Mazda 3 MPS

Niemal każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie szybki kompakt. Japończycy udowadniają, że sport, wygoda, praktyczność i rozsądne koszty eksploatacji nie wykluczają się nawzajem. Oto Mazda 3 MPS, czyli 260 koni mechanicznych ukrytych pod maską z wielkim wlotem powietrza.

Są na świecie samochody, obok których nie da się przejść obojętnie, i wcale nie myślę teraz o Ferrari, Lamborghini czy Astonie Martinie. Do aut znacznie podnoszących poziom adrenaliny u kierowców należą też "hot-hatche", o niebo tańsze od wcześniej wymienionych marek, a także potrafiące dać wiele frajdy z jazdy. One też wywołują zazdrosne spojrzenia innych kierowców, choć najczęściej są dosyć niepozorne, z zewnątrz różniące się od swoich cywilnych braci i sióstr jedynie większymi kołami, podwójnym wydechem, spojlerem czy dużym wlotem powietrza na masce.

Taka jest właśnie Mazda 3 MPS, która trafiła do nas wraz z pierwszymi promieniami wczesnowiosennego słońca. Obuta jeszcze w zimowe, niskoprofilowe opony, osadzone na osiemnastocalowych alufelgach o drapieżnym wzorze. Patrząca zadziornie swoimi ksenonami, zwracająca uwagę potężnym wlotem powietrza na masce i tylnym spojlerem. Trzeba przyznać, że na tle zwykłych wersji prezentuje się okazale, a czarny lakier dodaje jej sportowej elegancji. Nie "krzyczy" żółcią jak koleżanka Megane RS czy kolega SEAT Leon Cupra. Jest jakaś inna, bardziej pociągająca, niczym cudowny zapach sushi w dobrej japońskiej restauracji.

Nie musiała...
...długo mnie prosić, bym zechciał sprawdzić, co potrafi. Po chwili siedziałem w środku, ustawiając fotel i regulowaną w dwóch płaszczyznach, świetnie leżącą w dłoniach kierownicę. Rozglądałem się po jej wnętrzu w poszukiwaniu sportowych akcentów, ale nie było ich zbyt wiele. Aluminiowe nakładki na pedały, taka sama "stopka" na lewą nogę kierowcy, głębiej profilowane fotele z półskórzaną tapicerką i czerwonymi przeszyciami - w zasadzie tyle.

Dopiero po naciśnięciu przycisku START i uruchomieniu silnika zauważyłem duży napis MPS na obrotomierzu i ciekłokrystaliczny wskaźnik chwilowego ciśnienia doładowania. Wskazówki skoczyły, wydechy zamruczały, a 260 "zaturbionych" koni mechanicznych zgłosiło gotowość to galopu. Ech, trudno w takich chwilach dać się porządnie rozgrzać jednostce napędowej przed sprawdzeniem, na co ją stać. A jednak nadludzkim wysiłkiem pohamowałem się i spokojnie wyjechałem na ulicę.

Jadąc spokojnie...
...przez jak zwykle zatłoczoną Warszawę podkręciłem radio, by sprawdzić, czy "Thunderstruck" AC/DC brzmi poprawnie w 10-głośnikowym audio firmowanym przez BOSE. Sprzęt grał bardzo dobrze, powodując, że moja prawa noga przy każdym mocniejszym uderzeniu perkusji stawała się cięższa.

Przy okazji zauważyłem, że Mazda nie jest przesadnie twarda przy pokonywaniu torowisk, a pofałdowania asfaltu wcale nie powodują, że kierownica wyrywa się z rąk przy jednoczesnym dźwięku wypadających z Waszych zębów plomb. Zestrojenie zawieszenia zdawało się być bardzo dobre. MPS miała typowo sportowe resorowanie, ale dające się lubić na co dzień. Patrzyłem na wyświetlacz komputera pokładowego i zastanawiałem się, co sobie myślał projektant, gdy zarządził, by jego kolor nie pasował do reszty podświetlenia? Lecz w tym momencie było to dla mnie mało ważne, bo wyjechałem w końcu poza miasto, gdzie mogłem pojechać wreszcie nieco szybciej.

Chwyciłem mocniej...
...wygodną kierownicę i przycisnąłem mocno "gaz", by sprawdzić, jak napęd Mazdy poradzi sobie z przeniesieniem 260 koni na asfalt. Po doświadczeniach z innymi przednionapędowymi kompaktami nie spodziewałem się cudów, tym bardziej że testowane auto miało jeszcze zimowe opony. O dziwo, na suchym, równym asfalcie "trójka" radziła sobie rewelacyjnie. Duża w tym pewnie zasługa zastosowanej technologii. Po pierwsze, zaawansowany system sterowania ciśnieniem doładowania eliminuje tu gwałtowny wzrost momentu obrotowego i zapewnia jego liniowy rozkład w funkcji obrotów. Po drugie, przednie półosie zoptymalizowano, aby zminimalizować wpływ napędu na układ kierowniczy (torque steer). Po trzecie, MPS posiada przedni dyferencjał o zmniejszonym poślizgu wewnętrznym (szpera) systemu Torsen. Dodajmy do tego rewelacyjnie zestrojony, elektrohydrauliczny układ wspomagania i "banan" na gębie gwarantowany. Marnotrawstwo koni zostało przez Japończyków maksymalnie zminimalizowane.

Oczywiście, jeśli trafimy na mokry odcinek drogi lub luźniejszą nawierzchnię, Mazda pokaże nam pazurki, a właściwie pazury. Mimo (wyłączalnych dla hardcorowców) systemów bezpieczeństwa, mniej doświadczeni kierowcy muszą się mocno pilnować. Japońskie turbo-konie potrafią nieźle wierzgać kopytami i dzielić się w stadzie na mocniejsze strony. To powoduje, że chwila nieuwagi kierowcy może go kosztować znalezienie się poza wybranym torem jazdy i niemiłą wizytę w rowie.

Sześciobiegowa...
...skrzynka biegów ma bardzo dobrze dobrane przełożenia, a do jej pracy nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Kolejne przełożenia wchodzą "po męsku" - precyzyjnie, z wyraźnym oporem i charakterystycznym "kliknięciem", a skoki dźwigni są krótkie. To lubię najbardziej. Generalnie wszystkie "urządzenia sterujące" tym autem pracują tak, jak powinny. Nawet pedały sprzęgła, gazu i hamulca działają jakby ciężej, precyzyjniej, po prostu na sportowo. Przy pierwszym hamowaniu można się nawet zdziwić, że chęć gwałtownego wytracenia prędkości wymaga naprawdę zdecydowanego "kopnięcia" w pedał. Dzięki temu jednak nie ma problemu z precyzyjnym dozowaniem siły hamowania.

Jak na przednionapędowe auto, mocna "trójka" prowadzi się naprawdę wyśmienicie. Oczywiście nie unikniemy podsterowności, ale Mazda jest dobrze wyważona i w szybkim wirażu potrafi pozytywnie zaskoczyć niejednego kierującego. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że gdy dostanie się w ręce doświadczonego kierowcy, może się okazać, że dany zakręt przejedzie z dużo większą prędkością, niż można się tego spodziewać. Takie próby zostawmy jednak prawdziwym rajdowcom, choć MPS non stop prowokuje, by sprawdzać granice jej możliwości.

Na co dzień?
Czy najmocniejsza odmiana japońskiego kompaktu może służyć jako auto do codziennego użytku? Bezsprzecznie tak. Po pierwsze - komfort resorowania, mimo twardej charakterystyki zawieszenia, jest jak najbardziej do przyjęcia. Nie znaczy to wcale, że Mazda jest zbyt miękka! Niemal wcale nie przechyla się w szybkich zakrętach, jest bardzo zwarta i daje się fantastycznie wyczuć.

Po drugie - możemy nią przewieźć w dalszą podróż dosyć wygodnie 4 dorosłe osoby. Oczywiście na tylnej kanapie w kwestii ilości miejsca na nogi nie ma szaleństwa, ale znane mi są ciaśniejsze kompakty. Niestety, (dla Mazdy) istnieją również obszerniejsze.

Po trzecie - to auto ma przecież pięcioro drzwi oraz przyzwoity bagażnik. 340 litrów nie jest może rekordowym wynikiem w klasie, ale gdy spojrzeć na MPS przez pryzmat "hot-hatcha", to bardzo dobry rezultat. Dodajmy, że w przypadku podróży w dwie osoby tylną kanapę można złożyć, powiększając przestrzeń bagażową do 1360 litrów.

A spalanie?
Bo przecież konie muszą pić! I piją, choć na całe szczęście nie zachowują się przy tym, jakby biegły po pustyni. Porównałbym to raczej do biegu po łące w klimacie umiarkowanym, bo przy delikatnej (acz bardzo sprawnej) jeździe typu 80 proc. trasa i 20 proc. miasto, udało mi się uzyskać spalanie rzędu 11 litrów na 100 kilometrów. Biorąc pod uwagę możliwości auta, to naprawdę akceptowalny wynik. Do przyjęcia jest również liczba 16 litrów zużytych na 100 kilometrów bardzo dynamicznej jazdy w mieście. Gdy sobie przypominam, ile radości mi to dało, te 16 litrów zupełnie przestaje mnie martwić. Średnio w teście MPS zadowoliła się 12,7 l/100 km. Nie jest źle! Dodajmy, że Mazda przy normalnej eksploatacji nie atakuje naszych uszu zbyt głośnym brzmieniem. Dźwięk silnika jest aksamitny, a kultura pracy jednostki napędowej - wyśmienita.

Wyposażenie...
...testowanego auta jest naprawdę bogate. W kwestii bezpieczeństwa Mazda ma nam do zaoferowania 6 poduszek powietrznych, ABS z układem elektronicznego rozdziału siły hamowania EBD oraz z układem awaryjnego hamowania EBA, a także układ dynamicznej kontroli stabilności toru jazdy DSC z elektronicznym układem kontroli trakcji TCS. Ponadto mamy tu znany z droższych aut układ monitorowania martwego pola (RVM), który ostrzega kierowcę, jeśli manewr zmiany pasa niesie ze sobą ryzyko zajechania drogi innemu samochodowi.

Jeśli zaś chodzi o elementy wyposażenia podnoszące komfort jazdy, lista jest równie długa. Nie sposób wymienić wszystkiego, aczkolwiek trzeba na pewno wspomnieć o automatycznej, dwustrefowej klimatyzacji, biksenonach z adaptacyjnym systemem świateł przednich (AFS), systemie audio BOSE ze zmieniarką na 6 płyt CD/MP3, zestawie bluetooth (ciekawostką jest głosowe parowanie telefonu), systemie kontroli ciśnienia w oponach (TPMS) i podgrzewanych (5-stopniowa regulacja) przednich fotelach. Idąc dalej, należy również wymienić bezkluczykowy system zdalnego otwierania typu SmartCard, podgrzewaną przednią szybę, tempomat, czujniki parkowania (tył) oraz deszczu i zmierzchu, a także fotochromatyczne lusterko wewnętrzne. Na brak udogodnień nie można więc narzekać.

Koszty
Testowana Mazda 3 MPS to aktualnie wydatek 116 900 pln. Auto możemy zamówić w jednym z czterech kolorów: od wyścigowego Velocity Red, przez Aluminium Metallic, Black Mica do Crystal White Pearl. Dopłata za lakier metaliczny wynosi 1900 złotych.

Czy zatem cena sportowej Mazdy jest wysoka? Biorąc pod uwagę długą listę wyposażenia standardowego, wysoką funkcjonalność oraz to, ile radości z jazdy to auto potrafi dać kierowcy, kwota nie wydaje się być wygórowana. Szkoda tylko, że obsługa komputera pokładowego nie jest intuicyjna, a ilość kolorów podświetlenia instrumentów pokładowych przyprawia o ból głowy.

Sama jakość materiałów użytych do wykończenia deski rozdzielczej stoi na dobrym poziomie, a dokładność spasowania nie budzi żadnych wątpliwości. Przednie siedzenia mogłyby za to mieć nieco dłuższe siedziska i gwarantować jeszcze lepsze trzymanie boczne. Ale to wszystko staje się nieważne, gdy pokonujesz "trójką" kolejne kilometry. Myślicie, że się zakochałem? Może to nie miłość, ale zadurzenie na pewno...