Smog a samochody - czy motoryzacja faktycznie jest głównym winowajcą tego zjawiska?

Przez ostatnie dni smog był na ustach całego kraju. Zjawisko to na szeroką skalę występowało nie tylko w dużych miastach, ale także w mniejszych miejscowościach. Wiele osób za głównego winowajcę uznaje przemysł motoryzacyjny. Czy mają rację? To nie jest wbrew pozorom takie proste.

Zacznijmy od odpowiedzi na proste pytanie - czym jest smog? Na zjawisko to składa się kilka elementów: bezwietrzna pogoda i mgła związana z wysoką wilgotnością powietrza. To wszystko w połączeniu z zawieszonymi w powietrzu związkami chemicznymi i pyłami tworzy niezwykle niebezpieczną dla zdrowia mieszankę. Smog monitoruje się pod kątem obecności czterech zmiennych - CO (tlenków węgla), NO (tlenków azotu), PM2,5 (najniebezpieczniejszych i najmniejszych cząsteczek zawieszonych, najbardziej zagrażających zdrowiu) oraz PM10 (większe cząsteczki generujące mniejsze zagrożenie).

Skąd biorą się te wszystkie chemiczne cząstki? Winowajców jest wielu - począwszy od fabryk, elektrowni i elektrociepłowni (przypominamy, że w Polsce prąd i “ciepło” powstaje głównie ze spalania węgla, który to jest głównym paliwem), przez sposoby ogrzewania domów aż po najbardziej interesujący nas szeroko pojęty transport, z motoryzacją na czele. Niezmiennie jednak za główny czynnik przyczyniający się do powstawania smogu w Polsce uznaje się palenie w piecach domowych w zasadzie wszystkim, co znajduje się pod ręką. Są to nierzadko śmieci i odpady, nieposiadające żadnej kaloryczności, przez co trzeba dodawać ich dużo oraz bardzo często, aby utrzymać ciepło w domu.

Rachunek jest więc prosty - brak wiatru i niska temperatura, wraz z wysoką wilgotnością powietrza, do tego dodajmy wspomniane wcześniej “palenie czymkolwiek” i mamy efekty. Jak prezentuje się to na tle motoryzacji? Odpowiedź jest prosta - spaliny z samochodów generują raptem od 10 do 20 procent szkodliwych substancji składających się na warszawski smog. W mediach jednak podaje się znacznie wyższe wartości - od 40 do 60%. Co więcej - najgorsze wartości smogu odnotowano w minioną niedzielę w godzinach wczesnoporannych, kiedy to ruch na drogach był znikomy. Dodam tylko, że akurat tamtego dnia miałem okazję poruszać się po mieście od 7 rano, celem realizacji sesji zdjęciowej jednego z naszych testowych samochodów. Miejscami widoczność była wyjątkowo kiepska - przy wyjątkowo dobrej pogodzie można było ją ocenić na 150 góra 200 metrów. Co więcej - równie złe, jeśli nie gorsze wyniki odnotowano w małych miejscowościach w całej Polsce - właśnie tam, gdzie większość gospodarstw korzysta ze starych pieców. Poniżej przedstawiamy Wam wykres z ostatnich kilku dni, z rozpisaniem na godziny. Wyraźnie na nim widać, w których godzinach nastąpił wzrost emisji - nie tylko pyłów zawieszonych, ale również tlenków azotu, czy dwutlenku siarki.

smog

 

Kolejnym problemem jest brak polityki związanej z rozwojem zabudowy miasta. Wiele osób zapomina o kluczowej kwestii, jaką są tzw. kliny napowietrzające. To dzięki nim w mieście pojawia się cyrkulacja powietrza. Aktualnie w Warszawie zabudowano część z nich, ograniczając tym samym "przewiew" w mieście. Efekty widać na załączonym zdjęciu.

Smog w Warszawie | fot. flickr.com/radekkolakowski

(fot. flickr.com/radekkolakowski )

Jaka jest przyszłość motoryzacji?

Nie oznacza to jednak, że samochody są bez winy. W Polsce aż 60% aut jeżdżących po drogach ma więcej niż 10 lat! Wiele z nich jest mocno wyeksploatowanych lub zwyczajnie technicznie zaniedbanych. W tej grupie część tych pojazdów posiada usunięte filtry zbierające część najbardziej szkodliwych substancji generowanych przez silniki, w tym cząsteczek ciężkich oraz tlenków azotu. Ograniczanie ruchu w centrach miast ma więc uzasadnione podłoże, aczkolwiek w Polskich realiach wymaga taktycznego i wieloletniego myślenia. Nie można też podchodzić do tematu tak jak chociażby Paryż, który całkowicie zablokował ruch samochodów wyprodukowanych przed 1996 rokiem, przez co właściciele wspaniałych klasyków zostali w zasadzie “wycięci” z ulic.

Smog w Warszawie (stan na 12.01.2017)

Czy możemy więc brać samochody elektryczne za alternatywę i plan na przyszłość? Patrząc na rozwój technologii (coraz szybsze ładowanie przy większym zasięgu) można je tak traktować. Pojawia się jednak pewien problem w postaci… elektrowni. Energia, z której będą korzystać pochodzi ze spalania węgla. Im więcej samochodów elektrycznych, tym większe zapotrzebowanie na prąd - to oczywiste. Polityka rządu stawiająca na rozwój wydobycia i wykorzystania węgla stawia jednak pod wielkim znakiem zapytania całą “elektryfikację” motoryzacji, a konkretnie jej ekologiczną stronę. Domyślam się, że znajdą się też tutaj głosy osób przeciwnych “elektrykom”. Trzeba się jednak z tym procesem pogodzić, a wręcz polubić. W codziennej eksploatacji auta elektryczne stanowią rewelacyjną alternatywę dla klasycznych spalinowców. Owszem, nie dają tego co kochamy, czyli dźwięku i całej magicznej otoczki wokół rozwijania mocy, ale rekompensują to innymi zaletami. Poza tym silniki spalinowe jeszcze przez wiele wiele lat nie zostaną całkowicie wyparte z rynku, tak więc wybór będzie należał wyłącznie do nabywców.

Na szczęście nad Wisłą trafiają się zapaleńcy, którzy pokazują ścieżkę przyszłości. Zainteresowanych odsyłam na dwa fanpage na portalu Facebook: Mój samochód EV i Moja elektrownia PV. Stoi za nimi jedna osoba - Marcin Mizgalski. Ów Pan postawił przy swoim domu trzy instalacje fotowoltaiczne z trackerami, którymi udowadnia jak ogromny potencjał leży w tej technologii. Przykładów nie trzeba szukać daleko - nawet w zimie, przy średnio sprzyjającej pogodzie produkcja energii pokrywa z nadwyżką (przekazywaną dalej do sieci!) zapotrzebowanie jego domu.

Czy jest to przyszłość? Bez wątpienia. Czy możemy w tym szukać lekarstwa na smog? Niestety nie w tej chwili - dopóki społeczeństwo będzie z rezerwą podchodziło do tematu “elektryfikacji” oraz korzystania z zasobów odnawialnych, oraz (a może przede wszystkim) nie posiądzie wiedzy w tym temacie, to nie ruszymy z miejsca i przez kolejne lata coraz częściej będziemy spotykać się z tematem smogu.

Nie oznacza to też, że trzeba odwrócić się plecami do “paliwowej motoryzacji”. Ja tak jak i Wy uwielbiam dźwięk V6 lub V8-ki o poranku. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że wbrew pozorom wszelkie normy emisji spalin mają swoje uzasadnienie, lecz to technologia zaczyna powoli nie nadążać za ciągłymi zmianami.