Infiniti Q50 znika z rynku. Myślałem, że to już relikt przeszłości
Jeśli tak jak ja myśleliście, że Infiniti Q50 jest już wspomnieniem, to byliście w błędzie. Dopiero teraz ten model znika z rynku - a na dobrą sprawę powinno to się stać już lata temu.
Gdy debiutowało w 2013 roku, było małą rewolucją. Nie dość, że zaskoczyło wyglądem, to jeszcze miało szereg unikalnych rozwiązań, Podwójny ekran multimediów wtedy wyglądał ciekawie, ale to nie to było wisienką na torcie. Wszyscy mówili o układzie kierowniczym by-wire (z awaryjnym sprzęgłem w kolumnie) i o adaptacyjnym tempomacie śledzącym pas ruchu. Pod tym kątem Infiniti Q50 wyróżniało się z tłumu, gdyż wyprzedzało wielu konkurentów.
Problem w tym, że to nie były elementy, które argumentowałyby zakup tego samochodu. Q50 było ciekawe, ale miało też wiele wad. Prowadzenie wymagało przyzwyczajenia (właśnie za sprawą tego sztucznego "feelingu"), a elektronika szybko się zestarzała.
Byłem święcie przekonany, że ten model przeszedł do historii mniej więcej w momencie, w którym Infiniti pożegnało się z Europą. Nic bardziej mylnego - dopiero teraz 11 lat po debiucie, zgaszono światło na linii produkcyjnej Q50.
Szczerze mówiąc nie jestem w stanie zrozumieć powodu, dla którego Infiniti Q50 było tak długo w produkcji
Powiem więcej - absolutnie nie rozumiem ludzi, którzy kupowali ten samochód w ostatnich latach. Na tle konkurencji był prehistorycznym wynalazkiem, nijakim i przeciętnym, do tego drogim.
Mocne strony? Tutaj były tak naprawdę dwie. Hybryda, która początkowo stanowiła topową wersję, robiła dobre wrażenie. Co prawda bagażnika tam prawie nie było, ale dynamika i zużycie paliwa nie rozczarowywały.
Później ofertę uzupełnił ciekawy wariant z nowym silnikiem 3.0 V6, oferującym 405 KM. To była mała bestia - i myślę, że to stwierdzenie jest adekwatne. To było cholernie wymagające auto, które w wersji RWD potrafiło zaskoczyć w bardzo brutalny sposób. Trzeba było mieć tutaj dużo respektu do mocy i do sposobu, w jaki ten samochód jeździł.
Tym bardziej dziwię się. że Q50 jakimś cudem ostało się w ofercie marki, jako ostatnia limuzyna. Teraz Infiniti w USA oferuje już wyłącznie SUV-y. Może to i dobrze, bo i tak tam inne samochody sprzedają się coraz gorzej.
Swoją drogą, gama Infiniti w Europie była przedziwna
W ofercie pojawiło się kilka ciekawych samochodów (takich jak M70, QX70, Q60), ale ogólnie rzecz biorąc gama była bardzo nijaka - zwłaszcza na tle konkurencji. Model Q30 i QX30, zbudowany na bazie Mercedesa GLA, w ogóle należał do przedziwnych wynalazków. Pamiętam, że test tego drugiego zatytułowałem "Wurst w tempurze" - i było to bardzo adekwatne określenie dla tego wynalazku.
Czy ktoś zatęskni za Q50? Nie sądzę. Zresztą widzę, że używane auta raczej długo czekają na nowych właścicieli, zwłaszcza w wersji z dieslem 2.2 (Mercedesa) i z silnikiem 2.0 Turbo (także Mercedesa).