Samochód elektryczny z drugiej ręki. Sprawdziliśmy co wybrać i na co zwrócić uwagę
Nowy samochód elektryczny, ze względu na cenę, nie jest opcją dla każdego. Tutaj do gry wkraczają auta używane, które mogą być atrakcyjną propozycją. Sprawdziliśmy co i w jakim budżecie dostaniemy, oraz spojrzeliśmy na kluczowe elementy, które wymagają sprawdzenia przed zakupem.
Kiedyś pojęcie "samochód elektryczny" było obce i odległe. Teraz staje się codziennością na polskich drogach. W ciągu kilku lat liczba takich pojazdów wzrosła w ekspresowym tempie, a zielone rejestracje nie są już egzotycznym widokiem. Oznacza to też, że na rynku pojawia się rotacja takich pojazdów, a liczba używanych aut powiększa się z miesiąca na miesiąc.
Jest to więc dobry moment na to, aby spojrzeć na dostępne propozycje. Warto też wiedzieć jak sprawdzić taki samochód przed zakupem.
Samochód elektryczny z drugiej ręki. Wybór jest duży, ale budżet warunkuje pewne cechy
Przede wszystkim trzeba podkreślić jedną rzecz - na pojazd na prąd, który będzie uniwersalny i komfortowy w eksploatacji także na dłuższych dystansach, trzeba jeszcze wyłożyć nieco więcej gotówki. Najtańsze propozycje to te, które były "pionierami" elektromobilności na rynku.
W budżecie w granicach do 30-40 tysięcy złotych niestety nie można przebierać w propozycjach. Tu wyróżniają się dwa auta - Nissan Leaf i Mitsubishi i-MIEV (oraz jego bliźniaki z logotypem Citroena i Peugeota).
Leaf to dobra propozycja do miasta, zwłaszcza dla osób, które poruszają się na krótszych dystansach. Do 40 000 złotych jesteśmy już w stanie znaleźć sprawny egzemplarz, w którym bateria zapewnia jeszcze akceptowalny zasięg. Realnie jest to od 70 do 150 kilometrów w zależności do stopnia degradacji akumulatora i ogólnej kondycji samochodu.
Leaf jest pełnoprawnym kompaktem, co należy do dużych plusów. Jego minusem natomiast jest złącze ChaDeMo, które nigdy nie zyskało popularności w Europie i jest powoli wypierane z wielu ładowarek. Trzeba więc tutaj zaopatrzyć się w odpowiednią przejściówkę (CCS2 to ChaDeMo).
i-MIEV to auto, które swoje mocne strony ma tylko na krótkich dystansach. Malutka bateria i bardzo spartańska konstrukcja nie zachęcają do jakichkolwiek dłuższych podróży.
Aby spektrum dostępnych aut stało się ciekawsze, budżet trzeba podnieść do 60-70 tysięcy złotych
W ten sposób otwieramy sobie drzwi do dużo atrakcyjniejszej motoryzacji, która nie powinna rozczarować także w dłuższych podróżach. W tym budżecie na liście dostępnych samochodów pojawia się wiele propozycji, ale kilka z nich w szczególności zasługuje na uwagę.
Jest to między innymi Volkswagen e-Golf. Wygodny kompakt trafił na rynek w wydaniu na prąd, które naprawdę nie rozczarowywało. Wersja po liftingu była w zasadzie kompletna i oferowała wszystko, czego potrzeba do codziennej jazdy. Mamy tutaj lepszy komfort podróżowania i sensowny zasięg. Starszy wariant (sprzed liftingu), za sprawą mniejszego akumulatora, ma skromniejsze możlwości - niemniej wciąż wystarczy do codziennej jazdy.
Ciekawym wyborem może być także Renault Zoe, które dostało nawet wersję z baterią 52 kWh. Ta wystarcza do nieco dłuższych podróży, co jest dużym plusem. Jest to też wygodne i ładne auto, które wciąż może się podobać.
Nie sposób tutaj nie wymienić również Nissana Leafa drugiej generacji. Bateria 40 kWh sprawdzi się w miejskiej eksploatacji, a także w krótszych podróżach.
Najatrakcyjniej wypada budżet od 70 do 100 tysięcy złotych
W nim znajdziemy auta względnie nowe i dużo wydajniejsze. Jest tu cały przekrój przyjemnych propozycji, takich jak Hyundai Kona Electric, czy Kia e-Niro. Dostajemy w nich baterię o pojemności przekraczającej 60 kWh i realnie 300-350 kilometrów zasięgu w cyklu mieszanym i około 400 w mieście.
Pojawiają się tutaj także używane Tesle (Model 3 i Model S), Volkswageny ID.3, Ople Corsa-e, Peugeot e-208 i wiele innych aut. Mówimy tutaj o 3-5 letnich konstrukcjach, które mają sensowne przebiegi (często dość niskie) i dobre wyposażenie.
Mając ponad 100 000 złotych kupimy nawet 2-letnią Teslę Model 3
A to już pełnoprawny samochód, który sprawdzi się także na dłuższych trasach. W tym budżecie przewijają się też Volkswageny ID.4 i wiele niemal nowych aut, takich jak druga generacja Kii Niro EV, Mercedesy EQA, czy nawet nowe MG4.
Samochód elektryczny z drugiej ręki. Na co trzeba zwrócić uwagę przy zakupie używanego pojazdu?
Kluczowe są tutaj dwa punkty: bezwypadkowa historia i stan baterii (SoH). Pierwsza kwestia staje się szczególnie ważna, gdyż mocniejsze uszkodzenia konstrukcji auta mogą wpłynąć na żywotność baterii i bezpieczeństwo pojazdu. Tutaj więc trzeba sprawdzić, czy nie ma wgnieceń w akumulatorze, przebić i śladów napraw.
Stan baterii (State of Health) sprawdza się za pomocą specjalnego oprogramowania. Pozwala to zweryfikować sprawność akumulatora. Z reguły w tańszych samochodach może być ona mocniej zużyta (70-80% sprawności), w nowszych powinna wciąż z dużym zapasem przekraczać 90%. Wiele aut nawet po 100-200 tysiącach kilometrów wykazują 95-98% sprawności.
Poza tym trzeba sprawdzić, czy silnik jest w dobrym stanie i czy w czasie jazdy nie wydaje dziwnych odgłosów. Warto też prześwietlić pokładową elektronikę pod kątem potencjalnych błędów. Jeśli wszystkie te punkty są "odhaczone" na zielono, to możemy śmiało kupować samochód elektryczny.
Dla wielu osób jest to ciekawa alternatywa dla auta spalinowego, lub po prostu uzupełnienie garażu. Mając możliwość ładowania w domu i w pracy dostajemy często tani środek transportu. W mieście wciąż można korzystać z darmowego parkowania, a buspasy niezmiennie są dostępne dla aut BEV - a to potrafi skrócić czas podróży.
Szczegółowy poradnik znajdziecie klikając tutaj, a jego autorami są EV Klub Polska i OTOMOTO.