1817 KM i manualna skrzynia biegów. Venom F5-M życzy miłej zabawy (i potężnej lewej nogi)

Lewa noga pewnie z trudem dociska pedał sprzęgła do podłogi, prawa ręka wrzuca bieg. Przed Wami 1817 KM "w kiju", czyli nowy Hennessey Venom F5-M.

Tak, to najmocniejszy na świecie samochód z manualną skrzynią biegów. Do tego jakoś tak dziwnie wyszło, że powstał w USA - czyli w kraju, który od manuali odwrócił się ponad pół wieku temu. Tam jednak wciąż są ludzie z szalonymi pomysłami, nie bojący się konsekwencji. Czy 1817 KM, trafiających na tylne koła, za pośrednictwem 6-biegowej skrzyni ręcznej, to dobry pomysł? Nie nam to oceniać - po prostu dobrze, że Hennessey Venom F5-M powstał.

Hennessey Venom F5-M

To auto dla bardzo specyficznych klientów. Venom F5-M wymaga siły i umiejętności

Mimo wszystko opanowanie ponad 1800 KM przy automatycznej skrzyni biegów sekwencyjnej, dwusprzęgłowej lub po prostu klasycznej, jest dużo prostsze. Wysprzęglanie przy ogromnym momencie obrotowym i zachowywanie płynności przy zmianach biegów to trudne zadanie.

Hennessey wierzy jednak, że takich ludzi nie brakuje na świecie. Do tego ich flagowy model przeszedł właśnie szereg modyfikacji, dzięki którym jest jeszcze sprawniejszy.

Przede wszystkim Amerykanie zmodyfikowali aerodynamikę, zapewniając lepszą siłę docisku i wyższą stabilność samochodu przy wysokich prędkościach. Do tego wprowadzono tutaj drobne poprawi w konstrukcji zawieszenia.

Wisienką na torcie jest jednak serce tej maszyny. 6,6-litrowe V8 o nazwie "Furia", wspomagane podwójnym doładowaniem, niezmiennie oferuje 1817 KM. To nie jest maszyna dla osób o słabych nerwach - prędkość maksymalna sięga tutaj, przynajmniej według oficjalnych danych, 500 kilometrów na godzinę. To nie jest pomyłka.

Hennessey Venom F5-M

Co ciekawe Hennessey wybuduje 12 sztuk modelu F5-M z manualną skrzynią biegów

I jak pewnie się domyślacie, wszystkie już sprzedano. A cena tutaj była naprawdę kosmiczna, gdyż mowa o kwocie wynoszącej 2,65 miliona dolarów, plus podatki.

Jak widać dla chętnych nie był to problem. Ciekawe tylko ile z tych 12 aut faktycznie wyjedzie na drogi. Nie od dzisiaj wiadomo, że wielu kolekcjonerów kupuje takie auta jako inwestycje i rzadko wyciąga je z zacisza idealnego garażu. A szkoda, bo samochody są do jeżdżenia - nawet te najdroższe i najbardziej unikalne. Inaczej marnują się w ukryciu. A w garażu 1817 KM nie robi żadnego wrażenia.