Caterham Seven Sprint - Podróż w czasie

Cofnij się myślami do szalonych, kolorowych lat 60. XX wieku. Do czasów, w których samochody przewyższały wdziękiem swoich właścicieli i nie miały ani grama elektronicznej nadwagi, a nikt nie przejmował się emisją dwutlenku węgla. Witaj w świecie Caterhama!

Tylko Ty, droga i Caterham Seven Sprint. Surowa maszyna pozbawiona jakichkolwiek asystentów, wspomagaczy, czy innych elektronicznych systemów. Żadnego dźwięczenia, "bipczenia" i ostrzeżeń. Nikt i nic nie mówi Ci, jak masz jechać. Znasz swoje możliwości, sam decydujesz o tym, czy prowadzisz bezpiecznie. Czy taki świat nie był piękny? Ale czy rzeczywiście słusznie jest o nim mówić w czasie przeszłym?

Nic podobnego! Caterham daje swoim klientom możliwość rozkoszowania się takim życiem, oferując podróż w czasie w komplecie ze swoim najnowszym produktem. Produktem tym jest nie co innego, a model Seven Sprint będący zmaterializowaniem nostalgicznego snu. Caterham puszcza oko do szalonych lat 60., w których wszystko się zaczęło. Ale po kolei.

Caterham Seven Sprint

Wersja Sprint, zaprojektowana w połowie szóstej dekady XX wieku, w czasach gdy prawa do wytwarzania słynnej "siódemki" należały jeszcze do Lotusa, nie weszła do produkcji z powodów technicznych. Caterham odświeża zakurzony projekt i jest gotów w stylu retro uzupełnić lukę w historii modelu Seven. Powody do świętowania z tej okazji będzie miało tylko 60 szczęśliwców, ma to być bowiem bardzo limitowana wersja samochodu o, nawiasem mówiąc, chyba największej liczbie specjalnych edycji.

Co siedzi pod maską retro-zabawki od Caterhama? Po otwarciu (może lepiej: odpięciu) pokrywy silnika, naszym oczom ukaże się znana 80-konna jednostka sygnowana logo Suzuki - dokładnie taka, jak w bazowym modelu Seven 160. Taka sama nie będzie natomiast cena (£15 995 za podstawowy wariant przyp. red.) – różnica wynosi aż £12 000! Ta kwota nie jest mała, warto więc wiedzieć co za nią otrzymujemy. "Mnogość przepełnionych nostalgią dodatków", odnosząc się do informacji prasowej Caterhama. Na klientów Sprinta czeka m.in. specjalna paleta barw, oferowanych przez producenta w 1966 i 1967 roku. Są nimi lakiery: "Cream", "Mellow Yellow", "Regency Red", "Camberwick Green", "Misty Blue" i chyba najważniejszy "British Racing Green".

Caterham Seven Sprint

Podobnie jak w serii II Lotusa Seven, elementy wnętrza Sprinta są malowane proszkowo, a ponad kabinę wystaje poprzeczka chroniąca podróżnych w trakcie dachowania. Zawieszenie zestrojono tak jak w pierwowzorze stworzonym przez samego Colina Chapmana. Caterham zmodyfikował także kształt przednich błotników, zmienił formę tylnych świateł (teraz są kuliste i pojedyncze) oraz wypolerował widoczne po bokach tłumiki wydechu. Całości dopełniają pokryte kremowym lakierem koła z polerowanymi "deklami" oraz emblematy z nazwą modelu zapisaną specjalną czcionką.

Ducha tamtych czasów poczujemy także po zajęciu miejsca za metalową kierownicą z drewnianą obręczą. Wskaźniki uporządkowano w charakterystycznym dla serii II szyku. Kolejnym odwołaniem do tamtej ery są ręcznie obszyte siedzenia pokryte szkarłatno-czerwoną skórą ze szkockiej manufaktury Muirhead.

Caterham Seven Sprint

Osiągi są identyczne z tymi w modelu Seven 160, na którym bazuje nowa wersja. Oznacza to, że przyspieszenie do 96 km/h zajmuje Sprintowi 6,9 sekundy, a prędkość maksymalna oscyluje wokół 160 km/h. Doładowana, 3-cylindrowa jednostka o skromnej pojemności 0,66 litra przekazuje w ręce kierowcy 107 Nm dostępnych przy 3400 obr./min. Caterham Seven Sprint będzie występował tylko z manualną 5-biegową "skrzynką". Bazowy model waży jedynie 490 kg!

Caterham przyjmuje już zamówienia na Seven Sprinta, którego premiera miała miejsce na Goodwood Revival. Jeśli macie ochotę przenieść się w czasie z brytyjskim producentem, powinniście się spieszyć, bo pula egzemplarzy jest bliska wyczerpania.