To jest w takim razie ciekawa sprawa, która skłoniła mnie do niejakiej autorefleksji. Wniosek jest taki, że sam nie wiem kiedy, ale Jaguar mi "zmalał w oczach". W przypadku starych modeli nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości, że Jag to Jag i gra w innej lidze niż jakieś BMW, Audi czy nawet Merc. W sumie po części tak jest i z nowym XJ-em. Choć jest coś na rzeczy, że "trąci Azją", ale gdy stanie taki obok 7-er, wydaje mi się, że to różnica klas. Jednakże w przypadku modelu XF (a teraz także XE) od początku jakoś traktowałem je bezpośredniego konkurenta A6, 5-er i E-klasy, znajdującego się dokładnie na tym samym szczeblu "prestiżu". Ba, wkradł mi się wręcz nawyk myślenia o XF jako o super wypasionym...Mondeo. Taka trochę relacja jak A6 - Passat. Nie, żeby zaraz to było coś złego, ale nie pomaga to w myśleniu o tym Jaguarze jako o czymś bardziej prestiżowym od konkurencji![]()