Hybrydowe Suzuki - jak to działa i czy się opłaca?

Coraz więcej producentów wprowadza do swojej oferty wersje hybrydowe. Suzuki także się do nich zalicza, choć zrobiło to na swój własny sposób. Sprawdziliśmy, czy rozwiązanie stosowane przez tego producenta faktycznie sprawdza się w codziennym użytkowaniu.

Choć oferta Suzuki nie jest zbyt obfita, to jednak kolejne modele tej marki są coraz chętniej wybierane przez klientów. Do lipca bieżącego roku producent ten sprzedał 5641 samochodów - głównie Vitary, Baleno oraz SX4 S-Crossy. Tuż za tą trójką uplasował się nowy Swift, zyskujący coraz większą popularność. Duża w tym też zasługa specyficznego klienta marki - auta Suzuki są najczęściej wybierane przez klientów indywidualnych (aż 68% aut). Dla przykładu - dla całego rynku dokładnie tyle samo procent, czyli 68, trafia w ręce firm, zaś pozostałe 32% to klienci indywidualni.

 

Od pewnego czasu Suzuki lansuje swoje nowe rozwiązanie, znane dotychczas jako SHVS, a od niedawna egzystujące pod uproszczoną nazwą “HYBRID”. Nie jest to jednak technologia zbliżona do tej z Aurisa Hybrid czy Priusa. Bazuje ona na dodatkowym akumulatorze li-ion o pojemności 3 Ah, ulokowanym pod fotelem kierowcy. Połączony jest on ze specjalnym modułem, który łączy ze sobą cechy alternatora i rozrusznika. Podczas dynamicznego ruszania system ten generuje dodatkowe 50 Nm, które nieco “odciążają” pracę jednostki spalinowej - nie zyskujemy dodatkowej mocy czy też lepszego przyspieszenia. Rachunek korzyści podbija natomiast zauważalnie ograniczone “zużycie” jednostki napędowej (jest ona mniej eksploatowana podczas ruszania, zaś dzięki systemowi start-stop nie pracuje na postoju) oraz nieco niższy apetyt na paliwo.

Czy to się opłaca?

Siadamy więc z kartką papieru i bierzemy się za obliczenia. Według Suzuki różnica w zużyciu paliwa wynosi około 0,2-0,3 litra na każde sto kilometrów (do 6,5% na korzyść wersji hybrydowej). Dopłata do takiego systemu wynosi zaś 7000 zł (jest on oferowany w silniku 1.2 oraz 1.0 BoosterJet). Prosta matematyka pokazuje więc, że dopłata “zwróci się” dopiero po przejechaniu ponad 700 000 kilometrów. Czy jest to więc ślepa ścieżka? Nic z tych rzeczy - Suzuki stawia na inne korzyści, których niestety w Polsce - przynajmniej na ten moment - nie uświadczymy. Otóż w wielu krajach właściciele hybryd otrzymują wiele ulg, począwszy od dopłat i niższych stawek ubezpieczeniowych, przez zredukowane opłaty za parking aż po możliwość korzystania z buspasów. Nad Wisłą niestety hybrydy są traktowane tak samo jak każde inne samochody, przez co system Suzuki okazuje się być niezbyt okazyjną ofertą. Nie jest to jednak problem dla klientów - co piąty Swift wyjeżdża z salonu w wersji Hybrid/SHVS.

 

O trwałość także nie trzeba się martwić - koszt wymiany akumulatora jest porównywalny z regeneracją turbiny czy wymianą wtryskiwaczy. Dodatkowo Suzuki udziela pięcioletniej gwarancji na cały układ.

Nasza opinia

O ile nie jesteście fanatykami ekologicznych rozwiązań, to na tę chwilę wybór hybrydowego Suzuki nie ma większego sensu - przynajmniej w Polsce. Za 7000 zł możemy doposażyć auto lub po prostu zachować te pieniądze na dalszą eksploatację zakupionego auta. Rząd chwilowo wycofał się ze wszystkich możliwych ulg dla właścicieli aut hybrydowych, a tak niewielka różnica w zużyciu paliwa nie jest warta wysokiej dopłaty. Szybki rozwój tej technologii wskazuje jednak na to, że prędzej czy później proponowane przez Suzuki rozwiązanie stanie się standardem w autach tej marki. Zresztą na rynku japońskim dostępna jest klasyczna hybryda, przynosząca znacznie większe korzyści. Suzuki rozwija także inne rozwiązania, które niebawem powinny pojawić się w nowych modelach tej marki - przede wszystkim układy typu PHEV (Plug-in Hybrid), wykorzystujące silnik spalinowy jako wsparcie dla “elektryka”.