Cło dostało zielone światło. Niemiecki sprzeciw nic nie dał, elektryki z Chin będą droższe
Wysokie cło na samochody elektryczne z Chin staje się rzeczywistością. Komisja Europejska zagłosowała za wprowadzeniem nowych regulacji i jednocześnie zamierza rozmawiać z Chińczykami w celu znalezienia stosownego rozwiązania problemu.
- Komisja Europejska przegłosowała cło na samochody elektryczne z Chin
- Za wprowadzeniem cła było 10 krajów członkowskich, 4 zagłosowały przeciw, 12 wstrzymało się od głosu
- Nowe regulacje uderzą też w kilku europejskich producentów
Wysokie cło na samochody elektryczne z Chin stanie się rzeczywistością. Komisja Europejska zdobyła wystarczające poparcie dla nowych regulacji, które uderzą w tanie pojazdy na prąd z Państwa Środka. Nowe przepisy z jednej strony faktycznie mają szansę uratować konkurencyjność europejskich producentów, ale z drugiej uderzają też w kilku z nich.
Jest to jednocześnie motywacja do dalszych rozmów z Chińczykami na temat współpracy w kwestii pojazdów elektrycznych, która byłaby atrakcyjna dla obu stron. Tu pojawiło się już kilka ciekawych propozycji, ale na tę chwilę na ma żadnych oficjalnych decyzji.
Cło na samochody elektryczne z Chin stanie się rzeczywistością. Co to oznacza?
Wybrani producenci, w zależności od tego, czy współpracowali z Komisją Europejską przy dochodzeniu dotyczącym wysokości wsparcia ze strony rządu chińskiego, będą objęci różnymi stawkami cła. Dla niektórych firm, takich jak MG, oznacza to nawet niemal 40-procentowe cło na pojazdy na prąd.
Wysokość cła jest uzależniona od tego, czy dany producent przedstawił stosowne dokumenty, które poświadczają wysokość wsparcia finansowego oferowanego przez rząd Chin. To właśnie ono sprawia, że producenci mogli oferować niemal dumpingowe ceny. Europejskie marki w zasadzie nie miały szans konkurować z pojazdami z Państwa Środka.
Tu warto jednak zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze: nowe cło uderzy też w kilku producentów z Europy. Elektryczne MINI produkowane jest w Chinach przez grupę Brilliance. Cupra Tavascan także dociera do nas z Państwa Środka, z Anhui. Tutaj wciąż trwają negocjacje dotyczące potencjalnego obniżenia cła.
Po drugie: Chińczycy chcą ominąć nowe regulacje budując fabryki w Europie. Zasadniczo nie jest to złe wyjście z tej sytuacji, gdyż pojawią się nowe miejsca pracy, a samochody będą tworzone pod okiem naszych regulatorów. Oznacza to jednak, że ich ceny pójdą w górę.
Komisja Europejska proponuje, aby elektryki z Chin miały "ceny minimalne"
To one mają zapewnić konkurencyjność europejskich produktów. Na tę chwilę nie wiadomo jednak, czy faktycznie taka propozycja zyska uznanie strony chińskiej.