Polestar 5 jest piekielnie mocny i szybko się ładuje. Ale czy to w ogóle ma sens?
Najmocniejszy i najdroższy model tej marki wreszcie debiutuje na rynku. Polestar 5 bierze na celownik Taycana. Czy moc jednak wystarczy, aby przekonać klientów?
Po wielu zapowiedziach i jeszcze większej liczbie zdjęć zamaskowanych egzemplarzy, Polestar 5 wreszcie wjeżdża na rynek. Długi proces rozwojowy (pierwsze zdjęcia pokazano w 2021 roku!) nie był jednak efektem lenistwa lub walki z problemami. To pierwszy samochód Polestara, który nie tylko nie bazuje na podzespołach dzielonych z innymi modelami, ale przede wszystkim nie wykorzystuje platformy Volvo lub Geely.
Szwedzka firma opracowała wszystko od zera na potrzeby tego modelu. Płyta podłogowa (aluminiowa, lekka i bardzo sztywna), a także silniki mają być idealnie dopasowane do osiągów, które zapewnia ten model. Ale czy to wystarczy, aby klienci wybrali się do salonów tej marki?
Polestar 5 jest "szyty na miarę", a w topowej wersji ma 884 KM. Na papierze wygląda imponująco
Dobrze prezentuje się też pod kątem wyglądu. Design tego samochodu wykorzystuje wiele elementów ze studyjnego projektu Precept, który zapowiedział nowy wygląd Polestarów. Smukła linia nadwozia, nisko poprowadzony dach i aerodynamiczna sylwetka wpadają w oko. Wzorem Polestara 4, "piątka" nie ma tylnej szyby. Jest tutaj za to gigantyczny dach panoramiczny.
Wnętrze nawiązuje do innych aut marki, ale jest znacznie lepiej wykończone. Polestar postawił tutaj na wysokiej jakości tworzywa, adekwatne do charakteru pojazdu. Konfiguracja wnętrza "4+1" stawia na komfort pasażerów, a nie na zapewnienie większych możliwości przewozowych. Pojemność bagażnika także pozostaje tajemnicą.
Osiągi i właściwości jezdne mają być wzorcem dla konkurencji
Polestar 5 pod tym kątem "jedzie po bandzie". W standardzie jest tutaj zawieszenie MagneRide, a na opony naciągnięto sportowe ogumienie. Bazowa wersja oferuje 748 KM i 812 Nm, trafiających na wszystkie cztery koła. Wersja Performance zapewnia zaś 884 KM i 1015 Nm - przekłada się to na sprint do setki w 3,2 sekundy.
Duży akumulator o pojemności 112 kWh, a także instalacja 800V zapewniająca ładowanie z mocą do 350 kW, mają być gwarancją wygodnej eksploatacji. Optymalizacja pracy układu napędowego i jezdnego, za którą odpowiadają inżynierowie ściągnięci z Lotusa i McLarena, pozwoliła na uzyskanie 670 kilometrów zasięgu w bazowej wersji i 565 kilometrów w modelu Performance. Standardem są też hamulce Brembo o średnicy 400 mm, a także specyficznie zbudowany układ kierowniczy.
Ceny nie należą do niskich, ale na tle Taycana zdają się być sensowne. Bazowy wariant kosztuje 119 800 euro, zaś wariant Performance kosztuje 144 800 euro. W standardzie jest kompletne wyposażenie, a lista opcji należy do krótkich.


