według rzeczoznawców ponowne lakierowanie pojazdu absolutnie pojazdu nie dyskwalifikuje. Lakierowanie nie będące skutkiem prac blacharsko-lakierniczych ma jednak wpływ na wartość pojazdu. Potencjalny, następny nabywca pojazdu z faktu ponownego lakierowania pojazdu wyciągnie wniosek, iż pojazd jest powypadkowy. Tym samym lakierowanie pojazdu utrudnia znalezienie nabywcy i skutkuje utratą wartości rynkowej pojazdu przyjmowanej na około 10 %.
Niezależnie od powyższego sprawa jest bardzo podejrzana. Przebieg ok. Jeżeli dokumentacja pojazdu nie jest fałszywa i sprawdziłeś przebieg w bazie CEPIK nie ma się czego bać. Ale to lakierowanie z powodu aktu wandalizmu budzi wątpliwości. Ja bym zażądał zdjęć pojazdu po szkodzie albo zleciłbym rzeczoznawcy opinię czy pojazd nie nosi śladów napraw powypadkowych. Jeśli miał miejsce wypadek/kolizja skutkujące koniecznością malowania prawie całego nadwozia rzeczoznawca bez problemu wykryje ślady świadczące o ewentualnej szkodzie pojazdu.
Model J jak i już poprzednie dwie generacje Astry mają już dobre zabezpieczenie antykorozyjne. Według rzeczoznawców prawidłowo wykonane lakierowanie pojazdu wręcz wzmacnia powłokę lakierniczą ale uwaga jeśli lakierowanie było wynikiem kontaktu nadwozia z czynnikami chemicznymi nie wiadomo jak lakier będzie się zachowywał. Czy nałożenie lakieru miało miejsce po odpowiednim oczyszczeniu nadwozia? Z drugiej strony jak przez 6 lat nic nie wyszło to raczej nie ma się co obawiać.
Pamiętaj że Astra J była wówczas najcięższym samochodem w swojej klasie. 115 km na papierze nie jest źle ale w praktyce będziesz mieć wrażenie jakby pod maską było 20-30 KM mniej. Przejedź się i sprawdź. Silnik starej daty, nie nazbyt oszczędny ale i mało problematyczny.