Kluczyki do auta stają się problematyczne. Toyota daje tylko jeden

Kluczyki samochodowe zdają się być jedną z najprostszych rzeczy. To jednak złudne wrażenie, gdyż one także wymagają półprzewodników. Kolejne marki sięgają więc po nietypowe środki, aby przyspieszyć dostawy swoich aut.

Kilka lat temu wszystko było bardzo proste. Grot (często składany) i wbudowany lub osobno dostarczony pilot stanowiły cały zestaw, potrzebny do uruchomienia pojazdu. Teraz jednak wygląda to zupełnie inaczej. Kluczyki samochodowe to wbrew pozorom zaawansowane urządzenia, które także wymagają półprzewodników. Widzicie już w czym jest problem?

Kluczyki samochodowe mogą wpływać na opóźnienia w dostawach nowych aut. Producenci sięgają więc po nietypowe rozwiązania

I niektóre zdają się być bardzo zaskakujące. Okazuje się bowiem, że braki półprzewodników mogą być na tyle duże, że do gotowych samochodów brakuje kompletu kluczyków.

Toyota wpadła więc na prosty sposób i do wybranych modeli oferuje po prostu jeden kluczyk. Trzeba więc pilnować go jak oka w głowie, gdyż drugiego może na tę chwilę zabraknąć.

W wypowiedzi dla Reutersa przedstawiciele Toyoty podkreślają, że jest to najlepsza metoda na to, aby samochody docierały do klientów na czas - bez zbędnych opóźnień.

Jest to oczywiście rozwiązanie tymczasowe i nikt nie zostanie poszkodowany. Drugi kluczyk zostanie po prostu dostarczony do klienta nawet po kilku miesiącach.

Kluczyki samochodowe są też problemem dla BMW i Audi

Niemieckie marki także sięgają po nietypowe rozwiązania. Tutaj drugi kluczyk to po prostu klasyczny metalowy grot, niczym w starszych samochodach. Zapasowe piloty "keyless" wpływały na duże opóźnienia w produkcji, stąd tak nietypowe kroki.

BMW z kolei wycofało na jakiś czas z oferty swój cyfrowy kluczyk. I tak sporą niespodzianką jest fakt, że rozwiązanie to wciąż jest stosowane - wszak smartfon pełni taką rolę już od pewnego czasu, a jest jednak praktyczniejszy od dużego i ciężkiego kluczyka.

Kluczyki samochodowe

Na horyzoncie pojawia się światełko

Optymizmem pochwalić się może Carlos Tavares, który uważa, że kryzys związany z brakiem półprzewodników dobiega powoli końca. W jego opinii już w czwartym kwartale przyszłego roku sytuacja powróci do normy.

Volkswagen jest nieco bardziej sceptyczny, gdyż zakłada perturbacje jeszcze w 2024 roku, aczkolwiek w mniejszym stopniu niż obecnie. Miejmy więc nadzieję, że te estymacje faktycznie się sprawdzą - głupio byłoby kupować nowe drogie auta z tylko jednym kluczykiem.