BMW 420d Sport Line

Tym razem postanowiłem zerwać ze standardową formułką testu. Bez mierzenia litrów bagażnika i centymetrów nad głowami pasażerów tylnej kanapy. Po prostu chciałem się wyszaleć. Akurat tak się złożyło, że w moje ręce trafiły kluczyki do najnowszego BMW serii 4. Zapowiada się niezły weekend...

Sobota, 5:00 rano. Jeden z pogodnych, październikowych poranków, który dopiero budzi się do życia. Uchylając drzwi od garażu i przyglądając się zmarszczonemu spojrzeniu BMW serii 4, przez chwilę zastanawiam się, dlaczego Bawarczycy "trójkę" w wersji coupe, produkowanej od 38 lat (E21 od 1975 roku), zmienili na "czwórkę". Rozumiem chęć uporządkowania palety (bo niby limuzyny mają mieć oznaczenia nieparzyste, a coupe parzyste), ale BMW serii 3 Coupe, przynajmniej mnie kojarzące się przede wszystkim z najmocniejszymi odmianami M3 w generacjach E30 i E36, dziś nazwane serią 4 brzmi dziwnie, nie tylko w języku niemieckim. I wymaga przyzwyczajenia, bo pytany "jakie auto testujesz?", odpowiadałem "BMW "trójkę" coupe... yyy, znaczy się "czwórkę"."

"Trójka" w "czwórce"
Otwieram długie drzwi BMW i rozsiadam się w elektrycznie sterowanym (4849 zł) i podgrzewanym (1631 zł) fotelu. Dodatkowa regulacja lędźwiowa (1366 zł) pozwala zająć wygodną pozycję. W porównaniu z serią 3 wyraźnie czuć, że siedzi się tu znacznie niżej - i to nie tylko dzięki obniżonemu o 10 mm prześwitowi samochodu, ale także siedzisku umieszczonemu o 9 mm niżej.

Rzut oka na zwróconą w moją stronę deskę rozdzielczą uświadamia, że jest ona identyczna jak w "trójce". Z jednej strony szkoda, że zmiana nazewnictwa modelu nie przyniosła więcej indywidualności we wnętrzu "czwórki", z drugiej zaś oznacza to elegancję, wysoką ergonomię i znakomite wykonanie z bardzo dobrych jakościowo materiałów. Poza tym pewnego smaku i charakteru nadają tu czarno-czerwone wykończenia, charakterystycznego dla pakietu Sport Line (8375 zł), także na fotelach pokrytych skórą Dakota (8024 zł). Znakomitym dodatkiem tego wszystkiego jest rewelacyjna wyglądająca, mięsista kierownica sportowa z logo M, warta każdej wydanej złotówki (882 zł). Choć wybredni miłośnicy tematu stwierdzą, że jest ciut za gruba.

Tylko z przyzwoitości i dziennikarskiego obowiązku wspomnę (mimo wcześniejszej zapowiedzi), że rozstaw osi wydłużony o 50 mm w stosunku do poprzednika (2810 mm wobec 2760 mm) bardzo pozytywnie wpłynął na przestrzeń na nogi pasażerów zajmujących tylną kanapę - a właściwie dwa indywidualnie wyprofilowane miejsca - i jest tam teraz całkiem wygodnie i przyjemnie we dwie osoby. Także bagażnik jest przyzwoity i mieści 445 litrów.

Nie w tym stylu
Mała rzecz, a cieszy - automatycznie wysuwający się uchwyt podaje mi pas, który zapinam i wciskam przycisk uruchamiający silnik. Do życia budzi się 2-litrowy turbodiesel z bezpośrednim wtryskiem Common Rail, który dzięki turbosprężarce o zmiennej geometrii osiąga moc 184 KM i maksymalny moment obrotowy 380 Nm. Za co go nie lubię od początku? Za odgłos pracy, tak charakterystyczny i "klekotliwy" dla 4-cylindrowych silników wysokoprężnych, który nie bardzo pasuje do eleganckiego coupe.

Zanim ruszę, mogę skupić się na obsłudze systemu audio Professional (10 976 zł) wraz z nawigacją (w centrum miast pojawiają się trójwymiarowe główne budynki), która pomoże mi dziś wyznaczyć trasę w góry. Kiedyś wielki minus BMW, dziś duży pozytyw - obsługa całego zestawu, mimo wielu dostępnych funkcji i możliwości (m.in. połączenie z internetem, możliwość odczytywania maili i smsów, czy też rozbudowany system BMW ConnectedDrive Advandced Plus wspomagający bezpieczeństwo i przypominający m.in. o przeglądach) jest prosta dzięki dopracowanemu sterownikowi iDrive Touch, który w serii 4 otrzymał funkcję dotykową - górną część czułą na dotyk palca. Dzięki niemu litery czy cyfry możemy wpisywać do systemu po prostu rysując je na powierzchni touchpada. Ciekawe rozwiązanie, choć nie zawsze właściwie odczytujące pismo odręczne.

Czas na przejażdżkę
Wreszcie wyjeżdżam, spokojnie i bez nerwów. Przełącznik właściwości jezdnych przestawiam z domyślnego ustawienia "Comfort" na "Eco Pro" (zostają jeszcze "Sport" i "Sport+"), wczuwając się w aksamitną zmianę biegów prowadzoną przez sportową, opcjonalną automatyczną skrzynię biegów ZF. Każde z ośmiu przełożeń zmieniane jest niezauważalnie w tym trybie, nawet przy mocniejszym dodaniu gazu. Seryjne dla pakietu Sport Line 18-calowe obręcze z oponami 225/45 R18 całkiem nieźle radzą sobie z ulicznymi dziurami, a ja nie odczuwam większych wstrząsów w kabinie.

W trasie jest jeszcze przyjemniej, bo do moich uszu nie dochodzą żadne niepokojące odgłosy pracy zawieszenia, a silnik - już odpowiednio rozgrzany - znacznie przyjemniej pracuje niż na wolnych obrotach. Pierwsze promienie słońca zachęcają mnie do zjazdu na parking za miastem. Dokładniej przyglądam się nowemu BMW, robiąc przy okazji kilka zdjęć. Bez wątpienia to najlepiej prezentujące się coupe w klasie, narysowane ze smakiem, z ciekawymi detalami, właściwą elegancją i sportowym charakterem. Jeśli mogę coś ponarzekać, to nie do końca do tego wszystkiego pasuje mi wzór obręczy Star Spoke 396, ale standardowo w pakiecie Sport Line można je zamienić na znacznie lepiej wyglądające Double Spoke 397.

Duże wrażenie - nie tylko po zmroku - robią adaptacyjne reflektory LED (8375 zł). Składają się na nie diodowe reflektory główne z funkcją świateł mijania i drogowych, światła zakrętowe, kierunkowskazy oraz światła dzienne. Funkcje reflektorów adaptacyjnych ze zmiennym rozdziałem światła i asystenta świateł drogowych są nieocenione podczas nocnej jazdy, a wyjątkowo jasna poświata LED-ów daje zupełnie nowe odczucia, nieporównywalne do reflektorów ksenonowych. Uzupełnieniem diodowego oświetlenia są wykonane w tej samej technologii reflektory przeciwmgielne, znajdujące się poniżej w zderzaku.

Zakręt za zakrętem
Wracam do auta, a w czytniku CD ląduje ulubiona płyta. Opcjonalny zestaw audio HiFi (1719 zł) z 9 głośnikami i 7-kanałowym wzmacniaczem o mocy 205 W gra naprawdę nieźle, czysto serwując dawkę tonów zarówno niskich i wysokich. Mimo wszystko, miłośnicy koncertowego brzmienia mogą zamienić ten zestaw na highendowy system Harman Kardon Surround Sound z 16 głośnikami i 9-kanałowym wzmacniaczem o mocy 600 W (4805 zł).

Zapomnijmy jednak o muzyce, mimo że w tle gra "House Party", które ostatnio zawładnęło moim domowym zestawem audio. Dziś liczy się odrobina szaleństwa. Na tablicy zegarów pojawia się kontrolka o odłączeniu systemu DSC, BMW przełączam w tryb "Sport+", siebie w tryb skupienia i mocniej zaciskam dłonie na kierownicy. Pełny gaz w podłogę powoduję tuman kurzu na parkingu, a "czwórka" strzela do przodu niczym noworoczna petarda. Skrzynia w trybie manualnym, "jedynkę" na "dwójkę" zmieniam prawą łopatką przy kierownicy, co auto akcentuje dynamicznym szarpnięciem. To samo przy "trójce". "Fajne!", myślę, zastanawiając się, czy czasem pierwsza "setka" na prędkościomierzu nie pojawiła się zbyt szybko...

7,3 sekundy - tak podaje producent. Ale odczucia - mimo mojego słabego, szutrowego startu i średnich opon jak na ten stan nawierzchni (...zimowe Pirelli SottoZero) - są znacznie, znacznie lepsze! Osiągi i wrażenia z jazdy zaskakujące jak na 2-litrowego diesla. Bez wątpienia wielka zasługa w tym rewelacyjnej skrzyni (tak, po raz setny powtórzę - to znakomita przekładania!) i dużego momentu obrotowego. 380 Nm jest już dostępnych od 1750 obrotów - powyżej tych wartości BMW zaczyna przekraczać granice przyzwoitości, bardzo chętnie popiskując oponami na zakręcie.

A przede mną jest ich co najmniej kilkanaście, i to tych najprzyjemniejszych, bo ostrych i lubiących takie tylnonapędowe zabawki jak BMW. Szybka redukcja prawą łopatką, delikatna kontra kierownicą i "czwórka" bez najmniejszego problemu wpada w szeroki łuk, przyjemnie zamiatając tylną osią. I nie ma w tym żadnej trudności, a w "oderwaniu się od ziemi" z wielką chęcią pomagają wspomniane zimówki, zapewniające bardzo przeciętny grip. Wyśmienita zabawa pedałem gazu i kierownicą pozwala zapomnieć o marzeniu, że chciałbym pod maską co najmniej 2-litrowy silnik benzynowy...

Z góry na dół
BMW serii 4 to idealnie wyważone auto (50:50), z nisko położonym środkiem ciężkości (poniżej 50 cm, podobno nawet niżej niż w BMW 3 Coupe) i szerokim rozstawem kół (z przodu zwiększony o 45 mm, a z tyłu aż o 80 mm w stosunku do poprzednika) zaznaczonym zwłaszcza z tyłu pięknymi, szerokimi bioderkami. Samochód, który można prowadzić nie tylko długimi slajdami po ostrych zakrętach, ale gdy tego chcemy - pewnie, niemalże jak po szynach. Zawieszenie jest sztywne, ale nie ma w nim niepotrzebnej twardości, którą często producenci stosują z przesadą.

W BMW wszystko jest odpowiednio wyważone, ale jeśli ktoś chce więcej, proszę bardzo! W cenniku w opcjach śmiało można zmienić układ kierowniczy z funkcją Servotronic (bardzo precyzyjny w trybach sportowych, trochę rozleniwiony w pozostałych) na sportowy, dostosowujący kąt skrętu przednich kół do skrętu kierownicy i prędkości auta (1322 zł), bardzo dobry układ hamulcowy (cztery tarcze wentylowane), wytrzymujący równie dynamiczny powrót z szalonej góry, może zastąpić sportowy zestaw sygnowany logo działu M GmbH (3086), czy też klasyczne sprężyny i kolumny MacPhersona zamienić na adaptacyjne zawieszenie sportowe M z możliwością zmiany siły tłumienia amortyzatorów (4849 zł). Kto nie czuje Rock'n'Rolla w seryjnej "czwórce", właśnie wówczas będzie mógł "zatańczyć" znacznie ostrzej, kiedy tylnonapędowe auto zacznie pokazywać swój prawdziwy rockowy charakter.

To jest to
Na zakończenie refleksja dotycząca 2-litrowego diesla. Nie żeby ten silnik był zły. Ba, jest wyśmienity, bo w "czwórce" zaskakuje mnie swoim dynamicznym charakterem, konkretnym, wreszcie wykorzystanym momentem obrotowym i bardzo niezłymi osiągami. Chciałem napisać coś złego o nim na koniec, ale... Nie. Do kompletu wrażeń dodaję jeszcze zużycie paliwa. Przy spokojnym obchodzeniu się z pedałem gazu wartości bliskie 4 l/100 km są jak najbardziej realne (przykładowo 4,3 l/100 km w trasie z Warszawy do Kielc), ale i przy dynamicznej, szalonej jeździe trudno przebić się w rejony wyższe niż 7-8 l/100 km.

Kończy się weekend z BMW. Bardzo miły weekend, bo charakter serii 4 powoduje, że człowiek chce się cieszyć z każdego przejechanego kilometra. "Czwórka" to niezwykle udane auto, świetnie zaprojektowane i robiące jeszcze lepsze wrażenie na żywo niż na zdjęciach, a do tego znakomicie jeżdżące i dające dużo radości. Jak na BMW przystało, przeglądanie cennika i dopasowywanie (bardzo) drogich opcji może zająć kilka wieczorów. Poza tym każdy znajdzie tu odpowiedni silnik dla siebie, zarówno spośród benzynowych (420i: 2.0 184 KM, 428i: 2.0 245 KM, 435i: 3.0 306 KM), jak i wysokoprężnych (430d: 3.0 258 KM, 435d: 3.0 313 KM). Napęd xDrive? Proszę bardzo. A tuż obok czeka jeszcze świeżutka "czwórka" cabrio.

Jest jeszcze coś. Nazywa się M4. Ale żeby okiełzać jego moc, musi w Twoich żyłach płynąć benzyna. W moich jeszcze płynie krew, więc zostanę przy 428i...

Zalety:
+ fantastyczny, ponadczasowy design
+ ergonomia na najwyższym poziomie...
+ ...jakość na delikatnie niższym
+ wystarczająco mocny i oszczędny diesel
+ rewelacyjna skrzynia biegów
+ duża przyjemność z prowadzenia
+ 5-letni pakiet serwisowy w cenie auta

Wady:
- brak indywidualnego charakteru we wnętrzu
- 4-cylindrowy diesel nie bardzo pasuje charakterem do auta
- horrendalne ceny większości dodatków

Podsumowanie:
Jeśli Mogę Wam coś zaproponować na koniec - nie kupujcie BMW serii 4 z 2-litrowym dieslem. Nie żeby ten silnik był zły, bo jest naprawdę całkiem oszczędny, wyjątkowo dynamiczny, ale... swoim 4-cylindrowym charakterem zupełnie nie pasuje do tak świetnie skrojonego i modnego auta, za którym większość powiedzie zainteresowanym wzrokiem. Dlatego albo wybierzcie 245-konny wariant benzynowy 428i (tylko 1000 zł drożej!), albo jeśli koniecznie chcecie oszczędzać, kupcie 6-cylindrowego diesla 430d. Tylko gdzie ta oszczędność, skoro do testowanej 420d trzeba dołożyć aż 66 tys. złotych...