Poszukiwania nowego kwietnika. Co po Audi ?

[Arnold]

W takim razie trzymam kciuki (za Ciebie) i czekam na artykuł (faktycznie może być ciekawy)

Nie zrozum mnie źle - Nie mówię że to "grosze", tylko że spodziewałem się więcej.
Trochę też rozumiem firmę (wynajmującą) :
- To co jest drobnostką w aucie za 15 tys w aucie za 150 jest już wadą (poważną).
Niestety ludzie kupujący auta używane za ponad 100 tys myślą ze kupią nowe (idealne) za cenę używanego (doświadczenia własne - ze sprzedawaniem).

[misiek.gosu]

Tak, ochrona zniżek działa na dane auto, u danego ubezpieczyciela na dany okres ale ...
Każdy ubezpieczyciel jest osobną firmą (z osobnym regulaminem) a ta opcja jest jedynie zachętą do skorzystania lub dalszego korzystania z jej usług.
Nie wynika ona przecież z mocy jakiegoś prawa a jedynie z regulaminu firmy (umowy).
- Dla czego miałoby to wyglądać inaczej ?
- Dla czego jedna firma miałaby dbać o klienta drugiej ?
Z resztą wiele firm (wszystkie z których usług korzystałem) honoruje to zabezpieczenie zrobione w innej - Pewnie również w celu zachęty.
Nie miałem nigdy z tym żadnego problemu.
Atrakcyjność ubezpieczenia to nie tylko jego cena ale również (a może przede wszystkim) warunki.

Wiem czemu tak to działa i jest to zrozumiałe. Zmierzam do tego, że kupowanie ubezpieczenia zniżek ma sens tylko wtedy, kiedy będziesz przedłużał ubezpieczenie w tym samym TU. Nie wiem jakie masz podejście, ale ja w momencie zakupu polisy nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy za rok ją przedłużę u tego samego ubezpieczyciela. Z prostego powodu: ktoś na podobnych warunkach może mi dać lepszą cenę (oczywiście w granicach rozsądku, nikt nie będzie za 50 zł latał i kombinował ). I mam na myśli tylko TU uważane za "nie-krzoki".

[majk]

Seth potwierdza tylko bez sens (w mojej opinii) najmu długoterminowego czy jakieś pseudo leasingi dla osób prywatnych. Zawsze później jest przypał z oddawaniem, pewnych mankamentów nie można uniknąć, wszelkie szkody parkingowe, krawężnikowe mają odzwierciedlenie na końcu, bo naprawione (pół biedy jak wymieniony element, choć pewnie trzeba cieniować i wtedy auto malowane) to już auto po szkodzie... też bym był spięty jeżdżąc tym autem bo narobię kosztów, bo tamto, bo sramto. A do tego płacenie miesięczne wysokich rat, a auto i tak wraca w obce ręce. Nie kupuje tego. A, że salon kręci nosem na to i na to - też ich rozumiem - oni mają na tym jeszcze zarobić - tak to ma działać, więc też trzeba zrozumieć.

[Seth]

Tak jak pisałem - różne są warunki i różnie się czepiają.

to już auto po szkodzie...

Moje i tak było po szkodzie i akurat tego się nikt nie czepiał. Sporo takich rzeczy nie zostało zakwalifikowanych do "dopłacenia" (właśnie rysy od krawężnika, mniejsze rysy na felgach, przetarcie parkingowe na zderzaku, które nadaje się do spolerowania)

A do tego płacenie miesięczne wysokich rat

Wysokich? Właśnie wcale nie.
Porównajmy ze Skodą, którą miałem wcześniej (kredyt z ratą balonową)
Samochód - 73 000 zł wartości. 0 zł wpłaty własnej, rata 1350 zł. Po 3,5 roku sprzedałem na rynku (bo mogłem). Miałem wtedy do spłaty 35000, sprzedałem za 54500 zł. Zysk odejmijmy od rat - czyli wychodzi 900 zł/mc

Audi - 207 000 zł, 10% wpłaty własnej, rata 1816 zł. "wyzerujmy" wpłatę własną - samochód za 180 000 zł wychodzi, rata 1816 zł/mc
czyli rata 2 razy wyższa, ale za samochód droższy 2,5 raza. To chyba nie taka wysoka. + Pewnie jakbym wykupił i sprzedał, wyszło by taniej, jak przy Skodzie

auto i tak wraca w obce ręce

Tego argumentu nie rozumiem zupełnie i nigdy. Jak jedziesz na wakacje, to też kupujesz dom, bo wynajem się nie opłaca, bo płacisz przez 2 tygodnie, a potem wraca w obce ręce?
Żaden z moich samochodów (na razie) nie jest niczym więcej niż mniej, lub bardziej fajnym "wynajętym mieszkaniem" - tylko albo z niższym czynszem (Skoda), albo z dobrą lokalizacją, ładnie urządzonym i w wysokim standardzie z wyższym czynszem (Audi).

[misiek.gosu]

2000 zł (o ile dobrze pamiętam) to nie wysoka rata?

[Arnold]

Nie wiem jakie masz podejście ...

Mam zarejestrowanych na siebie i jestem współwłaścicielem kilku aut.
Nie mogę sobie pozwolić na to by (niekoniecznie zrobiona przeze mnie) szkoda na jednym z nich odbiła się utratą zniżki na wszystkie inne.
Zmuszałaby to mnie do kalkulowania sensu naprawy z ubezpieczenia drobniejszych szkód a nie po to przecież mam ubezpieczenie by z niego nie korzystać.
Poza tym (jak już wyżej wspomniałem ) nie miałem nigdy problemu by nowy ubezpieczyciel nie honorował "wykorzystanej" opcji ochrony zniżek poprzedniego ubezpieczyciela np. gdy kupuję / leasinguję nowe auto i korzystam z pakietu dilerskiego.
Dla tego uważam że warunki umowy są ważniejsze od jej ceny i jestem w stanie nawet sporo do nich dopłacić (by mieć święty spokój)

Seth potwierdza tylko bez sens (w mojej opinii) najmu długoterminowego czy jakieś pseudo leasingi dla osób prywatnych...

Nie jest to całkiem bez sensu - Możesz dla przyjemności pojeździć (pokorzystać) z auta, na które nie byłoby Cię stać (kupić go).
Oczywiście jak prawie każda (chyba w ogóle każda) przyjemność kosztuje - Kwestia tylko tego czy pieniądze wydane na nią (tą przyjemność) są tego warte a to już baaardzo subiektywna ocena.

[misiek.gosu]

Mam zarejestrowanych na siebie i jestem współwłaścicielem kilku aut.

I to wiele wyjaśnia. Inaczej mieć kilka samochód, a inaczej np. jedno. Jeżeli chodzi o honorowanie ubezpieczenia zniżek to ja mam akurat odwrotne doświadczenie. Po szkodzie z takim "ubezpieczeniem" nikogo to nie interesowało przy kalkulowaniu nowej polisy.

Tego argumentu nie rozumiem zupełnie i nigdy. Jak jedziesz na wakacje, to też kupujesz dom, bo wynajem się nie opłaca, bo płacisz przez 2 tygodnie, a potem wraca w obce ręce?
Żaden z moich samochodów (na razie) nie jest niczym więcej niż mniej, lub bardziej fajnym "wynajętym mieszkaniem" - tylko albo z niższym czynszem (Skoda), albo z dobrą lokalizacją, ładnie urządzonym i w wysokim standardzie z wyższym czynszem (Audi).

Cały problem w tym, że nieruchomości, w przeciwieństwie do samochodów, z reguły nie tracą na wartości (a nawet zyskują). Gdybyś kupił mieszkanie i je sprzedał po trzech latach to prawdopodobnie byś jeszcze zarobił. Samochodu też nie wynająłeś na 2 tygodnie, tylko na 3 lata. Oczywiście pieniądze to nie wszystko, pewnych rzeczy nie da się jednak przeliczyć i jeden woli tak, a drugi inaczej i to jest zrozumiałe.

[Buzzer]

Wg mnie to rozboj ze skladka ubezpieczenia na X samochod zalezy od innego samochodu. Dla przykladu jesli macie z zona dwa samochody we wspolwlasnosci to jesli np zona spowoduje kolizje to ty tez tracisz znizke (masz odnotowana szkode). To sie do trybunalu nadaje.

[misiek.gosu]

Wg mnie to rozboj ze skladka ubezpieczenia na X samochod zalezy od innego samochodu. Dla przykladu jesli macie z zona dwa samochody we wspolwlasnosci to jesli np zona spowoduje kolizje to ty tez tracisz znizke (masz odnotowana szkode). To sie do trybunalu nadaje.

Składka na samochód X nie zależy od innego samochodu, tylko od właściciela. Czyli jest tak jak być powinno. Rozbijasz jeden samochód to za ubezpieczenie drugiego płacisz więcej... Nikt też nie zmusza Cię do rejestrowania samochodu z żoną... no chyba że żona

[Seth]

2000 zł (o ile dobrze pamiętam)

Nie musisz pamiętać. Wystarczy czytać.
Za samochód za 200 tys? Imho nie.

Gdybyś kupił mieszkanie i je sprzedał po trzech latach to prawdopodobnie byś jeszcze zarobił.

A co to ma do rzeczy?

Samochodu też nie wynająłeś na 2 tygodnie, tylko na 3 lata.

Zasada ta sama. Możesz wziąć zamiast tego np. emigrację zarobkową, na dwa lata. Kupisz mieszkanie w Londynie, czy nawet innym Berlinie od ręki? Czy będziesz wynajmował?

Problem polega na tym, że rzadko kiedy masz gotówkę na wywalenie na mieszkanie, czy samochód, który Ci potrzebny/który chcesz.

I tak nigdy nie jeżdżę dłużej samochodem niż 3,5 roku. I dopóki nie kupię czegoś naprawdę nietypowego, zawsze na tym stracę, bo utrata wartości/naprawy itp. Po co mam ładować całą kwotę na start, a potem się bujać ze sprzedażą?

Owszem - z punktu widzenia tego co pisałem powyżej, uważam że ekspertyza jest zaskakująca. Z punktu widzenia tego, jak mi się potoczyło życie i ile tym samochodem jeździłem - mogę uznać, że to było bez sensu.
Czy powtórzyłbym to, przy stabilniejszej sytuacji - nie widzę przeciwwskazań.