Oto McLaren F1 na miarę naszych czasów. Poznajcie GMA T.50, nowe dziecko Gordona Murray'a

Da Vinci motoryzacji? Można tak powiedzieć. Gordon Murray to człowiek, dla którego nie ma słowa "niemożliwe". GMA T.50 jest idealnym przykładem - to McLaren F1 XXI wieku.

Jak zwykle w kwiecistej koszuli, z charakterystycznym wąsem i delikatnym uśmiechem na twarzy, Gordon Murray zmienia świat motoryzacji. Nie jest to rewolucja na miarę wynalezienia koła. To raczej pokaz możliwości, kropka nad i w kwestii osiągnięć inżynierii. Jego najnowsze dziecko, GMA T.50, to nic innego jak McLaren F1 XXI wieku. I nie ma w tym zdaniu ani słowa przesady. Gdyby obecne rozwiązania były dostępne przy powstawaniu tego auta, to z pewnością efekt końcowy wyglądałby właśnie tak.

GMA T.50, czyli McLaren F1 XXI wieku, zdaje się być wręcz nierealnym samochodem

Jak bowiem wytłumaczyć, że trzyosobowy supersamochód z silnikiem V12 może być lżejszy od Mazdy MX-5? Ba, on waży mniej niż tonę. Co więcej, Gordon Murray miał tutaj całkowicie wolną rękę do wykorzystywania swoich pomysłów. Wizualnie GMA T.50 wygląda więc jak nowy McLaren F1. Przód w wyraźny sposób nawiązuje do tego auta, podobnie jak linia boczna, wnętrze i ulokowanie przestrzeni ładunkowej. Z drugiej strony tył wieńczy wielki wentylator, który jest powrotem koncepcji, która zadebiutowała w Brabhamie BT46. Tak, Murray zaprojektował ten bolid.

Ten wentylator działa na dwa sposoby. Po pierwsze - zmniejsza opór powietrza o 12,5% i dodaje 50 KM do mocy auta. Po drugie, w trybie BRAKE zwiększa siłę docisku o... 100%. Tak, to nie pomyłka.

Aerodynamika to klucz do sukcesu

Dostępne będą tutaj następujące tryby jazdy: Auto, High Downforce, Streamline, Braking, Test i V-Max Boost. Każdy z nich inaczej steruje aktywnymi panelami, które kierują opływające auto powietrze. Mamy więc opcję pozwalającą na wykorzystanie pełnych 700 KM mocy lub wersję znacznie bardziej wydajną na krętym torze, gdzie potrzeba jest przyczepność.

Unikat

Auto posadzono na 19-calowych felgach z przodu i 20-calowych z tyłu. Niska masa, uzyskana dzięki zastosowaniu włókna węglowego, tytanu i innych bardzo lekkim kompozytów w każdym możliwym miejscu sprawiła, że i hamulce nie muszą być wielkie. Przednie tarcze mają "zaledwie" 370 mm średnicy. Tylne? 340 mm. Oczywiście są w pełni ceramiczne, więc ich skuteczność nie pozostawia niczego do życzenia.

Wnętrze oczywiście wykorzystuje układ 3 foteli, z miejscem kierowcy wysuniętym centralnie do przodu. Po prawej stronie ulokowano podstawowe przełączniki oraz tytanowy wybierak skrzyni biegów. Za trójramienną kierownicą kryje się natomiast panel klimatyzacji i zestaw zegarów z dwoma wyświetlaczami.

Krzyczące V12

Jednostka dostarczona przez firmę Cosworth to prawdziwe dzieło sztuki. 3,9 litra objętości skokowej, 12 cylindrów, do 700 KM mocy, odcinka na 12 100 obrotów. Tę ostatnią wartość uzyskuje się w 0,3 sekundy od dotknięcia gazu przy odpalonym silniku, oczywiście na biegu jałowym.

100 aut, tyle wystarczy

Gordon Murray podkreśla, że samochód ten to podsumowanie jego doświadczenia i pasji. Duchowy następca McLarena F1 pokazuje pełen potencjał klasycznej motoryzacji w XXI wieku. Bez elektryfikacji, bez zaawansowanych komputerów i zbędnego high-techu. Nie znajdziemy tutaj elektronicznego wspomagania układu kierowniczego czy nawet automatycznej przekładni. Kierowca musi bawić się sprzęgłem i 6-biegową manualną skrzynią. Pięć pierwszych przełożeń ma stosunkowo krótkie przełożenie (dla uzyskania najlepszych osiągów), zaś "szóstka" stworzona została do spokojnej jazdy w trasie.

Cztery serwisy i "latający technicy"

Gordon Murray zapewnia, że stworzy cztery punkty, które będą opiekowały się samochodami klientów. Pojawią się one w Abu Zabi, Japonii, USA i w Wielkiej Brytanii. Do klientów docierać będą też "latający technicy", czyli zespół inżynierów, który zaopiekuje się samochodem w domu klienta. W końcu jego zadowolenie jest tutaj kluczem do sukcesu.

Pierwsze auta wyjadą na drogi w 2022 roku. To z pewnością będzie wielki rarytas na ulicach, który przyspieszy bicie serca każdemu pasjonatowi motoryzacji. McLaren F1.