Honda Civic 5d 1.8 i-VTEC Sport

Ludzie, którzy na co dzień lubią otaczać się precyzyjnie wykonanymi przedmiotami, powinni z miejsca pokochać nowego Civica w wersji hatchback. Pięciodrzwiowa Honda daje użytkownikowi wrażenie obcowania z wysokiej jakości narzędziem - narzędziem do jazdy oczywiście.

Zadziwiające, ale prawdziwe: skoro Civic jest produkowany od 1973 roku, a na całym świecie japońska firma zdążyła już sprzedać go ponad 20 milionów sztuk, wychodzi więc na to, że co minutę ktoś na Ziemi kupuje sobie kompaktową Hondę. To oczywiście czysto teoretyczna wyliczanka. Coś jednak musi być na rzeczy, skoro tak wiele osób decyduje się właśnie na Civica. Debiut opracowywanej przez cztery lata dziewiątej generacji modelu jest dobrą okazją do tego, aby przyjrzeć się z bliska sekretom globalnego sukcesu Hondy. Od czego więc należałoby zacząć?

Z czystej poprawności nie można pominąć krótkiego opisu zwartej karoserii zaprojektowanej jako kontynuacja słynnego "UFO". Na pierwszy rzut oka nowy samochód wygląda na lifting poprzedniego modelu, ale to tylko złudzenie. Już sucha analiza wymiarów zewnętrznych ujawnia, że mamy do czynienia z całkiem nową konstrukcją. Civic urósł na długość i na szerokość. Nadwozie obniżono, dzięki czemu nabrało bardziej "hondowatego" stylu. Japończycy chwalą się, że inspiracją dla designerów pracujących nad linią nowego Civica były kształty zaczerpnięte z lotnictwa (nic nowego w przypadku producentów samochodów) oraz (i tu nowość)... wyczynowe kostiumy pływackie.

Uprzedzając pytania, wyjaśniam, że projektanci nie mieli na myśli przerabiania Hondy na amfibię. Chodzi o stroje minimalizujące opory ruchu. Podpatrując ich konstrukcję, postanowiono nadać jak największej liczbie elementów zoptymalizowany kształt. Efektem tego są na przykład tyle lampy. Dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu oraz posadowieniu w samych narożnikach nadwozia podobno usprawniają przepływ powietrza po bokach samochodu.

Z kolei pod szczelnie obudowanym podwoziem Civica, na całej jego długości umieszczono specjalną osłonę o rozszerzających się krawędziach. Odpowiada ona za kierowanie strumienia powietrza w taki sposób, aby poprawiać stabilność podczas manewrów przy wysokich prędkościach (np. wyprzedzanie ciężarówek). To jedna z tych ciekawostek, którą możecie zabłysnąć w barze przy okazji opowiadania legendy o urlopowym biciu prędkości na chorwackiej autostradzie. Ale co tam podwozie i wszystkie te detale! Przejdźmy do tego, co w Civicu najprzyjemniejsze.

Magic seats?
Opis wnętrza kompaktowej Hondy dziewiątej generacji to temat na oddzielny elaborat traktujący o jakości wykonania i sposobie wykorzystania przestrzeni w samochodzie. Uwagę zwracają tylne drzwi otwierane pod bardzo szerokim kątem oraz drugi rząd siedzeń z unoszonymi siedziskami. Podobno funkcja ta przydaje się do przewożenia czegoś więcej niż dziecięcy rowerek albo duży pies, który nie umie leżeć. Dla mnie jednak najbardziej odczuwalnym efektem zastosowania systemu Magic Seats jest przeniesienie 50-litrowego zbiornika paliwa na środek samochodu. Niestety, oznacza to, że pozycja za kierownicą jest dość wysoka, a pasażerowie siedzący na tylnej kanapie (z odpowiednio pochylonym oparciem) będą musieli podkulać stopy nie mogąc wsunąć ich pod przednie siedzenia.

O ile funkcjonalność Magic Seats jest sprawą dyskusyjną, o tyle nie można polemizować ze sporą pojemnością bagażnika. 477 litrów! W kompaktowym hatchbacku to naprawdę robi wrażenie. Tak samo jak miękkie plastiki oraz wysokiej jakości welur użyty do wykończenia siedzeń i boczków drzwi Hondy. Podobać mogą się też: dobrze leżąca w dłoniach, grubiutka kierownica i prawidłowo wyprofilowane fotele, które dzięki wspomnianemu welurowi pokrywającemu środkową części siedziska, jeszcze lepiej przytrzymują ciało podczas ostrzej pokonywanych zakrętów.

Sposób działania poszczególnych elementów wyposażenia wnętrza Hondy daje do zrozumienia, że wszystko spasowano tu porządnie i z myślą o długoletniej eksploatacji. Drzwi zamykają się z charakterystycznym, solidnym trzaskiem, a włączniki elektrycznych szyb, dźwigienki kierunkowskazów i przyciski na kierownicy działają dokładnie tak, jak się tego po nich spodziewamy. Nawet dość skomplikowanie wyglądający kokpit nie stanowi przeszkody w szybkim zaznajomieniu się z autem i polubieniu jego obsługi.

Eco Eco...
Choć nie jestem fanem cyfrowych wyświetlaczy, to jednak doceniam pomysł przeniesienia prędkościomierza tuż pod przednią szybę. Po bokach jego wskazań wyświetlane są kolorowe paski asystenta oszczędnej jazdy "Econ". System kontroluje nasze poczynania, na bieżąco zmieniając barwę wyświetlacza w zależności od stylu jazdy. Jako że wspomniane paski pokazują się bez przerwy tuż pod linią wzroku kierowcy - motywacja do oszczędzania paliwa jest większa. Serio!

Skoro już jesteśmy przy tankowaniu, to warto wspomnieć o dwóch rzeczach. Po pierwsze o dźwigni otwierania wlewu paliwa. Znajdziemy ją... obok cięgna do odryglowywania maski (trochę to dziwne). Kolejna sprawa to komputer pokładowy, który wylicza średnie spalanie Hondy z iście zegarmistrzowską precyzją. Doświadczyłem tego, chcąc kilkukrotnie porównać optymizm Civica z wynikami spod dystrybutora. I co? Hondowski kalkulator zużycia benzyny nie pomylił się ani razu, podając wyniki z dokładnością do jednej dziesiątej litra. Nawet w cyklu mieszanym! Albo to przypadek albo cholernie dobra technika. Stawiam na to drugie. Postawić można też na to, co Japończycy ukryli pod maską swojego kompaktu.

Stary dobry znajomy
O silniku 1.8 i-VTEC można wypowiadać się właściwie wyłącznie w superlatywach. Jest cichy, w miarę mocny i kiedy trzeba, potrafi oszczędnie obchodzić się z paliwem. Japoński przedstawiciel benzynowych motorów opierających się piętnie downsizingu, w ramach podążania z duchem czasu otrzymał swego rodzaju "pakiet modernizacyjny".

Na obniżenie średniego spalania jednostki napędowej wszczepionej pod maskę Civica dziewiątej generacji wpływ mają zatem takie zmiany jak: nowe tłoki pokryte powierzchnią redukującą tarcie, lżejszy wałek rozrządu, świece zapłonowe o specjalnej konstrukcji elektrod, a także alternator sterowany kilkustopniowo. Walcząc z nadwagą trapiącą współczesne auta, inżynierowie Hondy odchudzili chłodnicę oraz układ dolotowy, zaś przygotowując silnik do współpracy z systemem Auto Stop (gaszącym motor na postoju) wzmocnili rozrusznik.

Efekt wszystkich powyższych modernizacji można uznać za zadowalający. Na trasie w tempie spacerowym Civic zadowala się niecałymi sześcioma litrami paliwa. W mieście zwiększa swój apetyt o kolejne 3 litry, nie sięgając jednak magicznej "dychy". Całkiem nieźle. Gdy zajdzie potrzeba użycia wszystkich 142 koni mechanicznych, motor sprawnie pociągnie Hondę do przodu, zapewniając przyzwoite przyspieszenie (9,1 sek. do "setki"). Oczywiście aby uniknąć rozczarowań, kierowca powinien przyzwyczaić się do korzystania z górnego zakresu pracy obrotomierza. W przypadku Hondy trudno akurat uznać to za mankament (w końcu to część charakteru japońskich aut tej marki). Kto podczas przyspieszania oczekuje niebiańskich efektów dźwiękowych rodem z F-16, ten powinien zejść na ziemię. To nie jest Type R. Nawet na wysokich obrotach we wnętrzu Hondy panuje umiarkowana cisza.

Poniżej 4 tys. obr./min. silnik nie urzeka dynamiką, ale im bliżej czerwonego pola na obrotomierzu, tym większy uśmiech zaczyna gościć na ustach kierowcy. Szybką jazdę uprzyjemnia płynne działanie wyśmienicie zestrojonego lewarka manualnej 6-biegowej skrzyni. Dźwignia pracuje ciasno i niezwykle precyzyjnie. Jej drogi prowadzenia są krótkie, zaś sama gałka obszyta skórą idealnie leży w dłoni. Lewarek znajduje się tuż pod prawą ręką kierowcy. Operowanie nim daje naprawdę dużo satysfakcji. Do tego stopnia, że redukcje przełożeń 4-3-2 można wykonywać dla samej tylko frajdy z jazdy. I o to właśnie chodzi!

Zawieszenie: proste i skuteczne
Miłą niespodzianką jest praca zawieszenia pięciodrzwiowego Civica. Podwozie bardzo dobrze filtruje nierówności i nie daje kierowcy powodów do obaw o stabilność Hondy. Początkowo, zanim na dobre zgramy się z autem, można odnieść wrażenie, że Civic podczas gwałtownych manewrów lubi czasem "zamieść tyłem". Wątpliwości te rozwiewa jednak dalsze poznawanie możliwości Hondy. Na ostro pokonywanych zakrętach japoński kompakt niewzruszenie podąża wybranym torem jazdy.

Tylna oś prowadzona na belce skrętnej nie przejawia nadmiernych tendencji do utraty przyczepności. Inżynierowie Hondy chwalą się, że wahacze wzdłużne z hydraulicznymi tulejami zastosowane w tylnym zawieszeniu nowego Civica mają większą sztywność niż te z modelu Type R poprzedniej generacji. W sumie fajnie to wiedzieć, tylko co nam to daje? Na pewno kolejny temat do rozmowy, gdy skończymy już opowiadać bajkę o chorwackiej autostradzie. A co poza tym? Zwykły użytkownik nie musi dociekać technologicznych niuansów, ale na pewno będzie zadowolony z tego, że elektrycznie wspomagany układ kierowniczy Civica w miarę nabierania prędkości utwardza się i traci drażniącą bezpośredniość pracy wyczuwalną w środkowym położeniu (trzeba do niej przywyknąć i już).

Lekkość i płynność jazdy...
...to główne atuty Hondy. Mieszanka doznań, jakie zapewnia kierowcy Civic to precyzja działania skrzyni biegów, miękko pracujące zawieszenie, które jednocześnie nieco podbija samochód na małych nierównościach, a także silnik chętny do zabawy na wysokich obrotach. Wszystko razem przypomina japońskie auta starszej daty, co zresztą można zaliczyć Hondzie na plus. Dobrze, że w dobie szeroko zakrojonej europeizacji aut Japończycy wciąż stawiają na indywidualne podejście do zestrojenia swojego kompaktowego szlagieru. Gdy dorzucimy do tego wysoką jakość wykonania odczuwalną podczas codziennej eksploatacji uzyskamy "klimat Civica". Ile trzeba za to wszystko zapłacić?

Niestety, tanio nie jest. Testowana wersja Sport (trzeci z czterech poziomów kompletacji) to wydatek blisko 80 tys. zł (po rabacie ok. 73 tys.). Wyposażenie na pierwszy rzut oka wydaje się być pełne, choć przy takiej cenie narzekać można na brak nawigacji czy na przykład reflektorów ksenonowych. Komu zależy głównie na silniku 1.8 i-VTEC, może zdecydować się na którąś z uboższych konfiguracji. Po uwzględnieniu obecnie obowiązujących rabatów do wyboru mamy Comfort za 68 400 zł bądź S za 63 400 zł (tu w standardzie brakuje klimatyzacji, nie mówiąc o takiej "oczywistości" jak choćby elektrycznie regulowane lusterka!).

Jeśli poszukujesz odrobiny pasji zaklętej w genach wysokoobrotowych silników, swoje kroki prędzej czy później skierujesz zapewne w stronę salonu Hondy. Pięciodrzwiowy Civic to naprawdę bardzo udane i z charakteru czysto japońskie auto kompaktowe. I choć producent zarzeka się, że podczas konstruowania nowego modelu położono szczególny nacisk na współpracę z europejskimi inżynierami, to jednak dalekowschodni charakter pozostał głęboko pod skórą Civica. I za to właśnie powinno się go cenić najbardziej.

Plusy:
+ dobra jakość wykonania
+ komfortowe zawieszenie
+ oszczędny i dynamiczny silnik
+ rewelacyjna skrzynia biegów
+ duży bagażnik

Minusy:
- układ kierowniczy trochę dziwnie pracujący w położeniu środkowym
- wysoka pozycja za kierownicą wymuszona położeniem zbiornika paliwa

Podsumowanie:
Pięciodrzwiowa Honda Civic jest jak dobrze skonstruowane "narzędzie do jazdy". Ze starannie wykonanym wnętrzem, dynamicznym silnikiem, superprecyzyjnie działającą skrzynią biegów i dość komfortowym zawieszeniem. Jeśli akceptujecie jej wygląd i nie przeszkadza Wam nieco "przeczulony" układ kierowniczy, śmiało można się decydować!