Uwielbiam kabriolety, ale wiem, czemu nie lubią ich w ciepłych krajach

Zazwyczaj pcham się w redakcji, kiedy mamy do testu coś bez dachu. Mam też swój własny. Ale wiem, czemu kabriolety nie są popularne np. na południu Francji.

Czyż jest jakiś bardziej pasujący do siebie obrazek niż piękne cabrio sunące sobie wzdłuż Lazurowego Wybrzeża, albo gdzieś w południowych Włoszech? Przecież to "zdjęcie-samograj". A jednak, nawet te 20-30 lat temu, kiedy kabriolety przeżywały naprawdę mocny rozkwit i były oferowane niemal w każdym segmencie i przez większość producentów, jakoś nie zagrzały (he he) miejsca w krajach, gdzie temperatura przez większość czasu jest wysoka. Są za to niesamowicie popularne w Wielkiej Brytanii, która średnio kojarzy się z upałami. Odkąd jeżdżę swoim samochodem bez dachu i staram się korzystać ile się da z tej możliwości, zaczynam to rozumieć.

Gdy przejedziemy się ulicami europejskich wybrzeży Morza Śródziemnego, nie zobaczymy setek Fiatów Punto Cabrio, Peugeotów 306, czy Mazd MX-5. Oczywiście, zdarzy się to częściej niż u nas, ale to wynika z tego, że kabriolety rzadko bywają jedynymi autami w rodzinie. Sporo jest samochodów cabrio z tego okresu, kiedy zrobiła się moda na "cabrio-coupe", ze sztywnymi dachami, w miejsce materiałowego poszycia. Samochód jest wtedy brzydszy (nie dotyczy BMW Z4 i Mazdy MX-5 NC), ale znacznie bardziej uniwersalny, cichszy w środku, ma mniejsze szanse na to, że będzie ciekł, a przede wszystkim, będzie można go traktować jako zamknięty wóz z klimatyzacją.

Kabriolety Współcześnie miękki dach jest wystarczający, aby utrzymać komfort

Ze względu na mało widoczny, ale znaczący postęp w materiałach używanych do produkcji poszyć, producenci wracają do materiałowych dachów. Na szczęście - dzięki temu BMW serii 4 może i ma wielki grill, ale za to jak ładnie wygląda jako cabrio. Nawet Mazda MX-5 wróciła do materiałowego poszycia, a wersja ze sztywnym dachem stała się targą RF.

No dobrze, ale co jest złego w kabriolecie latem?

Kabriolety są "gorące"

Któryś z ostatnich weekendów, gdzie pogoda postanowiła zrobić nam tu plażę na Costa Brava, albo inną Sycylię. Na zewnątrz 34 stopnie, pełne słońce. Zabrałem więc swój samochód na przejażdżkę. Dach zrzuciłem już na parkingu (ręczna robota, chwilę to trwało) i już wiedziałem, że łatwo nie będzie. Skórzana tapicerka nigdy nie jest idealna na upały, jeśli nie ma wentylacji foteli, ale wnętrze da się łatwo ochłodzić klimą, nawet kosztem ruszenia parę minut później. Po zdjęciu dachu to już nie ma znaczenia.

Klimatyzacja i tak pracowała na full, kiedy (nie powiem, że bez przyjemności) krążyłem sobie po Warszawie. Tylko miałem wrażenie, że zaraz spłonę. Nawet opuszczenie szyb i wiatr, który hulał w środku powodowały, że prędzej musiałem trzymać czapkę, niż było mi znacząco chłodniej. Przyjemność z samej jazdy była olbrzymia - komfort termiczny, niewielki. W zamkniętym coupe/sedanie/hatchbacku z dobrze ustawioną klimatyzacją (nie za mocno) miałbym o wiele większy.

I tak jest zawsze, zwłaszcza jeśli mówimy o starszych modelach. I właśnie dlatego w ciepłych krajach lepiej jest mieć samochód zamknięty, ale ze sprawną klimatyzacją. A jak kabriolet, to może coś z "nie w pełni" otwieraną przestrzenią, tak jak np. w Fiacie 500.

Coraz mniej trudno uwierzyć w zmieniający się klimat - jest goręcej i "dziwniej" pogodowo. Sezon na kabriolety wydłużył się i w naszym kraju. Jeśli macie zamiar sobie taki sprawić, to pamiętajcie o tym, że klimatyzacja jest przydatna i warto mieć ją sprawną. W przypadku klasyków oczywiście o to trudniej, ale posiadanie samochodu bardziej wiekowego w ogóle wymaga pewnych wyrzeczeń. Pamiętajcie też o czymś na głowę w ciągu dnia.

Niestety nie jest problemem dorobić się udaru podczas niedzielnej przejażdżki.

Czy przestałem lubić kabriolety? Oczywiście, że nie. Wciąż uważam to za niesamowitą frajdę z jazdy, a do samochody bez dachu w wielu przypadkach są po prostu bardzo stylowe. Ale najprzyjemniejsze są, gdy temperatura na zewnątrz nie przekracza 25 - 30 stopni. Wtedy można w pełni korzystać z przyjemności jazdy pod gołym niebem. Nawet jeśli to jest poniedziałkowy poranek i jedziecie do pracy.