Złota dziesiątka: najciekawsze hothatche do 20 tysięcy złotych

Na co można przeznaczyć 20 tysięcy złotych? Jeśli jesteście szczodrzy i chcecie sprawić swojej drugiej połówce (o ile oczywiście nie reprezentujecie płci pięknej) szalony prezent możecie zainwestować tę kwotę w szpilki od Louboutina lub torebkę Chanel. Suma ta wystarczy również na ekscytującą wyprawę w jakiś egzotyczny zakątek naszej uroczej planety.

Mając jednak nadmiar benzyny we krwi 20 tysięcy najchętniej przeznaczymy na czterokołową maszynę, dającą ogrom doskonałej zabawy. Przygotowałem dla Was listę 10 aut, którymi warto się zainteresować. Niektóre pozycje mogą wydawać się oczywiste, inne zaś - całkowitym zaskoczeniem.

1. Renault Clio Sport / Cup

1 (2 of 10)

Co jak co, ale Francuzi doskonale znają się na robieniu małych i szybkich aut. Clio z dwulitrową wolnossącą jednostką w stu procentach potwierdza tę tezę. Zadziorne, sprawne, dające ogrom radości. Czy może być jeszcze lepiej? Oczywiście - lista rzeczy, które można bez problemu zmodyfikować jest w zasadzie bezgraniczna. Dla tych, którzy preferują fabryczne rozwiązania, ale nie chcą rezygnować z „hardkoru” czeka wersja Cup - rzadko spotykana, przez co jest odpowiednio droższa. Na pokładzie nie zaznacie wówczas również części wyposażenia zwiększającego komfort, takiego jak automatyczna klimatyzacja czy ksenony. Dzięki temu udało się pozbyć zbędnych kilogramów, co na pewno docenią fani wykręcania możliwie najlepszych czasów na torach.

2. Toyota Yaris TS

1 (5 of 10)

Yaris w gronie hot hatchy? Wbrew pozorom to nie żart! Choć 1,5-litrowy silniczek produkuje zaledwie 105 koni, to jednak świetne wyważenie auta, dobre zawieszenie oraz wyjątkowo precyzyjny układ kierowniczy są tym, czego pasjonaci motoryzacji poszukują w hothatchach. Do tego Toyota cieszy niezawodnością oraz… sporą podatnością na modyfikację. Na rynku japońskim ten sam silnik otrzymywał turbodoładowanie - chyba nie muszę Wam nic więcej sugerować. Pomyślcie sobie - mały miejski Yaris objeżdżający dużo mocniejsze auta. Piękny widok, nieprawdaż?

3. Peugeot 306 GTI / GTI-6 / Citroen Xsara VTS

1 (6 of 10)

Różnią się charakterem i stylem, choć łączy je płyta podłogowa i silnik. Zarówno 306 jak i Xsara to hothatche w typowo francuskim stylu - dwulitrowa benzyna pod maską, z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu zaś belka skrętna. Jednostka napędowa - w obu autach - cofnięta jest maksymalnie w stronę kabiny pasażerskiej dla poprawy rozkładu mas oraz minimalizacji podsterowności. Na efekty długo nie trzeba było czekać - 306 i Xsara świetnie sprawują się w zakrętach, dając odrobinę posmaku RWD. Tak, to nie błąd - kontrolowany poślizg z ujęcia gazu w jednym i drugim aucie to kaszka z mleczkiem. Choć trapią je czasami typowo francuskie problemy (z naciskiem na Xsarę, która posiada dużo bardziej rozbudowaną elektronikę), to jednak niezawodność silnika oraz mechaniki czyni je świetną inwestycją. Na tych, którzy chcą jeszcze więcej zabawy czeka 306 GTI-6 - słynna i poszukiwana odmiana z sześciobiegowym manualem, pozwalającym jeszcze lepiej wykorzystać potencjał drzemiący we francuskich 167 koniach mechanicznych.

4. Ford Focus ST170

Ford Focus ST170.

Być może zapomnieliście o tym samochodzie - a to spory błąd! Podobnie jak w większości przypadków pod maską czają się dwa litry pojemności i 170 koni mechanicznych pędzonych na przód. Moc? W zupełności wystarczająca - zwłaszcza, że można ją konsumować nie tylko na prostych, ale także w zakrętach. Legendarne już rewelacyjne prowadzenie pierwszej generacji Focusa w przypadku odmiany ST zostało jeszcze dodatkowo poprawione, osiągając poziom niespotykany dotychczas w klasie kompaktów. Przy okazji Focus ST może spełniać rolę nie tylko przyjemnej zabawki do codziennego podróżowania, ale także praktycznego rodzinnego auta - wersja ta oferowana była również jako kombi. Wyposażenie raczej nikogo nie zawiedzie - większość egzemplarzy, która trafiła na nasz rynek pochodzi z importu, tak więc nie zdziwi Was zapewne obecność automatycznej klimatyzacji, skórzanej tapicerki czy podgrzewanych siedzeń.

5. Suzuki Swift Sport

http://www.autogaleria.hu -

Fani typowo japońskiej roboty na pewno polubią się z Suzuki Swift Sport. Pracujący w nim silnik to dość ciekawy przypadek na rynku - wysoki stopień sprężania wynoszący 11:1 w połączeniu z fabrycznie stosowanymi kutymi tłokami oraz wzmocnionymi sprężynami zaworowymi to niezbyt często spotykana kombinacja, nawet w hothatchach. Co prawda tego typu konstrukcja wymaga stosowania paliwa minimum 98-oktanowego, ale dla przyjemności przeciągania obrotów w nieskończoność można się nieco poświęcić. Swift nie jest również liderem jeśli chodzi o osiągi - wszystkie braki na prostych nadrabia jednak w zakrętach, gdzie trudno znaleźć dla niego konkurencję.

6. Ford Fiesta ST

1 (4 of 10)

Ford nieprzypadkowo pojawia się na tej liście po raz drugi. Fiesta ST łączy cechy większego i starszego brata w mniejszym nadwoziu. Pod maską pracuje ta sama jednostka napędowa - dwulitrowy Duratec20, któremu to odebrano 20 koni mechanicznych. Mimo wszystko 150 koni sprawnie napędza małą i świetnie jeżdżącą Fiestę. Dla głodnych dodatkowych wrażeń czekają pakiety firmy Mountune. Choć nie są one tanie i trudno je dorwać w Polsce (szczególnie do starszej Fiesty), to jednak mogą być ciekawym kąskiem dla osób przegrzebujących sieć wzdłuż i wszerz. Tak na zachętę dodam, że Stage2 dla opisywanej Fiesty ST podnosi moc do blisko 190 koni mechanicznych.

7. Volkswagen Lupo GTI

1 (8 of 10)

Mały, ale wariat? Jak inaczej można nazwać wsadzenie blisko 130 konnej benzyny do miejskiego auta pozycjonowanego w klasie A? Czasami trudno uwierzyć, że jest to produkt Volkswagena. Dokładnie 980 kg masy, niecałe 8 sekund do setki i prędkość maksymalna powyżej 200 km/h. W egzemplarzach wyprodukowanych po 2002 roku możecie także liczyć na 6-biegową skrzynię biegów. Wyposażenie? Bogate! Klimatyzacja (nierzadko automatyczna) i ksenonowe reflektory występowały w standardzie. Auto przez wiele lat pozycjonowano jako konkurenta między innymi dla Mini Coopera a nawet… większego brata w postaci Polo GTI (w którym drzemał ten sam silnik).

8. Opel Astra OPC

1 (9 of 10)

Opel w sporcie? Czemu nie! Prosta, lecz wytrzymała i tania w utrzymaniu konstrukcja to dobry wybór na pierwsze kroki w motosporcie. Jeśli uda Wam się znaleźć stosunkowo ogarnięty egzemplarz, to nie zastanawiajcie się ani chwili - kupujcie, ładujcie kubły, klatkę i ruszajcie na podbój torów i szutrów. Mając do dyspozycji 20 tysięcy złotych na tego typu zabawę zostanie Wam jeszcze nieco grosza na pierwsze starty i utrzymanie pojazdu.

9. Citroen Saxo VTS

1 (10 of 10)

Znalezienie tego auta powoli staje się wyzwaniem - zadbane egzemplarze pojawiają się na rynku raz na ruski rok. Większość Saxo VTS zyskało klatki, kubły i szereg innych modyfikacji pozwalających na starty w KJS-ach lub innych próbach. Mimo wszystko warto poświęcić chwilę na ten samochód, gdyż jest to kwintesencja francuskiej głupoty mierzonej w osiągach. Ok. 900 kilogramów masy

10. Skoda Fabia vRS

1 (1 of 10)

Za chwile rozlegną się głosy hejtu i nienawiści - Fabia jednak nie wylądowała tutaj bez powodu. Wbrew pozorom ta dość nudna Skoda w wersji RS (lub jak kto woli vRS) to naprawdę ciekawa propozycja. Zapomnijcie na chwilę o wyglądzie i dźwięku silnika. Pod maską macie 1.9 TDI posiadające wyjściowo 130 koni mechanicznych. Co dalej? Auta z koncernu VAG mają tą wspaniałą cechę, że duża część podzespołów po większych lub mniejszych modyfikacjach bez problemu pasuje do innych modeli. Już sam chiptuning uwalnia dodatkowe 30-40 koni mechanicznych. Wtryski, intercoolery, hamulce? To wszystko można bez problemu zorganizować nie wydając jednocześnie ogromu gotówki. Do tego mechaników znających się na tych autach nie brakuje - sukces murowany? Swego czasu miałem przyjemność prowadzić takową Fabię - podrasowaną do 165 koni mechanicznych. Co jak co, ale efekty były naprawdę szokujące. Małe nadwozie, dużo mocy i jeszcze więcej momentu obrotowego robiło niesamowity przeciąg. Wnętrze? Fotele w miarę sensownie trzymały w zakrętach, trójramienna kierownica znana z innych VAG-ów dobrze leżała w rękach. Wyposażenie kompletne - klimatyzacja, reflektory ksenonowe, zapas elektroniki na pokładzie - jest nieźle. Na sam koniec spalanie - 5-6 litrów w trasie? Oto jedyny aspirujący do rodziny hothatchy wóz, który nie wydrenuje Waszych portfeli.