Packard był niegdyś amerykańską potęgą. Teraz powraca jako Bentley w innym opakowaniu
Packard był swego rodzaju "Rolls-Roycem zza oceanu". Ta wyjątkowa marka niestety nie skończyła z happy-endem, ale teraz powraca na rynek, tak jakby...
Historia tej marki idealnie pokazuje jak zmieniły się pewne wartości w USA. Przed II Wojną Światową Packard był synonimem luksusu i samochodem dla wybranych. W latach wojennych, jak wiele innych firm, przestawił się na produkcję na potrzeby armii. Gdy powróciły czasy pokoju, pojawiły się też inne realia. Swoją potęgę szybko zbudowała "wielka trójca" w postaci General Motors, Forda i Chryslera, a mniejsze marki zadowalały się skromniejszymi kawałkami tortu. Segment samochodów luksusowych przestał grać pierwsze skrzypce, a klienci potrzebowali przystępniejszych i wygodnych samochodów.
Packard finalnie połączył się z marką Studebaker, co miało być wsparciem "na przeczekanie" przed planowaną fuzją z American Motor Company. Finalnie jednak do niej nie doszło, a Studebaker zrezygnował z tej "archaicznej" w ich opinii nazwy.
I tak oto po blisko 70 latach Packard powraca do gry - choć w bardzo specyficzny sposób
Nie, nie jest to powrót w pełnej krasie, jako nowa marka. Packard Excellence to dzieło holenderskiej firmy JB Classic & Bespoke, która na specjalne zamówienie opracowała "nowe wcielenie" samochodu tej marki.
Ciekawostką jest wybór samochodu-bazy. Nie zdecydowano się tutaj na amerykańską konstrukcję, a na europejską. Jest to Bentley Flying Spur pierwszej generacji, wersja z lat 2013-2019. Brytyjska limuzyna trafiła do holenderskiej firmy, gdzie opracowano dla niej całkowicie nowe nadwozie.
Jego projekt i budowa pochłonęły łącznie 17 000 godzin pracy niewielkiego zespołu. Każdy detal zaprojektowano zgodnie z zamówieniem, a właściciel posunął się tutaj do kilku ciekawych próśb. Przede wszystkim "nowy Packard" ma w sobie coś z Facela Vegi. Nie jest to przypadek, gdyż Facel Vega miał trafić do USA z logotypem Packarda. W tamtych czasach Daimler-Benz korzystał z sieci sprzedaży Studebakera i oprotestował ten pomysł, blokując współpracę tych dwóch firm.
Packard Excellence 2025
Mimo to grill inspirowany jest tutaj właśnie Facelem Vegą. Linia boczna nawiązuje do Flying Spura, ale jest dużo bardziej kanciasta. Ciekawostką jest też wprowadzenie drzwi otwieranych "pod wiatr". Holendrzy zbudowali cały zaawansowany mechanizm, który zgrabnie ukryto w błotniku.
Tajemnicą pozostaje wygląd wnętrza i napęd
Nie wiadomo, czy kokpit przeniesiono z Bentleya, czy też go przebudowano. Co więcej, tajemnicą pozostaje także kwestia silnika. 4-litrowe V8 zdaje się być tutaj bardziej adekwatnym wyborem, ale W12-ka z kolei lepiej utożsamia się z nazwą Excellence.
Cena także nie jest znana, ale z pewnością osiągnęła astronomiczny poziom. Tu pojawia się jednak pytanie: czy był to wydatek warty zachodu?


