Mercedes Klasy T - TEST. To wielkie rozczarowanie. Miało być lepiej, a wyszło...

Mercedes Klasy T miał być lepszą pod każdym kątem wersją Citana. Niemcy obiecali wiele poprawek, dzięki którym podróżowanie tym samochodem stanie się po prostu przyjemniejsze. Przyznam szczerze, że przez tydzień spędzony z tym autem nie znalazłem ani jednej zalety tego modelu, ale za to doliczyłem się wielu wad.

Segment kombivanów w ostatnich latach szybko się rozrósł. Bliźniaki w postaci Citroena Berlingo i Peugeota Riftera/Partnera "rozmnożyły się" o Opla Combo i Toyotę ProAce City. Volkswagen idzie ramię w ramię z Fordem i produkuje modele Caddy/Tourneo Connect. Bliska współpraca Renault, Nissana i Mercedesa zaowocowała z kolei trzema nowymi modelami. Obok Kangoo pojawił się też Townstar i Citan. I to właśnie ten ostatni model najbardziej nas tutaj interesuje - otóż Niemcy postanowili go solidnie podrasować. Przynajmniej tak brzmiały obietnice, gdyż Mercedes Klasy T jest raczej wielkim rozczarowaniem, aniżeli zaskoczeniem. Już wyjaśniam dlaczego.

Mercedes Klasy T - TEST. Zacznijmy od podstaw, czyli wyjaśnijmy różnice względem Citana

Tych wbrew pozorom jest niewiele. Pierwsze zapowiedzi sugerowały, że nowa Klasa T będzie swoim poziomem zbliżona przynajmniej do Klasy A. Mówiło się o lepszym wykończeniu, przyjemniejszej kabinie i naprawdę dobrym wyposażeniu.

Jaka jest rzeczywistość? Niestety bardzo rozczarowująca.

Miałem okazję poznać z bliska Citana w wersji Tourer, którego testowaliśmy w ubiegłym roku. Wcześniej jeździłem też Nissanem Townstarem, tak więc ta konstrukcja była mi doskonale znana.

Wrażenia z Citana nie były zachwycające. Twarde plastiki swoim poziomem krzyczały po cichu słowo "Dacia", a sama kabina niespecjalnie różniła się od tej z Townstara - pomijając kilka elementów typowych dla Mercedesów. Plus za to, że wylądował tam system MBUX, który pod każdym kątem bije rozwiązanie Renault.

Klasa T z kolei uzupełnia to wszystko dwoma dodatkami - odrobiną miękkiego materiału na podłokietnikach w drzwiach i inaczej wyglądającym tworzywem na desce rozdzielczej. Jest ono jednak wybitnie twarde, więc na jakąkolwiek poprawę względem Citana nie ma co liczyć. No, przynajmniej te podłokietniki da się zaakceptować, bo w "tańszej" wersji łokcie wręcz błagają o odrobinę komfortu.

Mercedes Klasy T TEST

Ach, zapomniałbym - jest też oświetlenie nastrojowe. Nie liczcie jednak na ledy w stylu osobowych Mercedesów. Dodano tutaj trzy lampki, które są ledwo widoczne nawet po zmroku. Aż chce się powiedzieć "wow" na ich widok.

I to by było na tyle - cała reszta jest w zasadzie taka sama, jak w Citanie Tourer

Okej, dostajemy tutaj też skórzaną tapicerkę. Niestety, materiał jest daleki od dobrego i szczerze mówiąc wolałbym tutaj standardowy materiał. Przynajmniej utrzymanie czystości jest nieco prostsze.

Niestety na więcej liczyć nie możemy. W drugim rzędzie znajdziemy kanapę, która udaje trzy niezależne miejsca. W oparciach przednich foteli ukryto też stoliki, które przydają się w długich podróżach.

A jak jeździ Mercedes Klasy T? W moje ręce trafiła wersja T 180 d

Mówimy więc o dieslu 1.5, oferującym 116 KM. Jest to oczywiście jednostka ze stajni Renault - stare dobre dCI, spięte tutaj z automatyczną skrzynią biegów.

Tutaj na nic nie mogę narzekać. Kultura pracy silnika jest zaskakująco przyjemna (nawet przy zimnym starcie w mroźne dni), a zużycie paliwa utrzymuje się na niskim poziomie. Szkoda tylko, że 116 KM średnio radzi sobie z pustym autem. Przy załadowaniu na pokład 4 osób z bagażami nie możemy liczyć na jakąkolwiek reakcję auta na mocne wciśnięcie gazu.

przy 100 km/h: 5,1 l/100 km
przy 120 km/h: 6,9 l/100 km
przy 140 km/h: 8,2 l/100 km
w mieście: 7-10 l/100 km

Na autostradach narzekać nie będziecie, ale górskie drogi lub stare krajówki, gdzie trzeba wyprzedzać od czasu do czasu inne auta, będą bardzo męczące.

Wyciszenie kabiny nie jest złe, ale jak na kombivana przystało, powyżej 120 km/h hałas staje się dużo bardziej męczący. Tyczy się to nie tylko szumu generowanego przez powietrze opływające nadwozie, ale też dźwięków z kół. Szczerze mówiąc liczyłem na to, że Mercedes zadba o tę kwestię i zainwestuje w grubsze maty wygłuszające. Tak się jednak nie stało.

Klasa T jeździ dobrze. Ale to wszystko

Właściwości jezdne tego samochodu są naprawdę zadowalające. Układ kierowniczy pracuje lekko, ale daje pełnie kontroli nad tym samochodem. Stabilność w zakrętach nie pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak wybieranie nierówności. Co prawda tył lubi podskoczyć na większych wybojach, ale to już chyba typowa cecha aut z tego segmentu.

Niestety najbardziej rozczarowuje tutaj... praktyczność

Korzystając z ogromnej przestrzeni oferowanej przez to auto, postanowiłem złożyć kanapę i przewieźć kilka większych przedmiotów. I tu pojawiło się wielkie zdziwienie, gdyż tylnego oparcia nie da się położyć w momencie, w którym fotel jest przesunięty nieco bardziej do tyłu. A przy moim wzroście, wynoszącym 185 cm, siadanie bliżej kierownicy było po prostu potwornie niewygodne.

Tymczasem jazda ze złożonym oparciem wymusza przesunięcie całego fotela o kilka centymetrów do przodu. Jeśli jesteście niscy, to nie zauważycie tego problemu. Wysokie osoby będą jednak wielce rozczarowane. Warto dokładnie sprawdzić to w salonie, jeśli kusi Was ten samochód. Alternatywą ma być wersja z większym rozstawem osi, choć nie wiadomo kiedy zadebiutuje ona na rynku.

Pasażerowie siedzący na tylnej kanapie też nie będą rozpieszczani. Ma ona krótkie siedzisko, a ilość miejsca na nogi ustępuje konkurentom.

Mercedes Klasy T TEST

A to nie wszystko - aby dostać się do bagażnika trzeba otworzyć wielką pokrywę

A ta jest bardzo ciężka. Drobniejsze osoby, w tym kobiety, mogą mieć z tym spory problem. To samo tyczy się zamykania - trzeba w to włożyć naprawdę bardzo dużo siły. Czemu Mercedes nie dołożył tutaj elektrycznie sterowanych siłowników? Nie mam pojęcia - ale wiem, że bardzo ich brakuje.

Czy Mercedes Klasy T ma więc jakieś plusy?

Owszem, ale jest ich niewiele. Do oszczędnego silnika dorzucę dobre oświetlenie LED, które przydaje się podczas nocnych podróży. Jeszcze raz podkreślę też obecność systemu MBUX, który jest naprawdę dużym luksusem w porównaniu do multimediów Renault. Działa bardzo szybko i sprawnie, a przy tym zapewnia pełną łączność ze smartfonami. Oczywiście nie brakuje tutaj również funkcji "Hej Mercedes".

A teraz najważniejsza kwestia - ile kosztuje ten samochód i jaka jest różnica względem Citana Tourera?

Wyjściowo dopłata do Klasy T to zaledwie 2 300 złotych, co jest przyjemną wartością. Ta różnica szybko jednak rośnie - wraz z dodawaniem kolejnych opcji i pakietów.

Egzemplarz testowy Klasy T został wyceniony na 192 830 złotych i ma absolutnie wszystkie dodatki na pokładzie. Dużo, zgadzacie się? To dla porównania Citan Tourer (wciąż dostępny), również wyposażony we wszystkie opcje (i niewiele "skromniejszy" pod kątem wyposażenia) kosztuje 169 160 złotych. Mówimy oczywiście o cenach brutto.

Na tle konkurencji jest więc drogo. Nissan Townstar jest dużo tańszy, ale też i nieco skromniej wyposażony. Renault Kangoo z kolei wciąż nie występuje w Polsce w wersji osobowej.

A konkurencja? Cóż, tutaj nawet wyjątkowo drogie Caddy będzie tańsze. Do tego Volkswagen jest praktyczniejszy, równie dobrze wyposażony, ale za to... lepiej wykończony. Oczywiście na jakościowe plastiki nie ma co liczyć - aczkolwiek te stosowane w Volkswagenie i Fordzie nie rozczarowują tak bardzo.

Mercedes Klasy T - moja opinia i podsumowanie

Liczyłem na to, że w segmencie kombivanów pojawi się wreszcie auto, które zrywa z dostawczakowym rodowodem. To ewidentnie nie jest jednak możliwe. Nawet Mercedes poszedł na skróty, co jest wielkim rozczarowaniem - tym bardziej, że obietnice marki były wyjątkowo ambitne.

Problem w tym, że kombivany to obecnie jedyna alternatywa dla niemal całkowicie wymarłego segmentu vanów i minivanów. Szkoda, że żadna marka nie ma na tyle odwagi, aby postawić na choć jeden z model, w którym wykończenie kabiny będzie bliskie samochodom z "osobowym" rodowodem.

A Klasa T? Cóż, ten model jak Citan jest po prostu OK. W tym "lepszym" wydaniu staje się z kolei piekielnie drogą i dość bezsensowną wersją francuskiego samochodu. Tutaj w ciemno postawiłbym na konkurencyjne modele z segmentu kombivanów.