Ford twierdzi, że to dobry moment, aby przestać robić nudne samochody. Znamy ten plan
Jim Farley stawia grubą kreskę i mówi, że Ford przestanie robić nudne samochody. Dlatego chociażby Fiesta, Focus i Mondeo nie mają przyszłości. Ale zaraz, to brzmi jakoś znajomo.
Ford Fiesta to już przeszłość, podobnie jak znane i cenione Mondeo. Focus także szykuje się do przejścia na emeryturę - w przyszłym roku zniknie z rynku. Teoretycznie więc gama tej marki mocno się skurczy, a w salonach zostanie głównie Kuga, Puma i dwie elektryczne nowości: Explorer oraz Capri.
Jim Farley, szef Forda, nie przejmuje się jednak takim stanem rzeczy. Twierdzi, że nie potrwa on długo, a nowe modele marki będą bardzo ekscytujące i zerwą z nudnym designem. Brzmi to znajomo, nieprawdaż?
Ford wraca do pomysłu sprzed lat, kiedy to Focus stał się rewolucją
Choć tak naprawdę to nie ten model wprowadził nowy język stylistyczny o nazwie "New Edge". Niemniej to właśnie Focus stał się symbolem przemiany. Zastąpił nudnego jak flaki z olejem Escorta i pokazał, że błękitny owal ma pomysł na siebie.
Nie da się ukryć, że w kolejnych latach ta kreatywność gdzieś zaginęła. Drugi Focus był już znacznie "grzeczniejszy", a trzecia generacja zyskała bardzo specyficzny wygląd, który nie każdemu przypadł do gustu.
Tajemnicą pozostaje jedynie to, jak Ford chce zrealizować swoją "nową-starą" strategię. Jim Farley nabiera tutaj wody w usta i nie podaje żadnych szczegółów. Jedno jest jednak pewne i potwierdzone: szans na powrót Focusa i Fiesty nie ma. Nowe auta mają być zaś "ikoniczne". Co więc dostaniemy?
Tu można postawić jeden wielki znak zapytania. Jakby nie patrzeć segment samochodów kompaktowych wciąż ma się doskonale, a Golf czy Corolla odnoszą spore sukcesy. Realnie Ford musiałby postawić na kompaktowego crossovera o ciekawym wyglądzie (np. konkurenta T-Roca), aby wybić się z tłumu.
Problemem jest jednak kwestia napędu. Amerykanie zarzucili swój plan dotyczący elektryfikacji całej gamy modelowej do 2030 roku, niemniej wciąż stawiają na samochody na prąd. A prawda jest taka, że teraz najbardziej przydałaby im się solidna spalinowa/hybrydowa propozycja, która zapewniłaby przyzwoity komfort podróżowania i niskie zużycie paliwa.
Najbliższej na horyzoncie jest jednak kolejny elektryk, tym razem wykorzystujący autorską platformę marki
Mowa o całkowicie nowej konstrukcji, którą tworzy mały zespół o dużej niezależności. Pieczę nad tym projektem sprawuje były inżynier Tesli, odpowiedzialny za kluczowe komponenty. Nie wiemy jednak jaki samochód powstanie na tej platformie, ale mówi się tutaj o dość "taniej i ciekawej" propozycji.