Skoda Kodiaq 1.5 TSI - TEST. To dobry moment, by zejść ze sceny

Skoda Kodiaq pierwszej generacji jest już niemal u schyłku swojej rynkowej kariery. Za rogiem czai się jej kolejne wcielenie, nowocześniejsze i lepiej wyposażone. Czy więc warto jeszcze zainteresować się tym modelem?

By odpowiedzieć na to pytanie do testu wzięliśmy podstawową jednostkę benzynową oraz środkową wersję wyposażenia, czyli jedną z najpopularniejszych konfiguracji. Taki zestaw był już u nas na teście długodystansowym, ale Skoda Kodiaq ma już ponad 7 lat rynkowego stażu i mały lifting za sobą. Czy zachowała świeżość i jest wciąż warta uwagi?

Skoda Kodiaq 1.5 TSI - TEST. Mnogość małych zmian

Przypomnijmy co zmieniło się w tym aucie po liftingu. Z zewnątrz skupiono się na detalach. Mamy delikatnie przeprojektowane światła i zderzaki, pojawiły się nowe kolory i inne wzory felg. Ot taka klasyka gatunku. Samochód pomimo upływu czasu trzyma się bardzo dzielnie, a jak wiemy lepsze jest wrogiem dobrego.

Projektanci nie mieli zbyt wiele do roboty, skoro i tak chętnych nie niego nie brakowało. Skoda już od samego początku była niemal kompletnym projektem. Oferowała ogrom miejsca wewnątrz, była w stanie przewieźć 7 osób i pozwalała na szeroki wybór jednostek napędowych. Czesi zawojowali rynek tym modelem i myślę, że druga generacja odniesie ekspresowy sukces.

Skoda Kodiaq 1.5 TSI czy warto

Pudełkowate nadwozie skrywa naprawdę przepastne wnętrze. Tutaj nieco bardziej widać upływ czasu, ale muszę przyznać, że z punktu widzenie ergonomii i komfortu obsługi wychodzi mu to tylko na dobre.

Kabina poskładana jest z starych i dobrze znanych nam VAG-owych klocków. Dzięki temu dostajemy tutaj sporo fizycznych przycisków i prosty system multimedialny. Ok, nie grzeszy on grafikami ani animacjami, ale dzięki swojej prostocie działa bardzo sprawnie i jest przejrzysty. Małe zastrzeżenia co do intuicyjności nadal mam przy cyfrowych zegarach. Brakuje mi jednego przycisku więcej do ich obsługi, by całość była w 100% logiczna.

Poza tym ciężko się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Być może projekt jest już nieco przestarzały, brakuje mu wielkiego wystającego ekranu zgodnie z dzisiejszą modą, ale jego niewątpliwą zaletą jest praktyczność. Schowków jest od groma, znajdziemy je w praktycznie każdym miejscu. Ten w tunelu środkowym ma dodatkową, dwustronną wkładkę, która może robić za uchwyty na kubki albo dodatkowe korytko chociażby na portfel.

Kodiaq jest królem przestrzeni

Napisać, że miejsca wewnątrz jest sporo to tak jakby nic nie napisać. Zarówno z przodu jak i z tyłu przestrzeni jest pod dostatkiem w każdej płaszczyźnie. Mały minusik należy się za dwa Isofix-y z tyłu. Na szerokość jest tyle miejsca, że dałoby się zmieścić trzy foteliki, no ale ten trzeci opcjonalnie może powędrować na fotel pasażera z przodu (tam złącze Isofix jest płatne dodatkowo).

W razie potrzeby Kodiaq może przewieźć 7 osób na swoim pokładzie. Testowana przez nas wersja miała tylko 5 miejsc siedzących, dzięki czemu bagażnik mógł pomieścić w sobie 650 litrów lub 835 litrów bagażu w zależności od tego jak ustawiona jest tylna kanapa. Szkoda, że zabrakło tu podwójnej podłogi. Takowa występuje za dopłatą 700 zł.

Skoda Kodiaq 1.5 TSI - TEST. Czy podstawowa jednostka benzynowa jest w stanie poradzić sobie z tak dużym samochodem?

I tak i nie. Wszystko zależy od tego w jakich warunkach się poruszamy. W mieście silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM oraz momencie obrotowym na poziomie 250 Nm okazuje się być wystarczający.

Dynamika jest zadowalająca, jednak nie oczekujcie od Kodiaqa spontaniczności i przesadnej zrywności. Jest płynnie i spokojnie i to musi Wam wystarczyć. Mocno irytowało mnie powolne działanie systemu start-stop w mieście. Ciężko przez niego wcisnąć się w jakieś miejsce na skrzyżowaniu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że silnik potrafi wyłączyć się już przy około 10 km/h i toczyć się bezwładnie do skrzyżowania.

Poza miastem jest niestety gorzej. Znacznie gorzej. Nawet jadąc w pojedynkę mocy jest zwyczajnie za mało. Silnik wyraźnie męczy się z kubaturą nadwozia i stawianymi przez nie oporami. Jeśli zapakujemy Kodiaqa po sam dach i skorzystamy z wszystkich miejsc siedzących to zapał do jazdy spadnie praktycznie do zera.

Zdarzały mi się tutaj sytuacje podobne do tych w Peugeocie 408 z silnikiem 1.2 PureTech, gdzie na autostradzie samochód miał problem z utrzymaniem zadanej na tempomacie prędkości. Skrzynia potrafiła zredukować nawet i dwa przełożenia podczas podjazdu pod górkę tylko po to by sztywno trzymać się ustawionych 140 km/h.

Do tego rozczarowała mnie nieco izolacja kabiny od dźwięków z zewnątrz. Szum opływającego powietrza jest już słyszalny od okolic 100 km/h. Fakt faktem, że testowany przez nas egzemplarz nie posiadał laminowanych szyb bocznych, jednak po takim samochodzie spodziewałem się nieco lepszego wyciszenia.

Skoda Kodiaq 1.5 TSI czy warto

Klasycznie już dla starszych konstrukcyjnie samochodów z grupy Volkswagena również wyciszenie nadkoli nie należy do najlepszych. To w połączeniu z delikatnie stukającym adaptacyjnym zawieszeniem potrafi odebrać nieco komfortu w mieście na nierównych nawierzchniach.

Niedobory mocy widać w zużyciu paliwa

Połączenie dużego nadwozia z małym silnikiem przekłada się niestety niezbyt korzystnie na zużycie paliwa. W mieście Skoda potrzebowała od około 9 litrów do 10.5 litra w zależności od natężenia ruchu. Na drogach szybkiego ruchu Kodiaq zużywał około 7.7 litra na każde 100 kilometrów, a przy 140 km/h aż 9.5 litra. Spodziewałem się nieco niższych wyników biorąc pod uwagę napęd wyłącznie na przednią oś i 7-biegową skrzynię.

przy 100 km/h: 6,5 l/100 km
przy 120 km/h: 8,1 l/100 km
przy 140 km/h: 9,5 l/100 km
w mieście: 9-10,5 l/100 km

Kodiaq nie zaskakuje właściwościami jezdnymi

Największa w gamie Skoda preferuje spokojny styl jazdy u kierowcy. Podwozie zestrojono zdecydowanie w stronę komfortu, co przy tego typu aucie zupełnie nie powinno dziwić. W zakrętach Kodiaq ochoczo przechyla się na boki, jednak pozostaje stabilny i w miarę pewny.

Układ kierowniczy jest trochę „martwy” zwłaszcza w swoim środkowym położeniu. Adaptacyjne zawieszenie (moim zdaniem zbędna opcja) bardzo sprawnie radzi sobie z masą Skody i poprawnie wybiera nierówności. Mogłoby być jedynie delikatnie bardziej kulturalne. Skrzynia biegów jest leniwa, redukcje zajmują jej trochę czasu, ale poszczególne przełożenia „wbijane” są płynnie i bez szarpnięć.

Ogólnie rzecz ujmując, jeśli jeździmy Kodiaqiem spokojnie to odwdzięcza się on wysoką kulturą pracy jednostki napędowej oraz nienarzucającym się charakterem. Jest on wygodny w trasie, jednak zdecydowanie odradzam Wam zakup tego samochodu z silnikiem 1.5 TSI.

Najrozsądniejszą opcją wydaje mi się być podstawowy 150-konny diesel. Niedobory mocy nadrobi pokaźnym momentem obrotowym i przy okazji odwdzięczy się umiarkowanym apetytem na paliwo.

Cennik Kodiaka rozpoczyna się od kwoty 149 500 zł

Tyle trzeba zostawić za totalnie podstawową wersję Ambition wraz z silnikiem 1.5 TSI. Testowana przez nas odmiana to następna w kolejce Style, która otwiera cennik kwotą 164 200 zł. Dorzucając kilka opcji z listy wyposażenia dodatkowego, finalna kwota jaką osiągnęła nasza Skoda wyniosła 195 900 zł.

Największa Skoda bardzo dzielnie zniosła 7 lat rynnowych prób. Po ulicach widać, że klientom samochód ten przypadł do gustu. Jednak nie ma co ukrywać – konkurencja w tym czasie mocno nadgoniła temat i pierwsze generacja prosi się już o odejście na emeryturę. Jego następca na pewno nie będzie miał łatwego zadania.