Shell zamyka wszystkie stacje z wodorem w Kalifornii. A te, które działają, funkcjonują tylko w określonych godzinach
Shell zadaje cios użytkownikom samochodów zasilanych wodorem. W Kalifornii ta sieć zamyka wszystkie swoje stacje w trybie natychmiastowym. Liczba pozostałych operujących obiektów nie jest duża, a do tego wiele z nich działa w ograniczonym zakresie.
Wodór nie ma lekkiego życia. Nic też nie wskazuje na to, aby coś miało się zmienić w tej kwestii. Shell właśnie przycina skrzydła użytkownikom takich samochodów i zamyka w trybie natychmiastowym 7 swoich stacji oferujących wodór. Co więcej - inne obiekty, które jeszcze oferują wodór, nie są dostępne przez całą dobę. W efekcie użytkownicy samochodów z ogniwami paliwowymi są w coraz trudniejszej sytuacji.
Shell podaje prosty powód: na ich decyzję wpłynął problem z dostępnością wodoru i zewnętrzne czynniki rynkowe
Można śmiało powiedzieć, że dotychczas działające 55 stacji operowało dla użytkowników trzech samochodów - Toyoty Mirai, Hyundaia Nexo i Hondy Clarity FCEV. To właśnie te modele trafiły na drogi USA i otworzyły drzwi do przystępniejszej formy tej technologii.
Hurraoptymizm jak widać szybko jednak zagasł. O ile wodór wciąż jest postrzegany jako ciekawa opcja dla rynku motoryzacyjnego, o tyle teraz większość firm skupia się tutaj na pojazdach użytkowych i ciężarowych. To właśnie w nich ogniwa paliwowe i zbiorniki na wodór mogą być ciekawą alternatywą dla napędów spalinowych i dla układów bateryjnych.
Wodór w Kalifornii stał się towarem deficytowym
Idealnie pokazują to strony internetowe, które na żywo podają dostępność wodoru na stacjach. Wiele sieci wokół Los Angeles sygnalizuje brak dostępności H2. Na przykład większość stacji TrueZero jest nieczynnych. Co więcej, nie mogą one podać daty przywrócenia działalności. To samo tyczy się obiektów Iwatani. Na wybranych obiektach znajdują się też resztki wodoru.
W efekcie użytkownicy takich samochodów są w bardzo trudnej sytuacji. Jak donosi portal InsideEVs, kierowcy firmy Uber, którzy korzystają z Toyot Mirai, coraz częściej muszą rezygnować z kursów ze względu na brak możliwości zatankowania.
Dlaczego wodór wciąż sprawia tyle problemów?
Powody są proste. Po pierwsze - jego pozyskiwanie jest bardzo nieefektywne energetycznie i drogie. Po drugie - do tego wszystkiego trzeba dodać transport i składowanie. W efekcie koszty rosną, a tak naprawdę największym plusem jest krótki czas tankowania, który docenia wiele osób.
Mimo wszystko ta technologia została w tyle i ustąpiła miejsca pojazdom bateryjnym. Zresztą nawet Toyota, do tej pory mocno forsująca wodór, większy nacisk położyła teraz na elektryki. Japończycy nie porzucają jednak tej formy zasilania. Obecnie trwają prace nad silnikami spalinowymi zasilanymi wodorem. Do tego Toyota nie zamierza zarzucać jednostek spalinowych.