Ford Mustang Super Snake – wąż, którego warto mieć?

Po szalonej wręcz propozycji od firmy Shelby American wydawało się jasnym, że bardziej niepoprawnego Forda Mustanga świat motoryzacji już raczej nie zobaczy. Z błędu wyprowadza jednak… Wspomniane Shelby American…

Inżynierowie amerykańskiej firmy jeszcze raz pochylili się nad karoseriąnowego Mustanga, by temat jego modyfikacji wyczerpać w stu procentach, zaś potencjalnym nabywcom oddać maszynę – delikatnie mówiąc – niegrzeczną. Temat wyczerpali? Z perspektywy szarego człowieka jedzącego cienkie parówki na śniadanie ciężko powiedzieć, jednak efekt finalny robi nie lada wrażenie…

Mustang otrzymał bodykit, maskę, lusterka zewnętrzne oraz tylny zderzak wykonane z włókna węglowego, 20-calowe felgi od WELD Racing z oponami Michelin Pilot Super Sport, pasy zdobiące nadwozie oraz czarny grill. Tyle jeżeli chodzi o karoserię i wygląd zewnętrzny. Środek modelu Super Snake (czy wspominałem już o mało poważnej nazwie?) zyskał z kolei dodatkowe trzy zegary, nowe dywaniki oraz specjalne nakładki progowe – niby niewiele, jednak nie o dywaniki z owczej skóry tutaj chodzi…

Inżynierowie Shelby American po raz kolejny udowodnili, że moc w przypadku amerykańskich coupe to podstawa. 5-litrowa jednostka V8 otrzymała bowiem sprężarkę od Ford Performance, układ wydechowy jest sygnowany firmą Borla, a efekt końcowy to ponad 650 KM.

Oczywiście istnieje możliwość przekroczenia pewnego absurdu w mocy i zamontowania sprężarki firmy Kenne Bell lub Whipple, jednak Super Snake osiągnie wówczas ogromne 750 koni mechanicznych. Przedni układ hamulcowy od firmy Wilwood (opcjonalnie również obecny z tyłu), bardziej efektywny układ chłodzenia tudzież krótka, sześciobiegowa skrzynia (manualna lub automatyczna) nie robią więc znaczącego wrażenia.

300 sztuk i cena samej modyfikacji wynosząca 49 995 dolarów – Super Snake jest warty uwagi? Zależy co się bardziej preferuje: miłość pod kołdrą czy ostentacyjny seks w kabinie na basenie…