Oblali farbą salon Porsche, pomarańczowym proszkiem obsypali nowe Audi. Nie tędy droga

Aktywiści starają się skupić jak największą uwagę na problemach, które uważają za ważne. W Bernie w Szwajcarii obsypali pomarańczowym proszkiem samochody w salonie Audi, a w Crissier opryskali pomarańczową farbą salon Porsche. Dlaczego? To sprzeciw przeciwko... polityce władz tego kraju.

Szwajcaria stała się wrogiem numer jeden wielu organizacji zajmujących się szeroko pojętą ekologią. Dlaczego? Wszystko za sprawą opinii European Network of National Human Rights Institutions (zrzeszenia krajowych instytucji zajmujących się prawami człowieka). Według tej organizacji Szwajcaria łamie prawa człowieka nie podejmując odpowiednich proekologicznych działań, działając tym samym na szkodę obywateli. Aktywiści weszli więc do akcji i wymierzyli swoje działania w taki sposób, aby zdobyły rozgłos.

Na celownik nie trafiły jednak budynki instytucji powiązanych z władzami tego kraju. Nic bardziej mylnego. Wybrano salon Audi i Porsche w dwóch miastach.

Aktywiści z Liberate Switzerland obsypali samochody proszkiem i oblali farbą salon Porsche

W pierwszym przypadku trudno ocenić szkody, które wyrządził pomarańczowy proszek. Liberate Switzerland do tej pory wybierało mniej radykalne metody działań, które nie niszczą mienia. Tutaj może być jednak nieco inaczej.

To samo tyczy się oblanego farbą salonu Porsche. Choć zarówno ta marka, jak i Audi, nie mają nic wspólnego z decyzją zgromadzenia federalnego Szwajcarii, to stały się celem działań dla lepszego rozgłosu. Paradoksalnie mowa jednak o firmach, które mocno stawiają na proekologiczne rozwiązania.

Aktywiści twierdzą, że samochody niszczą klimat i to one są głównym sprawcą zmian, które obserwujemy. Uczestnicy protestu zauważają, że za nami najcieplejszy marzec i kwiecień w historii, a amplituda temperatur doprowadza do ogromnych strat w uprawach.

Liberate Switzerland, podobnie jak inne organizacje aktywistyczne, organizowało też protesty, w których uczestnicy "przyklejali się" do ulic. Podobne działania przeprowadzają różne grupy w Polsce, w tym w Warszawie. Nie jest to więc coś, z czym Szwajcarzy mierzą się tylko u siebie.

Czy takie działania faktycznie przynoszą odpowiedni skutek?

Na pewno jest o nich głośno, ale opinia publiczna raczej krytykuje działania aktywistów. Może więc lepiej, aby skupili się na merytorycznej dyskusji i faktycznym aktywnym udziałem w pracach z władzami? To z pewnością przyniosłoby więcej dobrego, a szkody materialne byłyby zdecydowanie niższe, niż w przypadku obsypywania aut proszkiem i sprejowania farbą salonu samochodowego.