SEAT Leon Cupra R | TEST

Po tygodniu spędzonym z Cuprą R na usta ciśnie mi się tylko jedno zdanie - dlaczego ten samochód nie był taki od początku?

Szczerze przyznaję, że nigdy nie zrozumiałem fenomenu aktualnej generacji SEATa Leona Cupra. Faktycznie, w pewnym momencie oferował 280 koni mechanicznych w atrakcyjnej cenie, co było jego najmocniejszą stroną. Tylko co komu po tej mocy, skoro poza dynamiką na prostych auto było mocno przeciętne? Okej, skręcało w akceptowalny sposób, solidnie hamowało, pozwalało nawet na nadsterowność, zwłaszcza w wersji kombi, ale mimo to czegoś w nim brakowało. Od Cupry wiało chłodem, jak zresztą od większości hothatchy z koncernu Volkswagena. Są one niesamowicie skuteczne, ale po każdej przejażdżce odnosisz wrażenie, że czegoś tu brakowało, a oddając kluczyki w 10 minut zapominasz o samochodzie.

SEAT pokazał jednak, że potrafi. Zrobił to jednak w możliwie najgorszy sposób - najpierw pokazał pysznego lizaka, potem pozwolił Ci go spróbować, po czym zabrał go i powiedział, że tylko wąskie grono osób będzie mogło go kupić.

Drobne zmiany

SEAT Leon Cupra R zdecydowanie różni się od standardowej Cupry. Już na pierwszy rzut oka widać charakterystyczne poszerzenia nadkoli z przodu i z tyłu, dodające nieco masywności i sportowej zadziorności, Wszystko to przyozdobiono inaczej zaprojektowanymi zderzakami, uzbrojonymi dodatkowo w elementy z włókna węglowego. Materiał ten znajdziemy także na delikatnej lotce znajdującej się nad tylną szybą. W nadkolach wylądowały z kolei dziewiętnastocalowe felgi o ciekawym dla oka wzorze, zaś z czarnym lakierem ciekawie skontrastowano detale w miedzianym kolorze. Krótko mówiąc - Cupra R wygląda dobrze. Zresztą najlepszym przykładem jest fakt, iż zaparkowana na ulicy przyciąga uwagę - a przecież jest to tylko usportowiony Leon, jakich pełno na naszych ulicach.

Sporo zmian zaszło także we wnętrzu. Przede wszystkim pojawiła się wykończona alcantarą kierownica, doskonale sprawdzająca się podczas dynamicznej jazdy. Tarcze zegarów zyskały białe tło, a sportowe kubełkowe fotele (dla niektórych będą bardzo niewygodne, a także zamocowane zbyt wysoko) wykończono mieszanką skóry i alcantary. Niektóre elementy również zyskały "miedziane" wykończenie, co ciekawie koreluje z takimi elementami na zewnątrz. Poza tym nie zabrakło odpowiednich emblematów oraz dyskretnego napisu z numerem seryjnym samochodu (w naszym przypadku 444 z 799). Reszta pozostała bez zmian. Oznacza to, że mamy tutaj do czynienia z mieszanką kiepskich i nieco lepszych plastików oraz bardzo dobrą ergonomią.

Na ostro

A może jedynie lekko-ostro? SEAT starał się budować wokół Leona Cupra R otoczkę prawdziwie wyczynowego hothatcha. Cóż, prawie im się udało. Prawie.

Zacznijmy od początku. Wsiadamy do auta, lewa noga ląduje na sprzęgle, palec wskazujący prawej dłoni wciska przycisk startera i... nic. Ciche "pierdnięcie". A potem brzęczenie pomieszane z buczeniem. Sztuczne, nijakie i mało porywające. Cóż, jak widać koncern Volkswagena wciąż nie ma odwagi i unika głośniejszych wydechów. Polo GTI próbuje. Golf R - również. Tutaj jest dokładnie tak samo - Cupra R chce, ale nie może.

Na dzień dobry zaczynam od podstawowego trybu jazdy, aby wdrożyć się w zachowanie auta. Układ kierowniczy pracuje lekko, sprzęgło o dość długim skoku wymaga precyzji przy odpuszczaniu, a pedał hamulca jest tak czuły na nacisk, że pierwsze hamowanie niemal na pewno skończycie na przedniej szybie. Po kilku kilometrach wszytko zaczyna jednak grać - wtedy też pojawia się okazja do sprawdzenia jedynego słusznego trybu w tym aucie, opisanego jako Cupra.

Co się zmienia? Zawieszenie staje się wyraźnie sztywniejsze, układ kierowniczy traci nieco mocy we wspomaganiu, wymagając włożenia większej siły w prowadzenie, pedał gazu reaguje znacznie wcześniej, a silnik wyciąga wszystko co w jego mocy. A potencjał w tym aucie jest ogromny. 310-konny wariant jednostki 2.0 TSI został tak zestrojony, że Cupra R ma zapas mocy niemal w pełnym zakresie obrotów. Jest przy tym bardzo elastyczna i dobrze zbiera się z każdego przełożenia. Swoją twarz ujawnia jednak podczas zabawy w górnym zakresie obrotów, gdzie przy szybkich zmianach biegów potrafi zaserwować przyjemną salwę z układu wydechowego.

Zabawę psuje jedynie manualna skrzynia biegów. Wciąż uważam, że w tego typu samochodzie rozwiązanie to jest znacznie lepsze od np. dwusprzęgłowego automatu - pozwala na wczucie się w pracę auta i lepsze wykorzystanie potencjału silnika. Poza tym daje znacznie więcej frajdy z jazdy, a to jedna z najważniejszych cech dobrego hothatcha. Tymczasem manual w Leonie Cupra R jest wiotki i nijaki. Równie dobrze mógłby być montowany w Polo 1.0 TSI (zresztą pewnie jest). Do genialniej przekładni z Hyundaia i30 N brakuje mu bardo dużo - jak widać Koreańczycy uciekli Niemcom w wielu kategoriach.

SEAT Leon Cupra R wyposażony jest także w mechaniczną szperę, która wykonuje tutaj kawał dobrej roboty. Zmodyfikowana aerodynamika z kolei zapewnia o 12,5% większą siłę docisku, co ma być odczuwalne zwłaszcza podczas szybkiej jazdy. A samochodem tym naprawdę niełatwo jest jeździć powoli. On w dziwny sposób prowokuje do zdecydowanego przeginania i badania możliwości całego układu jezdnego. Przy wysokich prędkościach (które osiąga piekielnie szybko) Cupra R pozostaje przyjemnie stabilna. W łukach, przy ujęciu gazu, pozwala z kolei na wyraźne zarzucanie tyłem i utrzymywanie kontrolowanej nadsterowności. Podsterowność, dzięki wspomnianej już "szperze" jest wyraźnie ograniczona i nie irytuje w takim stopniu jak w zwykłej Cuprze. Wszystkie elementy sprawiają wrażenie lepiej zgranych i zdecydowanie bardziej dopracowanych - począwszy od pracy zawieszenia, aż po świetny układ hamulcowy przygotowany przez Brembo, z wydajnymi nawiercanymi tarczami i sześciotłoczkowymi zaciskami z przodu.

Zresztą osiągi nie pozostawiają złudzeń. Dane techniczne wyraźnie podkreślają sprint do setki trwający 5,8 sekundy oraz prędkość maksymalną wynoszącą 250 km/h. Według najróżniejszych pomiarów Cupra R jest w stanie zrobić jeszcze lepsze wyniki, zaś od 100 do 200 km/h rozpędza się w mniej niż 13 sekund.

Drugą twarzą Cupry R jest oszczędność. Jednostka 2.0 TSI to dobry kompan w długich podróżach, gdzie przy spokojnym podróżowaniu odwdzięcza się niskim zapotrzebowaniem na paliwo. W mieście trudno jest zejść poniżej 12 litrów, aczkolwiek przy tej mocy jest to wartość w pełni akceptowalna. Na drogach krajowych, gdzie z reguły "suniemy" nie więcej niż 90 km/h, SEAT Leon Cupra R pochłania niecałe 6 litrów paliwa na setkę. Przy autostradowych 140 km/h "wciąga" ona około ośmiu litrów bezołowiowej 98-ki na 100 km.

Zużycie paliwa: SEAT Leon Cupra R
przy 100 km/h: 5,8 l/100 km
przy 120 km/h: 6,9 l/100 km
przy 140 km/h: 8,1 l/100 km
w mieście: 12,3 l/100 km

Czemu jesteś limitowana?

I tutaj docieramy do największego problemu tego samochodu, czyli limitowanej liczby egzemplarzy. SEAT wymyślił sobie, że na rynek wypuści 799 takich aut. Nie mniej, nie więcej. 799 egzemplarzy Cupry R, czyli wersji takiej, jaka powinna być od początku. Dopiero w takim wariancie samochód ten podejmuje godną rywalizację z wieloma konkurentami, takimi jak chociażby Honda Civic Type R czy wspomniany już Hyundai i30 N. I o ile po te auta można wejść do salonu niemalże z ulicy, o tyle po Cuprę R trzeba było ustawić się w kolejce. Tak oto chętnym na ten model pozostaje obejść się smakiem. Na otarcie łez można wziąć zwykłą Cuprę, ale to już nie to - nawet w wersji 4DRIVE z napędem na cztery koła.

I tak nie było tanio

SEAT Leon Cupra R oferowany był przez krótką chwilę. Samochód sprzedawano w dwóch wersjach - z manualną lub z automatyczną skrzynią biegów. Do wyboru były też dwa odcienie - czerń (widoczna na zdjęciach), oraz szary mat. Za wersję z manualną przekładnią trzeba było zapłacić 182 100 zł. Owszem, w tej cenie oferowane kompletne wyposażenie, z ledowymi światłami i szeregiem systemów bezpieczeństwa w standardzie, aczkolwiek wciąż było to dużo - zwłaszcza w porównaniu do konkurencji. Tak wychwalany przez nas Hyundai i30 N może i jest słabszy oraz wolniejszy, ale daje więcej frajdy z jazdy (i to za 150 000 zł). Niezmiennie skuteczna i szybsza od Cupry Honda Civic Type R w wersji GT wyceniana jest z kolei na nieco ponad 160 000 zł.

Aby wydać więc 182 100 zł na limitowaną Cuprę R trzeba więc być wielkim pasjonatem niemieckich hiszpańskich hothatchy, lub po prostu mieć ogromną chęć na samochód ze ściśle limitowanej serii.


Podsumowanie

Jak w skrócie opisać Leona Cupra R? "Pokażemy Wam co umiemy, ale zaoferujemy to garstce osób, przy okazji rzucając wysoką cenę". Miejmy nadzieję, że Cupra R będzie lekcją dla producenta i wiele elementów z tego modelu trafi do produktów wydzielonej już z gamy seata submarki CUPRA.

Dane techniczne

NAZWA SEAT Leon Cupra R | TEST
SILNIK t.benz, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1984
MOC MAKSYMALNA 310 KM przy 5800-6500 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 380 Nm przy 1800-5700 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW manualna, 6-biegowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe wentylowane (p/t)
OPONY 235/35 R19
BAGAŻNIK 380
ZBIORNIK PALIWA 50
TYP NADWOZIA hatchback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4324/1816/1435
ROZSTAW OSI 2631
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1378/540
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM b.d
ZUŻYCIE PALIWA 9,9/5,8/7,3
EMISJA CO2 170
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 5,8
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250
GWARANCJA MECHANICZNA 5 lat
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 / 3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ Leon: 59 900
CENA WERSJI TESTOWEJ Cupra: 140 500
CENA EGZ. TESTOWANEGO 182 100