i wszelakiej maści sedesy/skuterki :) Łańcuch jest najtańszy, najbardziej efektywny i dodatkowo zapewnia jeszcze pewną elastyczność w przekazaniu napędu dlatego w większości motocykli jednak występuje. W motocyklu z wałem musisz precyzyjnie dawać między gazy przy redukcjach żeby nie szarpało, poprawnie napięty łańcuch potrafi to w pewnym stopniu zniwelować.
Możesz w sumie kombinować z tą olejarka automatyczną ale jak pisałem - łańcuch wiecznie czarny i brudny, tak samo jak i felga, wahacz i możliwie ciuchy (to już zależnie od motocykla). Uwierz mi że jak masz stojak serwisowy (koszt 250zł) i w motocyklu rolki na wahaczu (30-100zł) to przy odrobinie wprawy cała operacja smarowania trwa 5 minut po przyjechaniu do domu :)
- - - Aktualizacja - - - -
Albo nawet bez stojaka - psik psik, przepchnięcie moto o 1,2m, psik psik ... i tak 3 razy :)
I Polska, wczoraj trzasnęliśmy 1700 km w jeden dzień. Przy standardowym ruchu byłby to wyczyn, ale...
- odcinek Florencja-Brennero pusty. Dosłownie, na odcinku liczącym ponad 400 kilometrów minąłem łącznie kilkanaście samochodów jadących w tym samym kierunku co ja. Tempomat na 140-145, nawet na chwilę nie trzeba było redukować.
- granica na Brennero: kontrola szybka i przyjemna, sprawdzili test, zapytali o cel podróży, ekspresowo poszło
- przez Austrię zawsze śmigam "na skróty", czyli przez góry do Mittenwaldu i dalej przez Ga-Pa nach Munchen
- granica pomiędzy Austrią a Niemcami mocno obstawiona policją. Bardzo szczegółowa kontrola, dodatkowe formularze do wypełnienia. Tutaj zajęło to łącznie koło 20 minut.
- w Niemczech pusto. Do Monachium autostrada świeciła pustkami, dalej także. Ciasno zrobiło się przy Chemnitz, ale za Dreznem auta poznikały
- na granicy z Polską zero kontroli. Nawet jednego polskiego radiowozu, wozu celników, czegokolwiek. Można by wjechać z bombą atomową na pokładzie ciężarówki i nikt nie zwróciłby na to uwagi. I po co te wszystkie śpiewki o testach, które będą sprawdzane?
- w PL oczywiście w 5 minut zasypała mnie cebula. Pierwsza stacja, połowa osób bez maseczek, dwie osoby kłócą się, że będą jeść hotdoga na stacji w budynku, bo "koronawirus nie istnieje". Nikt nigdzie nie podchodzi do tego tematu w tak lekceważący sposób jak Polacy.
- łącznie jechaliśmy równo 16 godzin do Warszawy. Rewelacyjny wynik, przejechaliśmy dokładnie 1705 km. I powtarzam - to byłoby niewykonalne przy standardowym ruchu.
A paliwo i spalanie? Ile wyszlo?
A jak stacje i ogólnie zachowanie ludzi za granicą (pod względem maseczkowo-covidowym)?
U nas się to gówno nigdy chyba nie skończy - szczepienia idą jak po grudzie, masek nie nosi właściwie nikt... Ja mimo że jestem "pacjentem podwyższonego ryzyka" (cukrzyca) to na szczepionkę będę mógł liczyć gdzieś tak w 2023 w tym tempie.
8,4 z całej trasy, przy czym w DE na pustych odcinkach bez ograniczeń było 170-200. Poza tym wszędzie zgodnie z limitami, max +10-15 w IT.
Bardzo przyzwoicie. Czyli mieliscie jedno tankowanie po drodze.
No to mow co bierzesz :)
Wydaje mi sie, ze szczepienia troche lepiej pójdą. Jesli dostawy sie nie zmieniajasza i nadal bede szczepić -/+ 5 mln osob na kwartał to moze doczekamy sie w tym roku. Moj staruszek juz po drugiej dawce.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk