Jeep Wrangler Unlimited 75th Anniversary 2.8 CRD | TEST
Za moment do salonów trafi kolejna generacja Jeepa Wranglera, teoretycznie znacznie nowocześniejsza i przyjaźniejsza kierowcy. Teoretycznie, bo czy w tym aucie jest to najważniejsze?
To ostatni moment na zakup schodzącego z rynku Wranglera. Fabryki powoli ruszają z produkcją kolejnego wcielenia tego modelu. Aktualne jeszcze wcielenie jest jednak dostępne u wielu dealerów. Czy warto się nim zainteresować? Bez dwóch zdań.
Nie dla mięczaków
Jest toporny. Jest do bólu toporny. Mimo to wsiadając do niego uśmiechasz się od ucha do ucha. Najpierw musisz solidnie “trzepnąć” drzwiami (otwierającymi się pod kątem 90 stopni), aby zamknęły się z charakterystycznym metalowym uderzeniem. Wskakujesz w dość wygodny, ale też specyficznie ulokowany fotel - przesunięty bliżej krawędzi drzwi. Deska rozdzielcza jest bardzo krótka, a twarzą opierasz się niemalże o szybę, której brakuje zaledwie kilku stopni do idealnego kąta prostego. Plastiki ewidentnie pochodzą z przetworzonych butelek po Coca-Coli. Czy martwi to kogokolwiek? Skądże.
Nie obchodzi Cię też tragiczny system radionawigacyjny, kluczyk pamiętający lata 90-te, czy wredny terkot 4-cylindrowego diesla, przypominający swoim brzmieniem małą ciężarówkę. Pięciobiegowy automat również przestaje przeszkadzać - ważne, że z dala od utwardzonych dróg spełnia swoje zadanie. Wrangler bowiem zupełnie nie nadaje się do dłuższych podróży. Może i będzie wygodnie, ale najpierw zaatakuje nas hałas a później to wszystko dobije zużycie paliwa.
Wróćmy jednak do wnętrza. Po ostatnim liftingu zyskało ono nieco więcej charakteru, tracąc wiele elementów ciosanych niemalże toporem, idealnie pod kątem prostym. Okrągłe elementy w postaci nawiewów czy też pokręteł klimatyzacji po prostu wyglądają dobrze i odświeżają wnętrze Wranglera. W wersji 75th Anniversary, która w tej chwili jest już nieco przeterminowana (wszak impreza urodzinowa miała miejsce jeszcze w roku 2016) uzupełnia to wszystko ciekawą brązową tapicerką skórzaną (tylko z nazwy, gdyż z prawdziwą skórą zbyt wiele wspólnego to ona nie ma, ale za to jest przyjemna pod kątem utrzymania czystości). Przednie fotele pod kątem komfortu podróżowania wypadają całkiem nieźle. Są typowo amerykańskie, czyli “duże” i dość miękkie. Znalezienie właściwej pozycji za kierownicą również nie jest wielkim wyzwaniem. Dużo gorzej prezentuje się kwestia ustawienia lusterek. Otóż prawa tafla nie jest asferyczna. Muszę przyznać, że przyzwyczajenie się do “zwykłego” lustra zajęło mi prawie dwa dni, a i tak wszelkie ciasne manewry wykonywałem w żółwim tempie. Wrangler nie posiada też czujników czy jakiejkolwiek kamery, tak więc trzeba mocno pilnować się, aby nie uderzyć w jakąkolwiek przeszkodę.
Z tyłu siedzi się już znacznie gorzej. Krótkie oraz bardzo nisko zamocowane siedzisko kanapy sprawia, że wyższe osoby opierają kolana o brodę. Sama ławka jest zamocowana w bardzo prosty sposób - na kilka wkrętów przytwierdzonych do prostych uchwytów. W ten sposób powstaje pod nią miejsce na drobne przedmioty - gaśnicę czy też jakąś małą torbę z narzędziami bądź innymi przydatnymi w terenie przyrządami. Dorzucono też dwa duże uchwyty na kubki, więc słodki napój z McDonalda zmieści się bez problemu. Telefon lub inne urządzenie także bez problemu naładujecie.
Bagażnik według oficjalnych danych technicznych mieści od 498 do 2322 litrów bagażu. W praktyce upchniecie tam absolutnie wszystko - poza ograniczającym przestrzeń subwooferem nie ma tutaj nic, co mogłoby Wam przeszkodzić w załadunku. Nie ma rolety, nie ma wystających elementów, jest wielka płaska przestrzeń - w sam raz na przewożenie większych przedmiotów. Z kolei przy złożonej kanapie bez problemu zmieszczą się tutaj nawet dwa rowery. Trzeba jedynie przyzwyczaić się do specyficznie otwieranej klapy - najpierw drzwi na bok, a następnie szyba “do góry”. Nie ma ona żadnej blokady i jest jedynie dociskana klapą, tak więc przy zamykaniu trzeba pilnować kolejności.
Jazdę można urozmaicić sobie tylko w jeden sposób - muzyką. Jak już uda Wam się podpiąć telefon do systemu inforozrywki (parowanie Bluetootha jest niesamowicie upierdliwe), to możecie rozkoszować się naprawdę dobrze grającym zestawem przygotowanym przez Alpine. Ze względu na specyficzne rozmieszczenie głośników (drzwi można demontować, tak więc przeniesiono je na deskę rozdzielczą) dźwięk rozchodzi się w nietypowy sposób, ale dobrego brzmienia tutaj nie zabraknie.
Do roboty
Co prawda jakieś wąskie grono ludzi kupuje Wranglera do uprawiania tak zwanego “taniego lansu” na mieście. Na szczęście samochód ten wybierany jest głównie przez osoby, które faktycznie potrzebują takiego auta. A do czego najlepiej nadaje się Wrangler? Pomijając ciągnięcie przyczep (np. z końmi bądź łodzią, byle w miarę lekką) to oczywiście Wranglerem dobrze jest zapuścić się z dala od utwardzonych dróg.
Tam bowiem czuje się najlepiej. Nawet na standardowej “drogowej gumie” zajedzie dalej niż większość terenówek, o SUV-ach nawet nie wspominając. Jest dzielny i niezwykle wytrzymały. Ja osobiście zapuściłem się nim w dość gęste i głębokie błoto. Reduktor, gaz w podłodze i coś, co przypominało jedno wielkie bajoro zamieniło się w dość przyjemny i łatwy dla Wranglera skrót pomiędzy dwoma miejscowościami. Wycieczka ta zaowocowała tylko jedną ofiarą - przednią tablicą rejestracyjną. Ta była zbyt słabo przykręcona i najprawdopodobniej została “wymyta” ze zderzaka wraz z ramką (stało się to przed sesją zdjęciową). Piach? Mała rzeczka? To wszystko dla Wranglera nie stanowi większej przeszkody. Oczywiście jeśli chcecie zapuścić się w prawdziwy teren, gdzie potrzeba już pewnych umiejętności, to z pewnością docenilibyście lepsze opony, snorkel bądź podniesione zawieszenie. Ja jestem zbyt cienki w uszach, aby zapuszczać się tak daleko od drogi - najprawdopodobniej zakopałabym się w możliwie najgłupszym miejscu. Do zabawy zachęcają jednak świetne właściwości terenowe. Kąt natarcia na poziomie 37,8 stopnia, zejścia 31,4 oraz rampowy wynoszący 21,2 stopnia pozwalają na pokonywanie naprawdę stromych podjazdów. Głębokość brodzenia to z kolei 762 mm, co jak na w pełni standardowe auto jest przyzwoitym wynikiem.
Napęd na cztery koła to stary dobry znajomy, czyli Command Track. W trybie 2H 100% momentu trafia na tylną oś. 4H przekazuje moc w proporcjach 50:50 pomiędzy osiami. Warto też pamiętać, że korzystać z niego można na luźnych nawierzchniach. Wisienką na torcie jest “reduktor”, czyli 4LO, pozwalający na wykorzystanie potencjału silnika w trudnych warunkach.
A silnik radzi sobie bardzo dobrze. To także jest stary kumpel, czyli 200-konne 2.8 CRD. 4 cylindry klepią niemiłosiernie, ale 460 Nm dostępnych od 1600 obrotów potrafi ruszyć Jeepem - w piachu, błocie jak i na drodze. Według danych technicznych pierwsza setka pojawia się na zegarach w 10,7 sekundy. Prędkość maksymalna jest bliżej nieokreślona, gdyż według legend ludzie próbujący ją osiągnąć tracili słuch w okolicach 160 km/h. W praktyce Jeepem najlepiej podróżuje się jadąc właśnie 100 - 110 km/h. Wówczas zachowujemy rozsądny balans pomiędzy zużyciem paliwa a hałasem w kabinie.
Zużycie paliwaL | Jeep Wrangler Unlimited 75th Anniversary 2.8 CRD |
---|---|
przy 100 km/h: | 9,1 l/100 km |
przy 120 km/h: | 10,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 13,2 l/100 km |
w mieście: | 13,7 l/100 km |
Układ kierowniczy Jeepa… jest. Duże przełożenie oraz znikoma precyzja zachęcają do spokojnej jazdy. Zresztą osoby, które zamierzają szaleć Jeepem na zwykłej drodze od razu powinno wysyłać się do szpitalu w Tworkach - ten samochód się do tego zwyczajnie nie nadaje. Zwłaszcza hamowanie z jakiejkolwiek wyższej prędkości stanowi niezapomniane przeżycia.
Wrangler jaki jest, każdy widzi...
...i wiele się tutaj nie zmieniło - a jeśli chcecie, to popatrzcie na zdjęcia. Wielkie zderzaki, maska zamykana specjalnymi klipsami, elementy nadwozia, które można zdemontować i w efekcie poruszać się w zasadzie samą “klatką” - to po prostu kwintesencja Wranglera. Nic więcej dodawać tutaj nie trzeba.
Bierz go
Naprawdę. Jeśli potrzebujesz auta do roboty i do zabawy, to Wrangler jest fantastyczną propozycją. Pociągnie przyczepę, dowiezie Cię w nieco mniej dostępne miejsce i jednocześnie sprawi kupę radochy. A ile trzeba wyłożyć, aby zaparkować w swoim garażu Wranglera? W tej chwili można znaleźć egzemplarze “ze stocku” za 140 - 200 000 zł w zależności od wyposażeniowej. 75th Anniversary było w zasadzie topową wersją. Na pokładzie znalazła się masa wszelakich udogodnień, od wspomnianej skórzanej tapicerki, przez podgrzewane fotele aż do… a nie, wróć. To by było na tyle.
Podsumowanie
Tutaj pole do popisu ma następca. Nowy Wrangler będzie znacznie nowocześniejszy. Zyska zaawansowany system inforozrywki, lepsze materiały, nowocześniejsze rozwiązania. Na szczęście pod nadwoziem, które uległo jedynie dużemu odświeżeniu wizualnemu, wciąż kryje się twardziel gotowy do pracy. Warto więc postawić pytanie, czy te wszystkie “zabawki” na pokładzie mają sens w takim samochodzie?