Drobiazg. Oddanie prawego pasa.

Dzisiaj chciałbym pokazać, w jaki sposób małym kosztem można ułatwić przejazd innym. Trzeba być świadomym, że na drodze nie jesteśmy sami – taki slogan, wiem. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Te szczegóły, te pojedyncze działania złożone do kupy, tworzą całość.

Jedną z takich drobnostek jest oddanie prawego pasa ruchu. Sytuacja na filmiku.

https://www.youtube.com/watch?v=phdw6m-t7vM&feature=youtu.be

Oddanie prawego pasa.

Można jechać z dwóch pasów prosto, czerwone światło. Pierwszy jedzie prosto, drugi chce w prawo (ja już nie zdążyłem). Pierwszy oddaje prawy pas, drugi skręca na warunkowej strzałce. Proste? Niby tak, lecz trzeba kontrolować tyły, obserwować. Prawie wszyscy to potrafią, ale nie wszystkim się chce zrobić coś dla kogoś, nie każdego stać na takie zachowanie. Dodatkowa robota, prawda? Tyle, że ta sama osoba, na następnych światłach, będzie się ciśnieniować, że musi czekać za kimś, kto nie oddał pasa.

Jako instruktor w tej sytuacji zauważam błędy:

- drugi kierowca (Skody) zmienia pas na prawy, ten pierwszy zaś bez jego prawego kierunku domyśla się, że Skoda chce w prawo (sygnalizujcie swoje zamiary!);

- pierwszy zmienia pas na lewy bez kierunkowskazu, jednak na 99% jestem pewien, że się wcześniej upewnił, – czyli wykonał 90% roboty, była tam też ciągła linia, co prawda ledwo widoczna, ale zawsze;

- ten, który skręcił w prawo – nie zatrzymał się przed warunkową (teoretycznie trzeba), jednak widać, że kontrolował sytuację na przejściu.

Tyle, że te błędy to tak naprawdę pierdoły (niestety, nie są to pierdoły na egzaminie na prawo jazdy).

Na zdjęciu mamy sytuację odwrotną.

blog_co_mnie_gryzie_czyli_odc.8_2015-2

Fot. 1. To nie jest oddanie pasa.

blog_co_mnie_gryzie_czyli_odc.8_2015-3

Fot. 2. Ktoś się ustawił na prawym do skrętu w lewo. Oczywiście, można. Ba, są sytuacje, gdzie trzeba – z różnych powodów. Lecz jeśli nie musicie – nie twórzmy takich sytuacji.

Jeszcze jedno drodzy czytelnicy - nie wymagajcie tego od nauki jazdy. Jest ruch prawostronny, musimy niejako „przykleić” tego kursanta do prawego pasa. Skęci z prawego, zajmie prawy, jest spokój. „L” nie jest tak łatwo zmienić sprawnie pas ruchu, mało kto nam to umożliwia. Poza tym, kursant zawsze wolniej rusza, i po zapaleniu się zielonego, stojący za „L” na lewym pasie w jedną sekundę potrafi „piany” dostać. Ja osobiście staram się kursantów uświadamiać, żeby w przyszłości, przy odrobinie wprawy, oddawać prawy pas tym, co skręcają na strzałce.

Czy Wy ułatwiacie przejazd innym?

Dziękuję za uwagę i zapraszam do dyskusji na naszym forum.

Jarosław Warlikowski.