Nissan Juke 1.6 DIG-T 190 KM Tekna
Nissan Juke to stwór, wyglądający jak nie z tej planety. Dziwny, zwłaszcza ze 190-konnym silnikiem 1.6 DIG-T. Z jednej strony auto bezsensowne w swoim istnieniu, z drugiej zaś przyciągające jak magnes i budzące emocje. Czy na naszych ulicach jest miejsce na taką ekstrawagancję?
Nissan prezentując w 2009 roku koncepcyjną Qazanę spowodował, że podniosło nam się ciśnienie i powiększyły apetyty. Nowy, miejski crossover wyglądał dynamicznie, miał mocno napompowane błotniki i ciekawie zaprojektowaną facjatę. Co najważniejsze, zrywał z do bólu nudną "nutą dizajnerską" Nissana, która w pełni objawiła się w takich modelach jak Tiida, czy Note. W styczniu 2010 objawiono pierwszy, jeszcze nieco niewyraźny "shot" produkcyjnego auta. Zachowało odważny, wręcz nieprawdopodobny do produkcji styl prototypu, a na dodatek dołożono klamkę tylnych drzwi, którą gustownie schowano w słupku.
Miesiąc później objawiono nowego Nissana w całości. Oficjalnie nadano mu imię Juke, pseudonim "Miejska legenda" i żeby jeszcze bardziej wyróżniał się wśród szarego społeczeństwa, z przodu wklejono mu trzy pary świateł. Ot, takie nawiązanie do Fiata Multipli, jednego z najbrzydszych aut, jakie jeździły w ostatnim 20-leciu po naszych drogach. Nissan Juke wywołał wiele emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Jedni skrytykowali próbę stworzenia obrzydliwej żaby na kołach, a imię "Dżuk" szybko przemianowali na "Dżunk" ("Junk" - ang. śmieci) lub "Dżołk" ("Joke" - ang. Dowcip). Drudzy zaś pochwalili Nissana za odwagę, że japońscy styliści mieli prawdziwe jaja, żeby wypuścić tak oryginalne i kontrowersyjne auto na ulice.
Jakby tego było mało, inżynierowie Nissana doprawili Juke'a gadżetami w stylu modeli 370Z i GT-R, a pod maskę wsadzili silnik, dzięki któremu nawet największemu przeciwnikowi zniknie uśmiech politowania z twarzy - 190-konne 1.6 Turbo. Jak obcuje się z najdziwniejszym stworem z logo Nissana?
Hotsuvhatch
Juke mierzy zaledwie 4,1 metra długości, więc nawet nie stara się być dużym autem. Jest przerośniętym tworem, który wywodzi się z segmentu B (zmodyfikowana płyta podłogowa Renault Clio) i z dumnym spojrzeniem trzech par oczu kroczy w świat małych crossoverów. Mocno napchane błotniki (szerokość 1,76 metra), wyraźne przetłoczenia boczne, wąska linia bocznych szyb i opadający dach (wysokość 1,56 metra) - to wyróżniki, które w świecie szarej, codziennej motoryzacji na pewno zostaną zauważone.
A takich stylistycznych fajerwerków jest tu więcej. Najwięcej kontrowersji wzbudza "pysk" naszego Obcego - trzy pary świateł to, dla niektórych, delikatne przegięcie. Największe, okrągłe to reflektory główne mijania i drogowe. Płasko, na masce zamontowano wypustki w postaci świateł postojowych i kierunkowskazów, a na samym dole w mocno "nasterydowanym" zderzaku - lampy przeciwmgielne. Uwierzcie mi, że Juke po ciemku przy "pełnym oświetleniu" wygląda co najmniej dziwnie...
Także tył nie pozostał obojętny. Garbata tylna klapa przywodzi na myśl Nissana Murano, a tylne światła - w postaci odważnie stylizowanych bumerangów - wyglądem nawiązują do tych ze sportowego 370Z. Całość wygląda szalenie odważnie i zarazem kontrowersyjnie, a powiększony prześwit i duże, 17-calowe koła tylko dopełniają tych wrażeń. Tylko nie myślcie, że to SUV.
Techno Inside
Dobrze, że także we wnętrzu projektantom Juke'a nie zabrakło fantazji. Zastosowane materiały są niestety dość twarde, ale przyzwoicie spasowane. Jedynym zgrzytem (w dosłownym znaczeniu tego słowa) jest nietypowy daszek nad zegarami, który lubi dać znać o sobie na nierównościach. Najbardziej w oczy rzuca się jednak środkowy tunel inspirowany motocyklowym zbiornikiem paliwa, który polakierowano na czerwony połysk. Podobne wstawki znajdziemy na boczkach drzwi. Oczy cieszą także detale w postaci chromowanych klamek, czy też środkowej konsoli skrywającej zestaw audio Nissan Connect oraz wielofunkcyjny panel Nissan Dynamic Control System.
Czerwone akcenty znalazły się także na tapicerce foteli - przyzwoicie wyprofilowanych, ale jednak nieco za wąskich. Generalnie Juke jest autem dość ciasnym. Jeśli jeszcze z przodu można tę przestrzeń zaakceptować (ale można też pomarudzić, że siedzi się za wysoko, że kierownica ma tylko regulację w pionie, że rączka do jej ustawiania jest zbyt głęboko schowana), tak drugi rząd Nissana wywołuje uczucie klaustrofobii. Nie dość, że jest ciemno (przez wznoszącą się linię okien), to jeszcze dość wąsko i bardzo nisko - pasażer mierzący 170 cm wzrostu z powodzeniem dotyka głową sufitu. Nie muszę chyba wspominać, że jeśli z przodu zasiądzie wysoka osoba, to także na nogi będzie z tyłu mało miejsca.
Także bagażnik rozczarowuje oferując wyjściowo zaledwie 251 litrów pojemności. Co prawda pod wysoko umieszczoną podłogą znalazł się dodatkowy schowek mieszczący kolejne 44 litry, ale i tak nie zmieni to faktu, że "Dżuk" to auto lifestylowe pełną gębą i taki też jest jego bagażnik - na lifestylowe gadżety. Oczywiście można też złożyć oparcia kanapy dzielone w proporcjach 60/40 i wówczas uzyskamy praktyczniejsze 830 l.
Dyskoteka Pana Jacka
Warto poświęcić kilka słów na temat konsoli środkowej w Nissanie, którą śmiało można nazwać konsolą rozrywki (takie Sony Jukestation). W połyskującą czernią konsolę wkomponowano dwa zestawy - ten wyżej to system audio nazwany Nissan Connect, ten niżej to Nissan Dynamic Control System, czyli zintegrowana zabawka sterująca klimatyzacją i dynamiką auta. To, że obydwa umieszczono za nisko pomijam. Przemilczę także fakt, że ten pierwszy w porównaniu z tym drugim wygląda jak archaiczne audio wyciągnięte z auta z początku lat 90-tych. Najważniejsze, że nie trzeba do nich dopłacać i co najważniejsze - spełniają każdą swoją funkcję.
Nissan Connect to przede wszystkim 5-calowy, dotykowy ekran, na którym ustawimy naszą ulubioną stację radiową, ustalimy drogę do domu dzięki wyjątkowo dokładnej nawigacji czy wreszcie zobaczymy obraz z kamery cofania. Od strony akustycznej też nie można mieć większych zastrzeżeń, a możliwość podłączenia nośnika poprzez złącze USB to kolejny plus. Wygodą jest sterowanie całym systemem w kierownicy, tylko dlaczego duży, srebrny przełącznik po lewej stronie służy do zmiany stacji, a znacznie mniejszy i mniej wygodny poniżej do regulacji głośności, jak lepiej powinno być na odwrót?
Znacznie więcej emocji budzi Nissan Dynamic Control System, kolejna inspiracja sportowym modelem Nissana - tym razem GT-R. Na pierwszy rzut oka jest zwykłym panelem automatycznej klimatyzacji. Jednak po wciśnięciu przycisku "D-MODE" przeistacza się w moduł sterowania dynamiką auta oferujący trzy tryby: NORMAL, SPORT I ECO. Największymi bajerami są przyciski, które zmieniają swoje funkcje i podświetlenie oraz oczywiście wskaźnik przeciążeń G-FORCE i siły "ciągu" BOOST. Do pełni szczęścia brakło mi jedynie stopera liczącego czas okrążenia na Nurburgringu.
Niestety, nie ma róży bez kolców. W nocy za kierownicą Juke'a można przeżyć horror. Ze ściemnieniem zegarów "Dżuka" nie ma problemów, podobnie jak i z ekranem systemu Nissan Connect. A co z dolnym panelem? Też się da... ale tylko podczas postoju. Jeśli auto jest w ruchu, przycisk SETUP po prostu nie działa, a na ekranie pojawia się jasne tło. O zgrozo! A zatem, żeby zmniejszyć jasność ekranu, trzeba się po prostu zatrzymać. Bardzo kłopotliwe, zwłaszcza, gdy np. poruszamy się po autostradzie. Kolejnym niezrozumiałym rozwiązaniem jest tempomat, który po aktywowaniu... dezaktywuje komputer pokładowy między zegarami. Ile nam pozostało kilometrów do przejechania na zbiorniku? Jakie jest średnie zużycie paliwa? Niestety, przy włączonym tempomacie tego się w "Dżuku" nie dowiemy.
Boost!
A czasem warto byłoby sprawdzić ile nasz Juke zużywa paliwa, bo pod jego maską ukryto żarłocznego smoka. Pojemność 1.6 może jeszcze nie zadziwia, ale jeśli dodamy, że do silnika dołożono turbosprężarkę, bezpośredni wtrysk paliwa oraz układ zmiennych faz rozrządu zaworów ssących i wydechowych, sytuacja zmienia się diametralnie. Najpotężniejszy silnik w gamie tego crossovera dysponuje niebagatelną mocą 190 koni mechanicznych i oferuje maksymalny moment obrotowy 240 Nm osiągany w szerokim zakresie 2000-5200 obrotów na minutę. Dołóżmy fakt, że testowy Nissan waży 1275 kilogramów oraz, że cała moc jest przenoszona na przednią oś. Jazda?
Pewnie, że jazda! Już po uruchomieniu widać, słychać i czuć, że pod maską zamontowano nieprzeciętny silnik. Pracuje dość głośno, a kierowca czuje, że ma ochotę kręcić się do blisko 7000 obrotów. Pierwsze kilometry tylko upewniają w przekonaniu, że podobną mocą dysponują auta pokroju SEAT-a Ibizy Cupry, czy też Renault Clio Sport, a więc bestie naprawdę szybkie. Nie inaczej jest z Jukiem. Jest mocny, narowisty i głośny, a przednie koła na mokrym asfalcie tracą przyczepność na 3 biegu. Moc jest dostępna praktycznie w całym zakresie obrotowym - od obiecanych 2000 do praktycznie końca skali obrotomierza. Niewprawionym polecam nieustanne śledzenie prędkościomierza - kolejne liczby przy w pełni otwartej przepustnicy pojawiają się bardzo szybko.
Jazda tym autem to jednak nie zabawa - tu trzeba być gotowym na nieustanną walkę z autem, z kierownicą (nota bene wyśmienitą i zaadoptowaną wprost z 370Z) i z... samym sobą. 190 KM powoduje, że Nissan Juke 1.6 DIG-T pierwszą setkę osiąga w czasie 8 sekund (aczkolwiek wg niepotwierdzonych źródeł jest on znacznie krótszy), a auto aż prosi się o dynamiczną jazdę. Zwłaszcza w trybie SPORT, kiedy przepustnica i niezbyt precyzyjny układ kierowniczy stają się jeszcze żwawsze. Pozostałe tryby są nijakie, zwłaszcza ECON, który powoduje, że Juke staje się ślamazarny, a zużycie paliwa wcale nie spada w drastycznym tempie.
Z silnikiem znakomicie współpracuje 6-biegowa skrzynia manualna. Ponoć usytuowanie drążka inspirowane było Nissanem GT-R. Faktycznie, jest wygodnie i sportowo, a gałka sama wpada w dłoń. Trudno mieć także jakieś większe zastrzeżenia do zawieszenia (kolumny MacPhersona z przodu i belka skrętna z tyłu). Jest ustawione na sztywno, ale trudno wymagać od blisko 200-konnego auta z podwyższonym zawieszeniem, żeby "bujało" się na lewo i prawo. "Dżuk" stoi stabilnie na swoich 17-calowych kołach i nie zważa na to, że trzęsie swoimi pasażerami na każdej dziurze czy innym pofałdowaniu nawierzchni.
Urbanproof
Wszystko pięknie, ładnie, bardzo dynamicznie, ale... No właśnie. Nissan Juke 1.6 DIG-T posiada wadę, która dość mocno zachwiała moimi dobrymi stosunkami z tym autem. Otóż zbiornik paliwa ma pojemność 46 litrów. Nie przeszkadzałoby to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że w trybie największej furii "Dżuk" łyka ponad 15 litrów na każde przejechane 100 kilometrów. W warunkach miejskich ta wartość co prawda spada do ok. 11 litrów, jednak w trasie bardzo trudno jest osiągnąć wynik poniżej 8 l/100 km. To jedno z tych aut, w których śmiało można byłoby zaobserwować gołym okiem zjawisko ruchomej wskazówki poziomu paliwa. Chyba właśnie dlatego jest on pokazywany tu w formie znikających cegiełek. Szybko znikających.
Jeśli największą wadę mamy za sobą, pora na największą zaletę. Na forum naszego portalu zorganizowałem szybki plebiscyt polegający na wyłonieniu najtańszego nowego auta na polskim rynku, które legitymowałoby się mocą minimum 180 KM i oferowałoby przynajmniej 4-drzwiowe nadwozie. Pojawiły się 180-konne propozycje od Skody, Opla czy Forda oscylujące wokół wartości 80 000 złotych, jednak to właśnie Nissan Juke wygrał "Plebiscyt na najtańsze 190 KM na rynku" - wersję Acenta z silnikiem 1.6 DIG-T kupimy już za 78 900 złotych.
"Nasza" testowa odmiana to Tekna kosztująca co prawda 81 300 złotych, ale to i tak naprawdę dobra cena za to auto. Za taką kwotę dostajemy naprawdę bogato wyposażonego miejskiego crossovera, który rzuca na kolana oryginalnością i odwagą. Opcji nie ma za wiele - co najwyżej "Pakiet Komfort' (z inteligentnym kluczykiem, przyciskiem uruchamiającym silnik i elektrycznie składanymi lusterkami) oraz lakier metalizowany (w naszym przypadku: Force Red), obydwie po 1800 złotych. Jest jeszcze jedna, ale horrendalnie droga opcja w cenniku - napęd na cztery koła. Winduje on cenę Nissana Juke'a do 93 300 złotych, poprawia trakcję, a także... pogarsza osiągi (8,4 s do "setki" i prędkość maksymalna 200 km/h), wprowadza beznamiętną automatyczną skrzynię biegów CVT oraz zmniejsza bagażnik (do 207 litrów).
Zostańmy więc przy testowym, przednionapędowym 1.6 DIG-T 190 KM. To jedyna, słuszna opcja - nie jakieś tam wolnossące 1.6 czy 1.5-litrowy diesel. Zaturbiona benzyna, to jest to. Jest tylko jedno "ale" - trzeba mieć jaja, żeby go kupić. Normalny człowiek nigdy nie skusi się na takiego Juke'a, zwłaszcza z tym silnikiem. Większość będzie wolała "szarość" i "codzienność". Miejmy tylko nadzieję, że wg sloganu reklamowego Nissan Juke 1.6 DIG-T nie pozostanie "miejską legendą" - autem, o którym wszyscy słyszeli, ale jeszcze nikt go nie widział.