Zapisałem się na szczepienie - Moderną. Mam nadzieję że przeżyję. W sobotę 15.05. Drugi raz tego gunwa nie chcę przechodzić.
Wersja do druku
Zapisałem się na szczepienie - Moderną. Mam nadzieję że przeżyję. W sobotę 15.05. Drugi raz tego gunwa nie chcę przechodzić.
Ok, ja miałem przedlifta. Tu jak widzę jest trochę inaczej.
Miałem dokładnie ten sam wariant silnika, świetna konstrukcja. Generalnie, z tego co wiem, jeśli L3 to najlepiej z 2.0 dCi lub F4RT
Będzie dobrze :)
Ja się akurat na szczepienie nie spieszę. ale nie dlatego, żebym się bał microchipów Gatesa ;-D
COVIDa przechorowałem, mam b. wysoką odporność. Zagranicznych podróży w przewidywalnej przyszłości nie planuję, więc po prostu nie widzę potrzeby.
Oczywiście rozumiem i szanuję tych, którzy mają odmienne podejście.
Inna sprawa, że obecnie w przestrzeni medialnej zauważam taką ewidentnie komiksowy styl narracji - oto superbohater w postaci szczepionki wybawi nas od złego. Tylko zaszczepmy odpowiednio wysoki procent społeczeństwa.
Nie neguję sensowności szczepień, tylko martwi mnie, że z tego przekazu zniknęły takie kwestie jak:
1) mutacje wirusa - szczepienie daje oczywiście odporność na różne warianty koronawirusa, ponieważ mają one bardzo wspólną tożsamość. Tym niemniej te mutacje dzieją się stale i trudno określić horyzont tych zmian, które "wymkną" się uzyskanej odporności.
2) powyższe może być w praktyce małym problemem, ponieważ nawet producenci mówią o roku odporności poszczepiennej. Dupy nie urywa - w Polsce mamy już od ponad roku pandemię (z różnym nasileniem co prawda). Co dalej? tak w kółko?
2b) obecna akcja szczepień finansowana jest ze środków publicznych. Jak będzie przy następnej kolejce? Albo za 3, 4, 5, itd. lat?
Rozumiem medialną podjarkę z tego, że tylu jest chętnych do szczepienia. Ok. A co dalej?
A dalej się zobaczy. Szczepienie daje nam ten rok - półtora, kiedy będzie można zacząć wracać do normalności, a przy okazji cały czas pracować nad lekiem/szczepionką z dłuższą gwarancją.
Znaczne wygaszenie/ograniczenie pandemii spowoduje też mniejszą możliwość mutacji, albo możliwość zmutowania do formy, która nie będzie tak groźna i będziemy przechodzić to jak zwykłe przeziębienie, czy nawet grypę. Nie da się zminimalizować ryzyka do zera, ale przy dużej odporności stadnej nabytej przez szczepienia (a więc względnie "nagle" wirus nie będzie się mógł roznosić) jest szansa do ograniczenia go do stopnia mocno lokalnego, lub niegroźnego.
BTW. Gatesowie się rozwodzą - ciekawe, kto będzie kontrolował mojego chipa :P
Zgadzam się! Przy czym zauważ - mówisz o pewnych możliwych scenariuszach, niejedynych.
Też mam nadzieję, że tak będzie - chociaż bazuje to na co najmniej kilku założeniach, chociażby w kwestii sytuacji w innych państwach (również poza UE) i międzygranicznego przepływu osób.
Kwestia neutraliacji zagrożenia ze strony wirusa też nie jest przesądzona, a mocno prawdopodobna.
Dlaczego to poruszam? Noe po to żeby się spierać, wszak generalnie się zgadzamy.
Chciałem podzielić się moim rozgoryczeniem, że w przestrzeni medialnej nie mówi się prawie wcale o tym, co będzie cholernie potrzebne na wypadek, gdyby ziściły się te mniej optymistyczne opcje.
Czyli coś co należało robić już latem 2020 - zachęcać ludzi do utrzymania dobrego zdrowia - zachęcać do aktywności fizycznej, np.: żeby wybierać się do lasu, gdzieś gdzie jest mała szansa na kontakt z innymi (wiele części Polski daje tą możliwość, choćby taki Poznań jest mocno otoczony dużymi kompleksami leśnymi), na rower, robić jakieś ćwiczenia w domu. Po blokach informacyjnych w TV zrobić choćby jakieś krótkie kursy oddechowe. Zachęcić w miarę możliwości do ograniczenia śmieciowego jedzenia, do higieny snu, itp. itd.
Nie mówię już o tym, jak opracowanie w rodzinach strategii na opiekę i zaopatrzenie mieszkających samodzielnie seniorów..
Zamiast tego ciągłe tłuczenie hasła 'zostańcie w domu'. Nie neguję jego sensu, choć od któregoś momentu mam wrażenie, że stało się już wręcz kontrproduktywne. Zwłaszcza wobec braku tego wszystkiego, o czym piszę powyżej..
Oczywiście - nigdy nie ma pewności w takim przypadku. Ale to imho minimalizacja ryzykaCytat:
mówisz o pewnych możliwych scenariuszach, niejedynych.
Jak już otworzyli lasy, to cośtam było :) ale tak jak mówisz, małoCytat:
Po blokach informacyjnych w TV zrobić choćby jakieś krótkie kursy oddechowe. Zachęcić w miarę możliwości do ograniczenia śmieciowego jedzenia, do higieny snu, itp. itd
W pewnym momencie tak, choć znając nasz naród i widząc pomysły na wszelkie obchodzenie i nieliczenie się ze zdrowym rozsądkiem (tłumy w tatrach, czy knajpy, które zamiast po cichu i w reżimie się otworzyć, robiły z tego show i miały ścisk jak w metrze w godzinach szczytu), to mogło wydawać się jedynym rozsądnym wyjściem.Cytat:
Zamiast tego ciągłe tłuczenie hasła 'zostańcie w domu'. Nie neguję jego sensu, choć od któregoś momentu mam wrażenie, że stało się już wręcz kontrproduktywne.
Pomijam już takie totalne wpadki jak źle napisane rozporządzenie, które dopuszczało zimą otwarcie hoteli z "połową pokoi wolnych" zamiast "z połową miejsc wolnych" co powodowało, że zamiast dystansu, były pozamykane w górach pokoje "jedynki", a wieloosobowe (9-12) były otwarte. Ale to jakby nie jest temat na dyskusję o globalnym znaczeniu :)
2.0 Nissana nie lubi sie z gazem a mimo to ludzie kupuja, mozliwe dlatego ze w autosmietniku pisza z upprem maniaka ze one na gazie smigaja.
Moja 2.0dci z poczatku produkcji przez 8 lat po prostu jezdzila.
Mam możliwość wyboru, Astra, Moderna albo Jonson. Dzisiaj muszę zdecydować. Chyba wezmę Jonsona. Co myślicie?
Wydaje mi się Moderna, najmniej z nią kontrowersji. Dania wycofała Astre i Johnson co o czymś świadczy.