Bez zakazu sprzedaży samochodów spalinowych w Kalifornii? EPA ostrzega władze stanu

EPA, czyli amerykańska agencja ochrony środowiska, ostrzega władze Kalifornii przed planowanym wprowadzeniem zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. Czemu?

Gavin Newsom, gubernator Kalifornii, poinformował ostatnio o projekcie, który zakazałby sprzedaży samochodów spalinowych (benzyn, diesli i hybryd) od 2035 roku. To co prawda dopiero za 15 lat, ale EPA, czyli rządowa agencja ochrony środowiska, ma sporo uwag do tego pomysłu.

Sporo uwag, a dokładniej to jedną główną, całkiem sporą uwagę. I jednym słowem można ją określić hasłem "infrastruktura". Nagły, wymuszony wzrost sprzedaży, a przede wszystkim użytkowania samochodów elektrycznych, będzie miał gigantyczny wpływ na sieć energetyczną.

EPA

EPA ma poważne wątpliwości co do działań stanu Kalifornia

Już teraz jest ona mocno przeciążona. w Kalifornii dość często zdarzają się "blackouty" - regionalne, ale powtarzające się wyłączenia prądu. Przedstawiciel EPA, Andrew Wheeler, zadaje pytanie, jak stan ma zamiar zapewnić elektryczność obywatelom w przyszłości, skoro nie jest w stanie utrzymać odpowiedniej produkcji energii obecnie.

A zapotrzebowanie będzie spore. Mimo że ten stan od dawna przoduje we wprowadzaniu ekologicznych rozwiązań (kalifornijskie normy od dawna są ostrzejsze niż w reszcie stanów), to wciąż jest jednym z większych konsumentów motoryzacji. To w Kalifornii sprzedaje się 11% samochodów w USA.

Argumenty gubernatora są dość solidne, ale też trochę naciągane. Nie wiadomo bowiem, co kryje się pod określeniem "sektor transportowy", a to właśnie on generuje ponad połowę kalifornijskiej emisji CO2, 80% emisji tworzącej smog i aż 95% emisji toksycznych związków z silników diesla. To ostatnie jednak może być sporym udziałem statków oraz zasilanych dieslem pociągów, przyjeżdżających z innych stanów.

Nawet jeśli jednak większość z tych zanieczyszczeń generuje transport drogowy, problem infrastruktury okazuje się kluczowy. I, jak sądzę, nie tylko dla Kalifornii. Żaden kraj nie będzie w stanie znieść takiego obciążenia sieci przesyłowej i nie zapewni (może poza Belgią) odpowiedniej ilości energii. W przypadku Kalifornii to około 2 mln nowych samochodów rocznie, które gdzieś trzeba naładować.