Jeśli kradniesz katalizatory, to rób to dyskretnie. Lamborghini jednak rzuca się w oczy

Kradzieże katalizatorów są plagą nie tylko w Polsce. Te elementy znikają z samochodów na całym świecie - w Europie, ale i w USA. To właśnie tam paradoksalnie dochodzi do najbardziej zuchwałych i zaskakujących akcji, na widok których policja przeciera oczy. Katalizatory łatwo jest wyciąć, a skupy średnio przejmują się ich pochodzeniem. Dla obu stron jest to więc dobry i szybki zarobek.

Niektórzy nieco się rozbestwili w tym procederze. Policja z miejscowości Torrance w Kalifornii ujawniła nagranie z kamer przemysłowych, które zarejestrowały wyjątkowe zdarzenie.

Katalizatory kradli ludzie z Lamborghini. Nie, nie z auta - przyjechali nim

Wyobraźcie sobie taki widok - środek nocy i Urus zaparkowany na pasie ruchu na ulicy. Może co najwyżej wzbudzić Waszej zainteresowanie, ale raczej na pewno nie jest podejrzany.

Tymczasem złodzieje z Torrance właśnie tego auta używali jako samochodu "do roboty". Dyskrecji tutaj za grosz, ale może właśnie w takim podejściu jest jakaś metoda? Kradzież odbyła się o 4 nad ranem i nie wzbudziła zainteresowania nikogo w okolicy, choć trzeba przyznać, że amatorzy cudzej własności byli szybcy i pieruńsko skuteczni w swojej robocie.

Policja nie ma tablic rejestracyjnych auta. Właściciel tego Lamborghini może więc spać spokojnie

Jedyną zarejestrowaną cechą unikalną tego auta są czarne felgi. Podejrzewam jednak, że mniej więcej 3/4 Urusów jeżdżących po Kalifornii ma takie koła, więc nie ułatwi to zadania policjantom.

Zobacz 7 zdjęć

Swoją drogą - oznacza to, że Urus ma też całkiem pojemny bagażnik Po złożeniu tylnej kanapy można liczyć na zapas przestrzeni. I choć producent z pewnością zakładał, że pakowany tam będzie sprzęt sportowy lub inne "rodzinne" bagaże, to jak widać katalizatory też mieszczą się bez większego problemu.