Aston Martin RapidE trafi do produkcji w 2019 roku

W marcu donosiliśmy Wam, że Aston Martin planuje uśmiercić "V12" napędzającą brytyjskie 4-drzwiowe coupe. Klamka zapadła, a według oficjalnego komunikatu marki produkcja w pełni elektrycznego RapidE'a ruszy w 2019 roku.

Brytyjski producent wreszcie dał zielone światło zaprezentowanemu dwa lata temu koncepcyjnemu RapidE'owi. Wbrew wcześniejszym założeniom nie trafi on jednak do produkcji już w przyszłym roku - na pierwszego w pełni elektrycznego Astona Martina będzie trzeba zaczekać do 2019 roku. Wszystko przez wycofanie się ze współpracy stojącego w obliczu poważnych problemów finansowych chińskiego konglomeratu LeEco.

Szkic Astona Martina RapidE

Aston Martin pozostał na lodzie, ale znalazł szybko wyjście z kłopotliwej sytuacji. Pierwszy Aston, który nie skorzysta z tradycyjnego silnika spalinowego, powstanie w oparciu o technologię i doświadczenie firmy Williams Advanced Engineering, która swoimi korzeniami sięga Formuły 1. Szczęśliwie dla Brytyjczyków wycofanie się LeEco nie oznacza upadku projektu (choć wielu z nas na pewno chętnie pozostałoby przy grzmotach "V12"...), a jedynie przesunięcie daty premiery na 2019 rok.

Szkic Astona Martina RapidE

Szczegóły techniczne RapidE'a nie są jeszcze znane, ale wiadomo już, że samochód będzie oparty na "podkręconym" Rapide'zie AMR, który zadebiutował w marcu obok temperamentnego Vantage'a AMR Pro. Niestety, RapidE w przeciwieństwie do modelu z oznaczeniem "AMR" nie dostanie spalinowego serca w postaci 6-litrowej jednostki V12 generującej 600 KM. Andy Palmer, prezes Astona Martina obiecuje jednak, że RapidE zaoferuje unikalne doznania, jakich nie spotykano dotychczas w żadnym innym Astonie. I rzeczywiście, silniki elektryczne znane są z tego, że od samego startu dysponują maksymalnym momentem obrotowym - przyspieszenie może więc być imponujące. Czyżby Brytyjczycy zamierzali zdetronizować Teslę Model S?

Zmiany w zespole inżynieryjnym spowodowały, że Aston musiał dostosować do nich swoje plany. Dlatego produkcja RapidE zostanie ograniczona wyłącznie do 155 egzemplarzy, co pozwoli zachować rentowność projektu. "Zdecydowaliśmy się uczynić to auto rzadkim, co oczywiście podniesie jego ceny" - mówi Palmer. Zamówienia na samochód będą zbierane już od przyszłego miesiąca, a jego spodziewana cena ma oscylować wokół 255 000 dolarów (ok. 950 000 zł).