Renault Scenic 1.9 dCi Privilege

Renault sprzedało już ponad milion egzemplarzy swojego Scenic-znego modelu. Od 10 lat pionier kompaktowych vanów jest najchętniej kupowanym samochodem segmentu. Auto przeszło ostatnio subtelny lifting. W teście wersja 1,9 dCi 130 KM Privilege.

Lifting przyniósł minimalnie inne reflektory, materiały wyższej jakości i bogatsze wyposażenie. Niewiele. Ale formuła auta działa, klienci są zadowoleni, więc po co zmieniać coś na siłę? Obiektywnie Scenic nie jest nadzwyczaj urodziwy. Ale brzydki też nie jest. Auto sprawia lepsze wrażenie od środka.

Jest dużo światła, mnóstwo przestrzeni i doskonała widoczność. Szufladek, schowków, schoweczków, uchwytów oraz innych tego typu gadżetów jest aż za dużo. Gniazdek 12V jest tyle, że można zelektryfikować cały dom. Ale dwa elementy zasługują na szczególną uwagę.

Hamulec ręczny. W większości przypadków to wajcha wystająca z podłogi między fotelami. W Sceniku jest inaczej, ładniej, lepiej, praktyczniej. Hamulec postojowy przyjął formę przycisku, który schowano po lewej stronie deski rozdzielczej. Nie musi być w łatwo dostępnym miejscu, gdyż jest inteligentny i samowystarczalny. Aktywuje się wraz z wyłączeniem silnika i dezaktywuje przy ruszaniu. Oczywiście, kiedy jest na gwałt potrzebny, można go użyć. Bardzo praktyczne, miłe i użyteczne.

Drugi element to ruchomy schowek między fotelami. Po pierwsze - jest chłodzony i na tyle pojemny, że zmieszczą się w nim porządne butelki z tym, co najbardziej lubisz popijać. Po drugie - można go przesuwać zależnie od potrzeb. Po trzecie - służy jako wygodny i ergonomiczny podłokietnik. Po czwarte - jest tak pomysłowy, tak pod ręką i tak wszechstronny, że wszystkie inne schowki stają się zbędne. A i bagażnik jakoś traci trochę sensu. Ergonomiczne mistrzostwo świata.

Wnętrze standardowego Scenika mieści 5 osób. Każdy pasażer ma osobny fotel z mniejszymi lub większymi możliwościami jego regulacji. Najwięcej może kierowca. Najmniej do powiedzenia ma osoba na tylnym środkowym miejscu. OK., ma pas z napinaczem, zagłówek, regulacje pochylenia oparcia i możliwość przesuwania całego fotela. Ale ten fotel jest węższy niż reszta, co tak do końca wygodne nie jest. Tylne skrajne fotele można przesuwać, pochylać i wyjmować. Mogłyby mieć nieco dłuższe siedziska.

Bagażnik jest nie za duży (konkurencja potrafi więcej), ale foremny i ma niski próg załadunku. Praktyczne są plastikowe szyny ułatwiające przesuwanie ładunku, półka z możliwością mocowania na dwóch wysokościach i gniazdko 12V. Niepraktyczne jest jasne wykończenie (wersja Privilege).

Miejsce pracy kierowcy? Siedzisko mogłoby być dłuższe, a twardość fotela większa. Nie czepiamy się niezbyt znaczącego trzymania bocznego, bo to nie ten typ auta. Kierownica jest pod nieco autobusowym kątem, ale można do tego przywyknąć. Cyfrowe wyświetlacze są miłe dla oka i czytelne. Przy wyjątkowo wysokim stężeniu złośliwości i jadu we krwi można się przyczepić do dwóch drobiazgów. Obrotomierz wypada mizernie w kwestii czytelności. Komputer pokładowy mówi do nas po polsku, ale ignoruje literki "ą" i "ę". Materiały mile zaskakują jakością. Podobnie jak poczucie trwałości i niezawodności. Nic nie jęczy, nie trzeszczy i nie robi zbędnego zamieszania.

W czasie jazdy Scenic zachowuje się przyzwoicie. Jest komfortowy, wygodny i poprawnie wybiera niedoskonałości naszych nawierzchni. Przeszkadza czasami zbyt głośna praca zawieszenia. Nasycona testosteronem, chęcią dominacji i żądzą przetrwania jazda to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej.

Układ kierowniczy chodzi lekko, ale nie angażuje, nie porywa, nie robi dobrze. Skrzynia biegów jest wygodnie umiejscowiona, a biegi w porządku zestopniowane, ale precyzja jest jakby w stanie dojrzewania. Biegi pierwszy i wsteczny wchodzą z oporami. Reszta biegów zgadza się na współpracę, ale nie w ten sposób, aby ta czynność sprawiała frajdę. Jest wygodnie, lekko i komfortowo - absolutnie. Ale przydałoby się trochę życia, radości i zaangażowania.

Scenic nie przepada specjalnie za szybko pokonywanymi zakrętami. Nurkuje przodem, przechyla się i daje jasno do zrozumienia, żeby się natychmiast uspokoić. Auto jest też wrażliwe na boczny wiatr i nie do końca radzi sobie z opływającym go powietrzem powyżej 100 km/h.

Pod maską było 130 KM, turbosprężarka oraz wtrysk common-rail. Wszystko w formacie 1,9 dCi. Nowoczesny Diesel zachowuje się tak, jak trzeba. Jest cichy (nawet po rozruchu trudno stwierdzić, że na stacji zamawia ON), elastyczny i wstrzemięźliwy. Osiągi są wystarczające. Średnie spalanie na poziomie 6,5-7 litrów jest osiągalne. A mówimy to o prawie półtoratonowym, dużym aucie z bogatym wyposażeniem, wysokim standardem bezpieczeństwa i z osiągami, które jeszcze niedawno były normalne w autach GTI.

Wyposażenie to róg obfitości. Poduszki (ale bez kołdry), elektroniczne gadżety, automatyczne światła/wycieraczki, trzyliterowe skróty, trochę skóry, samościemniające się lusterko, karta handsfree, niezłe radio i tak dalej, i tak dalej. Wszystko za nieco ponad 91 tys. złotych (po rabacie 3500 zł). Warto zainwestować w szklany dach (4750 zł). Można się obejść bez czujników parkowania (1900 zł).

Scenic to niekwestionowany lider segmentu. Nie prowadzi się jak gokart, nie jest ponętny jak Nicole Kidman i szybki jak nie wiadomo co. Jest za to wielki jak dom, wygodny jak ulubiona sofa w salonie i niedrogi we współżyciu. I za to go lubimy.