Citroen to nowa Dacia? Stellantis chce z niego zrobić "tańszą" markę
Citroen przez lata miał wiele twarzy. Wszyscy przywykliśmy do tego, że w ofercie tej marki są auta tanie, ale i drogie. Kultowe flagowe limuzyny, takie jak CX, XM czy C6, kontrastowały nieco z budżetowymi modelami. Teraz Stellantis chce wprowadzić porządek - i wszystko wskazuje na to, że ten francuski producent zyska budżetową metkę.
- Citroen powoli zyskuje nową rolę w grupie Stellantis
- Ma to być "budżetowa" odsłona koncernu
- To duży kontrast względem historii marki
- Francuzi stworzą swego rodzaju "odpowiedź" na Dacię
W 2005 roku nikt nie wierzył w to, że Dacia zyska uznanie. Logan był obrzydliwie tanim i tandetnym samochodem, w którym pojawiły się rozwiązania Renault. Cena jednak była na tyle atrakcyjna, że wiele osób skusiło się na ten samochód. W ślad za nim poszło Sandero, a później Duster. Blisko dwie dekady później ta marka dalej ma budżetowy charakter, ale zerwała z wizerunkiem "zlepku losowych części na kołach". Dla konkurencji Renault sukces Dacii jest solą w oku i niektórzy planują swoją odpowiedź. Stellantis na przykład ma swojego kandydata do tej roli - choć stawia go w nieco innym miejscu. Jest nim Citroen.
Ta francuska marka, niegdyś słynąca z rewolucyjnych rozwiązań i z unikalnych modeli, teraz jest cieniem dawnej potęgi. Hydropneumatyczne zawieszenie to przeszłość, a wszystkie modele są dość zwyczajne. Grupa Stellantis w Citroenie widzi zaś kandydata do roli "taniej" marki w portfolio. Czy jest to dobry ruch?
Citroen, czyli "Dacia" od Stellantisu - choć bez drastycznych cięć
Spójrzmy na ofertę Citroena. Obecnie przechodzi ona wielką transformację, a do gry wkraczają całkowicie nowe modele. I to one są tutaj kluczowe.
Dotychczasowe C3 znika z rynku i ustępuje miejsca nowej generacji, zbudowanej na budżetowej platformie STLA Small, a nie na konstrukcji EMP. C3 Aircross także zyskało nową generację, również bazującą na tej samej platformie. C4 przeszło lifting, a w drodze jest nowy C5 Aircross. Ten ostatni wykorzysta nowoczesną konstrukcję STLA Medium, znaną już z Grandlanda i 3008/5008.
Dla porównania: Opel wprowadził Fronterę na platformie STLA Small, ale ona jest uzupełnieniem gamy, stojącym pomiędzy Mokką, Corsą i Grandlandem. Peugeot w ogóle nie korzysta z tej konstrukcji. Fiat pokazał Grande Pandę, która jest odpowiednikiem nowego C3, a w drodze są kolejne modele, potencjalnie spokrewnione z C3 Aircrossem i z Fronterą.
Teoretycznie więc te dwie marki, Citroen i Fiat, będą korzystały głównie z najprostszej platformy, która jest najtańsza w produkcji. To pozwala obniżyć ceny, a to przekłada się na większą konkurencyjność - zwłaszcza względem Dacii.
Dlaczego Stellantis położył większy nacisk na Citroena, niż na Fiata, tworząc budżetową markę?
Mam wrażenie, że jest to kwestia mimo wszystko większej kontroli nad dawną marką z grupy PSA, niż nad dzieckiem FCA. Fiat to nie tylko dziecko rodziny Agnelli/Elkann, ale także zaplecze bardzo silnych związków zawodowych. Drastyczne cięcia nie przechodzą tam łatwo, choć nowe modele są mile widziane.
Tu jednak wracamy do kwestii podnoszonej niezmiennie od stworzenia grupy Stellantis, czyli do mnogości marek pod jednym dachem. Teoretycznie Citroen i Fiat mogą w przyszłości wchodzić sobie w paradę, niemniej każda z tych firm ma swoje "mocne rynki". Stellantis ewidentnie chce to wykorzystać, naciskając na szybki rozwój taniej gamy w Citroenie (dla zbadania opinii) i później powtórzenia tego przepisu z Fiatem.
Tym samym w portfolio tego koncernu wreszcie pojawiło by się większe stopniowanie różnic pomiędzy markami. Citroen stworzyłby większy odstęp od DS-a i Peugeota, a Fiat wróciłby do swojej budżetowej niszy. Problem w tym, że DS cały czas nie jest tak udanym "spin-offem" Citroena, jak pierwotnie zakładano. W 2017 roku rozmawiałem z dyrektorem marketingu DS-a i wedle jego słów na zbudowanie opinii i siły marki założono sobie 20 lat. Blisko dekadę później nie widzę wielkiej rewolucji, ani też zmiany postrzegania DS-a w opinii publicznej.
Citroen chce gonić Dacię, ale nie zamierza schodzić na jej poziom
Ma to być raczej alternatywa - nieco droższa, ale też oferująca lepszy standard. Pytanie tylko czy Stellantis wreszcie stworzy atrakcyjną politykę cenową. To, póki co, największa pięta Achillesowa tej grupy. Auta są drogie, nie oferują nic specjalnego na tle konkurencji, a sprzedaż topnieje z miesiąca na miesiąc.
A gdzie w tym wszystkim jest miejsce Fiata?
Tu pojawia się kolejny problem. Włoska marka ma ogromną tradycję, ale jej pozycja jest daleka od tego, czym była przed laty. Nowa Grande Panda i dwa nadchodzące modele z nią spokrewnione mają być nowym rozdaniem. Tu jednak kluczem do sukcesu znowu będzie kwestia cen. A te, póki co, są bardzo złe.
Nowa 600-ka, ta spalinowa, kosztuje znacznie więcej nie tylko od Dacii, ale nawet od Renault Captura. A w tym samochodzie nie dostajemy żadnych wybitnych rozwiązań. To dlatego tych samochodów w ogóle nie widuje się na drogach.
Fiat Grande Panda też potencjalnie będzie dość drogi - być może nawet droższy od Citroena C3. A to oznacza kolejny "kij w szprychy" dla tej włoskiej marki.
Prawda jest taka, że Stellantis ma zbyt dużo marek pod jednym dachem i zbyt dużo złych decyzji na swoim koncie
Niezmiennie uważam, że wydzielenie DS-a z Citroena było wejściem w ślepą uliczkę. Do tego późniejsze skonsolidowanie w jednej grupie 14 firm (a niedawno dorzucono piętnastą, Leapmotor) doprowadziło do tego, że zarząd do końca nie wie, gdzie i jak pozycjonować konkretny brand. Efekty widać gołym okiem.
Nie sądzę też, że Citroen faktycznie zyska szansę na rywalizowanie z Dacią. Te auta są i będą dużo droższe, przez co stanowią alternatywę dla potencjalnie wąskiego grona odbiorców. Poza tym mam wrażenie, że osoby, które mają już nieco większy budżet, przesiadają się z Dacii do... Renault. I jest to dość rozsądny i sensowny krok, patrząc na powiązania pomiędzy obydwoma firmami.