Dzisiaj byłem na warsztacie, bo coś mi cykało w podwoziu, jakby coś ciekło i kropelki spadały na blachę. Myślę sobie, fajnie, dopiero auto kupiłem i już jakieś problemy i wycieki... Zajeżdżam, mechanik osłuchuje, ogląda i, ku mej uldze, mówi że to katalizator stygnie i takie dźwięki wydaje, i że "ten typ tak ma"ot taka ciekawostka jakby kogoś takie dźwięki nurtowały.
no i udało mi się zejść poniżej 7 l - 6,94 przy leniwej jeździe, z tym że proporcje trasa/miasto były tym razem ok. 60/40.
Auto mam prawie miesiąc, przez ten czas wydałem tylko na kołpaki, paliwo i środki czyszczące - bajka, do poprawki nie było nic (no, jeszcze zamek mam do zrobienia, ale to niedługo)![]()