Tak się nie robi! Saoutchik powrócił, ale nie był to dobry pomysł
Saoutchik powrócił. Przyznam szczerze, że wolałem nie widzieć tego samochodu. Oto kolejny przykład na to, że do designu w stylu retro trzeba mieć rękę.
Po 70 latach legendarna nazwa Saoutchik znowu powraca na rynek. Szkoda tylko, że jest to "powrót" w stylu, którego nie chcieliśmy widzieć. Za przywrócenie do życia tej nazwy odpowiada między innymi Pogea Racing - firma, która tworzyła odlotowe Fiaty 500 i Alfy Romeo 4C. Teraz w ich ręce trafiła marka, która dała światu jedne z najpiękniejszych samochodów lat trzydziestych i czterdziestych. Szkoda tylko, że najnowsze dziecko jest tak złe.
Trudno to nawet nazwać coachbuildingiem w klasycznym stylu. Na warsztat wzięto Mercedesa-AMG GT C i opakowano go w pudełko w stylu modelu 300SL. To nie mogło się udać.
Nazwa Saoutchik zasługuje na coś więcej. To auto wygląda jak dzieło AI
Prompt: Mercedes 300SL Roadster, bazujący na aktualnym samochodzie, w klasycznym stylu, ale z garścią nieco nowocześniejszych dodatków. Wygerenuj.
Tak w skrócie opisałbym ten pojazd. Nie ma w nim niczego wyjątkowego ani unikalnego. Z daleka w oczy rzucają się drzwi z modelu GT C, które nagle zderzają się z nadmuchanymi błotnikami z przodu i z tyłu. Okrągłe światła i duży wlot powietrza próbują udawać poprzednika. Ale to nie jest to, zdecydowanie.
Ciekawe jest to, że skrajnie różne informacje tyczą się dawcy. Na zdjęciach wyraźnie widać kokpit z Mercedesa-AMG GT C. Teoretycznie jest to bardziej "naturalny" wybór, głównie ze względu na charakterystykę napędu.
Tymczasem w informacji prasowej wspomniany jest też SL, który jako następca modelu GT Roadster na pewno cieszy dużo nowoceśniejszą konstrukcją. Jeśli jednak chodzi o możliwości i prowadzenie, to przewagi aż takiej już nie ma.
Dobre wieści są takie, że Saoutchik wyprodukuje tylko 15 takich samochodów. O ile oczywiście znajdą się chętni, bo o to wcale nie będzie tak łatwo. Cena pozostaje tajemnicą. Pewne jest jedynie to, że każdy egzemplarz będzie starannie dopasowany do oczekiwań klienta. Lakier i wykończenie wnętrza można wybierać wedle uznania, a każdy elementem będzie dosłownie "szyty na miarę". Tu jednak nawet ładna kompletacja nie pomoże.