Range Rover Autobiography 2022 - TEST. Wyciągnięto mnie z niego siłą!

W tym samochodzie ciężko jest się nie zakochać, nawet widząc jego wady. Nowy Range Rover Autobiography urzeka wieloma cechami, ale przede wszystkim imponuje dopracowaniem wielu detali.

Niektórzy żartobliwie mówią, że brytyjskie samochody są jak syndrom sztokholmski. Mogą się psuć i zaskakiwać problemami w najmniej oczekiwanym momencie, a mimo to wraca się do nich z uśmiechem na twarzy. I jakby nie patrzeć to stwierdzenie ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Spójrzcie na nasze drogi. Range Rover w dowolnej postaci to widok niesamowicie powszechny, zwłaszcza w Warszawie.

Mnie to wcale nie dziwi, gdyż przez cztery dni w moich rękach był właśnie najnowszy Range Rover Autobiography LWB First Edition. To unikalny egzemplarz - wyceniany na milion i sześć tysięcy złotych, z długim rozstawem osi i z benzynowym V8 pod maską. Tych kilkadziesiąt godzin za jego kierownicą sprawiło, że moja miłość do brytyjskiej motoryzacji znowu zapłonęła.

Range Rover Autobiography LWB First Edition 2022

I to nie wszystko - mogę śmiało powiedzieć, że Brytyjczycy stworzyli absolutne dzieło sztuki na kołach, nawet pomimo jego pewnych wad, których nie da się nie zauważyć.

Range Rover Autobiography First Edition LWB - pod tą długą nazwą (w równie długim aucie) kryje się abstrakcyjnie dobra maszyna

Czego można oczekiwać od luksusowego SUV-a? To pytanie ma wiele odpowiedzi, a ich brzmienie uzależnione jest od przepytywanego. Dla jednych liczy się blichtr, który rzuca się w oczy. Inni będą chcieli otaczać się technologią z najwyższej półki, ale w bardzo widoczny sposób.

I jakby nie patrzeć pole do popisu jest tutaj ogromne. W segmencie luksusowych SUV-ów mamy teraz naprawdę duży wybór. Mercedes ma GLS-a, BMW X7, na upartego zza oceanu także można ściągnąć kilka modeli (na przykład Cadillaca Escalade'a).

Na drugiej szali są zaś auta z jeszcze wyższej półki, takie jak Bentley Bentayga czy Rolls-Royce Cullinan. Te w tym porównaniu pojawiają się nieprzypadkowo.

Range Rover Autobiography LWB First Edition 2022

Nie, nie da się nazwać ich konkurentami nowego Range Rovera. Brytyjskie auto jest jednak swego rodzaju łącznikiem i pomostem pomiędzy produktami popularnych marek, a tym créme de la créme świata motoryzacji.

Możemy bowiem ustawić niższą poprzeczkę decydując się na skromniejszy wizualnie wariant z dieslem pod maską. Przeciwwagą staje się natomiast prezentowana wersja, z długim rozstawem osi, oferująca wyposażenie z najwyższej półki - oczywiście za niemałe pieniądze.

Range Rover przenosi nas do nieco innego świata

Mercedes GLS i BMW X7 rzucają się w oczy z daleka, a ich wnętrza łączą wiele detali. To jest coś, czego nie uświadczymy w nowym Range Roverze.

Tutaj postawiono na całkowicie inną koncepcję. Stylistyka jest ewolucją poprzednika, a słowem przyświecającym inżynierom i designerom były minimalizm i prostota. Miękkie i klasycznie eleganckie linie tworzą ponadczasową bryłę tego auta.

Może i na pierwszy rzut oka nie odróżnicie tego auta od poprzednika, zwłaszcza patrząc na front. Kiedy jednak skupicie się na detalach, to od razu powiecie jedno - to auto pokazuje, że jest niesamowicie nowoczesną maszyną.

Ja bezgranicznie zakochałem się w tylnej części nadwozia, budzącej początkowo u mnie mieszane uczucia. Zastosowanie prostych czarnych lamp, które wyłączone wyglądają niczym element stylistyczny auta, to strzał w dziesiątkę.

Po ich włączeniu nie zobaczycie zaś żadnej fikuśnej grafiki 3D czy nietypowej sygnatury świetlnej. Wręcz przeciwnie - po prostu ten czarny element staje się w pełni czerwony. Nie ma zbędnych wyróżników, po prostu wygląda jak wyjęty z filmu sci-fi sprzed lat.

To samo tyczy się też bardzo miękkich przetłoczeń na linii bocznej. Sama bryła drzwi i fakt, że metal zachodzi tutaj na okna i niweluje listwy, to dla mnie coś absolutnie wspaniałego. Załamania maski i zderzaków także przyciągają wzrok i cieszą swoim minimalizmem.

Okej, błędów Land Rover się nie wystrzegł. Spasowanie niektórych detali jest dyskusyjne. Aczkolwiek wracamy tutaj do syndromu sztokholmskiego: spojrzałem na te detale, wzruszyłem ramionami i skupiłem się na innych elementach samochodu.

Mniej, czyli znacznie więcej

Po otwarciu drzwi do kabiny możecie czuć się lekko zaskoczeni. Nie ma tutaj mnogości detali. Nie ma też oceanu ekranów. Ba, tych jest mniej niż w poprzedniej generacji.

Jak to możliwe? Otóż modny teraz "shy tech" stał się tutaj mottem przewodnim. Za kierownicą ukryto cyfrowe zegary, zaś na konsoli centralnej ulokowano zakrzywiony ekran systemu PIVI PRO. Pod nim znajdziemy zaś klasyczny elegancki panel klimatyzacji.

I tyle. Nie ma tutaj niczego więcej. Wybierak skrzyni biegów, pokrętło głośności, sterowanie napędem (także za pomocą pokrętła) oraz przycisk startera. To wszystko zatopione jest w prostej wizualnie formie, którą otoczono najlepszymi materiałami wykończeniowymi.

Range Rover Autobiography LWB First Edition 2022

Nasze dłonie spotykają się ze skórą, metalem i naturalnym drewnem. Ciało parkujemy w jednych z najwygodniejszych foteli w świecie motoryzacji. Po kilku sekundach odnajdujemy idealną pozycję, która relaksuje i zachęca do leniwej jazdy.

Co prawda robiąc to wszystko znalazłem trzeszczący przycisk na kierownicy, ale ponownie się uśmiechnąłem i uznałem, że syndrom sztokholmski działa coraz mocniej.

Ten Range Rover sprawił, że naprawdę zapragnąłem prywatnego szofera

Tak naprawdę te dwa indywidualne fotele to takie małe oszustwo, gdyż łączy je trzecie miejsce. Mam jednak wrażenie, że zachowano je na czarną godzinę dla wąskiego grona osób, gdyż nikt o zdrowych zmysłach z niego nie skorzysta.

Poza tym zewnętrze fotele to prawdziwa pierwsza klasa, której nie powstydziłby się najlepsze linie lotnicze. Mamy tutaj pełną regulację i komfort z najwyższej półki. Ilość miejsca na nogi imponuje, podobnie jak odizolowanie od świata zewnętrznego.

Przed naszymi oczami jest ekran systemu multimedialnego, do którego za pomocą gniazd HDMI możemy podpiąć na przykład odtwarzacz lub konsolę. Każdemu według potrzeb. Na podłokietniku znajdziemy zaś tablet sterujący tym światem luksusu, a w drzwiach ulokowano pokrowce ze słuchawkami.

Pływając w tych wszystkich ustawieniach i zakamarkach multimediów odkryłem, że tylne siedzenia nie mają funkcji masażu i wentylacji. Płacąc milion złotych chciałoby się zapewne posiadać to udogodnienie, aczkolwiek znowu wzruszyłem ramionami, gdyż po kilku sekundach przestało mnie to ruszać.

Range Rover Autobiography LWB First Edition 2022

Oczywiście dziennikarska rzetelność wymaga także sprawdzenia bagażnika. Zmieszczą się tutaj dwie duże walizki (725 litrów pojemności do poziomu rolety), a składając ją zyskujemy naprawdę zapas przestrzeni. Wszystkim regulujecie tutaj z panelu na ścianie bocznej. Auto można opuścić, a roletę elektrycznie zwinąć. I robiąc to potrafi lekko zatrzeszczeć, ale... Tak, już pewnie wiecie co zrobiłem.

A skoro wspominam o technologii...

Wiecie, grupa Jaguar Land Rover przez lata raczej nie była mistrzem tworzenia dobrych systemów multimedialnych. I to na szczęście przeszłość, gdyż ich najnowsza propozycja, PIVI PRO, to dla mnie dzieło sztuki.

Działa szybko, ma prostą i efektowną grafikę, a rozdzielczość ekranu cieszy oczy. To samo tyczy się zegarów, które prezentowane są na tafli bardzo cienkiego oledowego wyświetlacza. To wszystko jest jednocześnie tak minimalistyczne i eleganckie, że nie budzi w Was negatywnych emocji, jak w 99% innych samochodów na rynku. I za to należą się brawa.

A przy tym Range Rover Autobiography oferuje multum funkcji. Z poziomu multimediów mamy dostęp do kamer, funkcji auta, ustawień napędu, ściągawek z wymiarów czy do czujników brodzenia. Tak, tym luksusowym autem można zjechać z asfaltu, nie martwiąc się o skuteczność napędu.

Dawno też nie miałem do czynienia z tak dobrym nagłośnieniem

W wielu markach przewijają się te same logotypy: Burmester i Bowers&Wilkins. Brytyjczycy są z kolei wierni marce Meridian, z którą współpracują od ponad 10 lat.

W nowym Range Roverze dostajemy nagłośnienie Meridian Signature Sound System, na które składa się aż 35 głośników. Ulokowano je w wielu miejscach - są one w słupkach, fotelach, na desce rozdzielczej, a nawet w pokrywie bagażnika.

Scena i brzmienie, które budują, to prawdziwy festiwal radości dla audiofili. Dźwięk jest ciepły i głęboki, a każdy detal z utworu staje się wyraźnie słyszalny. Najlepiej jest więc zainwestować w wysokojakościowy streaming (np. Tidal), aby cieszyć się możliwościami tego sprzętu.

Range Rover wszedł w nową erę - z V8, ale z innej stajni

Spokojnie, Brytyjczycy zachowali to co najlepsze. W ich czołowym modelu wciąż dostaniemy benzynowe V8, jeszcze pozbawione elektrycznego wsparcia.

Nie jest to jednak jedna z najwspanialszych jednostek w historii, czyli 5-litrowe V8 z doładowaniem mechanicznym. Ten silnik dojechał do krańca swoich możliwości, przegrywając z normami i regulacjami.

Land Rover musiał więc pozyskać odpowiednią konstrukcję, której charakter i możliwości odpowiadałyby temu modelowi. Rozwiązanie ich problemu znalazło się w miejscu, z którym przed laty byli mocno związani.

Historia zatoczyła koło, a pod maską zadebiutował silnik 4.4 V8 z gamy BMW. To konstrukcja, którą znacie z wielu modeli - od Serii 5, przez Serię 7 i największe SUV-y.

Tutaj generuje 530 KM i 750 Nm momentu obrotowego, przekazywanych przez cały czas na wszystkie cztery koła. Takie wartości dla wielu osób mogą cały czas kojarzyć się z naprawdę szybkimi autami, ale weźcie poprawkę na to, że Range Rover nie tylko ma aerodynamikę kiosku, ale przede wszystkim jest ciężki.

I to bardzo. Osiem cylindrów musi tutaj wykonać naprawdę dużo pracy, aby ruszyć z miejsca 2551 kilogramów masy tego auta - i to bez kierowcy oraz pasażerów, o bagażu nie wspominając.

Takie wartości sugerują, że jazda tym autem wcale nie jest przyjemna

Nic bardziej mylnego. Miałem okazję poznać inżynierów marki, którzy pracowali na tym autem, oraz nad jego "sportową" wersją - Range Roverem Sportem. Większość z nich mówiła wprost - choć jest to ciężka maszyna, to jej możliwości są nieporównywalnie lepsze niż u wielu konkurentów.

Moja ciekawość wzięła więc górą. Mówię "sprawdzam" i ruszam w podróż tym autem. Już po pierwszych minutach za kierownicą wiem, że bardzo się polubimy. Układ kierowniczy pracuje lekko, ale daje nam odpowiednie czucie samochodu. Wisienką na torcie jest zaś skrętna tylna oś, która sprawia, że 5,25 metra długości tego auta staje się niczym w obliczu codziennego manewrowania.

Oczywiście, wąskie ulice i ciasne parkingi nie są żywiołem tego auta. Nie można jednak powiedzieć, że poczujecie się tam źle. Nawet w moim garażu, gdzie trzeba wykonać dyskretną ekwilibrystykę przy zjeździe między kolumnami, Range Rover robił to na raz, bez zająknięcia, zamykając się na mniejszej przestrzeni niż niejeden samochód o metr krótszy.

To luksusowy jacht, który sunie trzy centymetry ponad asfaltem

Muszę przyznać, że dawno nie czułem się tak w żadnym samochodzie. Range Rover odcina nas od świata zewnętrznego i zamyka kierowcę oraz pasażerów w luksusowym azylu, który rozpieszcza w każdej sytuacji.

Pneumatyczne zawieszenie naprawdę zgrabnie i lekko wybiera nierówności, odcinając nas od wszelkich niedoskonałości dróg. I zapewne nie uwierzycie jak Wam powiem, że w nadkolach kryją się 23-calowe felgi. Są wielkie, piękne i w zadziwiający sposób nie psują wrażeń z jazdy.

Oczywiście, ciężkiego V8 wiszącego nad przednią osią nie da się w pełni zamaskować. Czuć to w szczególności na krótkich poprzecznych nierównościach, gdzie pneumatyka lekko się gubi, a do wnętrza docierają lekkie wibracje.

Sztorm? Range Rover przypomina raczej żeglowanie po idealnie gładkiej tafli wody

Tutaj po raz kolejny należy uchylić kapelusza inżynierom marki. Ten samochód zaskakuje swoją pewnością i stabilnością w każdych warunkach. Przyznam szczerze - postanowiłem pokonać kilka zakrętów z prędkością nieprzystającą do katedry na kołach.

Range Rover Autobiography 2022

I mimo smutnego skowytu opon nie pojawiła się tutaj nawet chwila niepewności. Lekki przechył nie sprawił, że mój earl grey w idealnej filiżance zwiedził całą kabinę, robiąc przy tym spore zamieszanie.

Duża w tym zasługa wyrafinowanej konstrukcji, w której znajdziemy między innymi aktywne stabilizatory. Rozwiązanie to stosowane jest w największych Range Roverach od lat, jednak tutaj po raz pierwszy wykorzystuje szereg nowinek, dzięki którym ich działanie jest szybsze i skuteczniejsze. A to naprawdę czuć.

Odczucia z jazdy są absolutnie nieporównywalne z innymi dużymi SUV-ami. Powiem więcej - Range Rover zostawia daleko w tyle wszelkich konkurentów, z Mercedesem i BMW na czele. To po prostu inna liga, do której Niemcom nieco brakuje.

Nie wiem jak Brytyjczycy dokonali takiego skoku technologicznego, aczkolwiek jestem pewien, że zaprocentuje to w przyszłości. Przed nami debiut kolejnych modeli, w tym wyczekiwanego wariantu Sport - i to właśnie on zapewne pokaże nam pazury i zaoferuje imponujące właściwości jezdne.

Muszę jeszcze wspomnieć o rzeczach przyziemnych

Takich jak chociażby dynamika i zużycie paliwa. Przesiadka na 4,4-litrowe V8 ze stajni BMW nie była dla mnie wielką niespodzianką, choć rezygnacja z 5-litrowej jednostki oczywiście smuci. To był jeden z najlepiej brzmiących silników na rynku, a jego możliwości dosłownie rzucały na kolana.

Trzeba przyznać, że Brytyjczycy dobrze wybrali partnera do współpracy. 530 KM i 750 Nm w tak ciężkim aucie radzi sobie doskonale. Range Rover odpycha się do setki w 4,6 sekundy, a jego prędkość maksymalna to teoretycznie 261 km/h.

Uwierzcie mi, nie chcecie jej sprawdzać. Nawet przy bardzo szybkiej jeździe auto pozostaje pod pełną kontrolą, jednak fizyka zachęca do utrzymywania maksymalnie 160-180 km/h na liczniku.

A i tak do 140 km/h jest tutaj najprzyjemniej, głównie za sprawą fenomenalnego wyciszenia. Grube uszczelki, podwójne szyby i dodatkowe wygłuszenia sprawiają, że świat zewnętrzny nie istnieje. Dopiero na autostradzie pojawia się wyraźniejszy szum opływającego powietrza, ale i on nie doskwiera.

Zużycie paliwa? Otóż jest ono zadziwiająco niskie jak na masę i gabaryt auta. Przy autostradowych 140 km/h ledwo sięga 12,3 litra, zaś przy 100 km/h nie przekracza nawet 10 litrów. W mieście z kolei V8 spożywa od 13 do 16 litrów. Oznacza to, że 90-litrowy zbiornik paliwa w zupełności wystarczy na pokonanie nawet bardzo długiej trasy bez dodatkowych postojów.

przy 100 km/h: 8,5 l/100 km
przy 120 km/h: 10,5 l/100 km
przy 140 km/h: 12,3 l/100 km
w mieście: 13-16 l/100 km

Wspomniałem, że ten egzemplarz kosztuje 1 006 540 złotych? To troszkę Was okłamałem

Taka kwota widnieje na specyfikacji, aczkolwiek jest już nieaktualna. Teraz musicie doliczyć tutaj jeszcze minimum 60 000 złotych - o tyle podrożał ten wariant.

I choć ponad milion złotych za SUV-a z wieloma wadami to dużo, to jednak dysponując taką kwotą nie wahałbym się nawet chwili. Range Rover Autobiography LWB to zupełnie inna liga i nawet pomimo pewnych niedociągnięć jest czymś, czego nie da się porównać do jakiejkolwiek konkurencji. A jednocześnie nie jest to koniec możliwości konfiguracyjnych, gdyż gamę zamyka wariant SV, wyceniany na minimum 1,2 miliona złotych.

Oczywiście nie jesteście skazani na taką wersję. To raczej wybór z kategorii tych mniej rozsądnych, podyktowanych odrobiną próżności. Ja osobiście wybrałbym krótką wersję, z dieslem pod maską.

Dlaczego? Po prostu wszystko w tym aucie trafia u mnie prosto w serce. Minimalizm, stylistyka, detale - to jest to, co cenię sobie w motoryzacji. Nie ma tutaj efekciarstwa Mercedesa, nie ma też przekombinowania znanego z nowych BMW.

Czystość formy i trzymanie się sprawdzonego designu w odświeżonej postaci działa tutaj doskonale i daje fenomenalne efekty. I pokazuje to, że da się stworzyć tego typu samochód, nie upychając w nim nadmiaru gadżetów i detali.

Jednego możecie być pewni - nawet pomimo tak wielu głosów krytyki pod adresem jakości oferowanej przez tę markę, Range Rover szybko stanie się ulubieńcem wielu osób. Powiem więcej - na drogach także będzie dość powszechnym widokiem. Z tego syndromu sztokholmskiego naprawdę ciężko jest się otrząsnąć.

 

Range Rover Autobiography V8 LWB - DANE TECHNICZNE

SILNIK t.benz, V8, 32 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 4395 cm3
MOC MAKSYMALNA 530 KM (390 kW)
MAKS. MOMENT OBROTOWY 750 Nm
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 8-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD pneumatyczne, podwójne wahacze poprzeczne
ZAWIESZENIE TYŁ pneumatyczne, niezależne wielodrążkowe
HAMULCE tarczowe wentylowane
OPONY 285/35 R23
BAGAŻNIK 725/2727 litrów
ZBIORNIK PALIWA 90 litrów
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 5258/2047/1870 mm
ROZSTAW OSI 3197 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 2551/850
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/3500 kg
EMISJA CO2 265 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 4,6 sekundy
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 261 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 / 2 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ D350 SWB: 652 800 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ First Edition SWB: 877 500 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 1 006 540 zł