Nowa Toyota Camry dla Europy dotarła do Polski. Oto pięć rzeczy, które musisz o niej wiedzieć
Tak, ten model dla klienta indywidualnego nie ma większego znaczenia. Za to floty go kochają - i nie powinno to być zdziwienie. Toyota Camry jest jednym z nielicznych już przedstawicieli segmentu, który ta marka określa jako D+E. To trafne stwierdzenie, gdyż mówimy tutaj o samochodzie idealnie balansującym na granicy. Co zmieniło się w nowym, mocno odświeżonym wydaniu? Już spieszę z odpowiedzią.
Być może zaskoczę Was faktem, że "klasa średnia", czyli segment D, wbrew pozorom trzyma się całkiem nieźle. Z rynku zniknęło wielu przedstawicieli tej grupy samochodów, ale sprzedaż i udział w rynku pozostałych graczy jest bardzo stabilny. Toyota Camry dołączyła do zabawy w 2019 roku, zastępując niejako Avensisa. Co ciekawe ten samochód "powrócił" do Europy głównie dla Polski, a także dla kilku innych krajów Europy Centralnej (Węgier, Czech i Słowacji).
Szybko okazało się, że ta decyzja była dobrym strzałem. W Polsce sprzedano od tamtej pory 14,5 tysiąca egzemplarzy Camry. Ta liczba może i nie rzuca na kolana, ale dla segmentu jest bardzo ważna. 90% samochodów trafiło do firm (głównie do flot), a 10% wybrali klienci indywidualni.
Nie bez powodu napiszę, że jest to "nowe" wcielenie. Choć Toyota oficjalnie uznaje ten model za nową generację, to nawet przedstawiciele tej marki podkreślają, że jest to duży lifting. A zmian nie brakuje - nie tylko w stylistyce, ale i w mechanice. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć o odświeżonej Camry.
Po pierwsze - Toyota Camry 2024 zyskała gruntownie odświeżoną stylistykę, nawiązującą do innych nowości
Patrząc na ten model od razu zauważycie kształty poprzednika. Mimo wszystko udało się je nieco ukryć i odświeżyć za sprawą kilku ciekawych zmian.
Pas przedni wyróżniają nowe światła. Ich "kształt" de facto jest taki sam, ale są znacznie krótsze (zwłaszcza na odcinku biegnącym do osi centralnej samochodu) i mają nowe światła LED. W ten sposób nawiązują do C-HR'a i do Priusa, a także do całej rodziny Toyoty Crown.
Inaczej wygląda też zderzak - ma więcej lakierowanych elementów, inaczej ukształtowany grill i agresywniejsze wloty powietrza na krawędziach.
Z tyłu także postawiono na nowe światła, z charakterystyczną sygnaturą świetlną, korespondującą z przednimi lampami. Można śmiało powiedzieć, że "robią robotę" i unowocześniają wizerunek Camry.
Najwięcej elementów ze starszego modelu kryje się w linii bocznej. Tutaj jednak też nie brakuje nowości. Na przykład przeprojektowano osłony lusterek i owiewki przy szybach. Rzecz niewielka, ale przekłada się na wyciszenie kokpitu przy wyższych prędkościach. A to jeden z tych elementów, który wiele osób mocno krytykowało w schodzącym z rynku modelu.
Całość, niczym dobre danie, okraszono ciekawym kolorem i ładniejszymi felgami. Z punktu widzenia menadżera, który potencjalnie przesiądzie się do tego samochodu, to dobra zmiana. Obawiam się tylko, że i tak większość egzemplarzy w Polsce będzie w kolorze czarnym lub białym.
Po drugie - w Camry 2024 znajdziemy całkowicie nowe wnętrze
Powiedzmy sobie szczerze - kokpit w schodzącym modelu nie był zbyt atrakcyjny i przywodził nieco na myśl samochody z połowy lat dwutysięcznych. Tutaj na szczęście odrobiono lekcje i dopasowano do siebie "klocki" z innych modeli, tworząc spójny zestaw.
Sama linia deski rozdzielczej przywodzi mi nieco na myśl Lexusa ES. To skojarzenie nie powinno dziwić, gdyż mówimy o konstrukcyjnym "kuzynie" Camry. W odświeżonym modelu znajdziecie dwa ekrany, które w topowej wersji mają 12,3 cala wielkości (w uboższych wersjach multimedia wykorzystają wyświetlacz o przekątnej 9 cali).
Nie zabrakło tutaj też klasycznego i ergonomicznego panelu klimatyzacji, a także garści kluczowych przełączników. Brak tu jakichkolwiek udziwnień i pokręconych wynalazków. Wszystko jest "proste i przyjazne" - takie, jakim być powinno.
Warto też dodać, że sama deska rozdzielcza jest osadzona nieco głębiej i niżej, co optycznie powiększa kokpit.
Po trzecie - wciąż mamy tutaj bardzo dużo przestrzeni
To chyba jedna z najmocniejszych stron tego samochodu. Przednie fotele zapowiadają się dobrze i raczej zdadzą egzamin w długich podróżach. Z tyłu z kolei mamy multum miejsca, a wsiadanie i wysiadanie nie sprawia problemu.
Po czwarte - Toyota Camry 2024 ma pod maską nową hybrydę piątej generacji. Jest więcej mocy
Sercem tego samochodu w Polsce wciąż będzie 2,5-litrowa jednostka, która współpracuje z nowym akumulatorem. Cały układ oferuje teraz 231 KM zamiast 218 KM. Sprint do setki zajmuje 7,9 sekundy (zamiast 8,3), a prędkość maksymalna to nadal 180 km/h, ograniczona elektronicznie.
Japończycy wzięli też pod uwagę opinię klientów z Europy. Nastawy zawieszenia w nowym modelu są nieco sztywniejsze, a prowadzenie bardziej bezpośrednie. O tym przekonamy się jednak dopiero za kilka miesięcy, gdyż na nową Camry musimy jeszcze chwilę poczekać.
Tym samym po piąte, na koniec - kiedy ten model pojawi się w salonach? Ile kosztuje Toyota Camry 2024?
W kwietniu wystartuje przedsprzedaż, a ceny poznamy pod koniec marca. Trzeba więc jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Pewne jest to, że gama wersji wyposażeniowych nie ulegnie zmianie. Ofertę otworzy więc wariant Comfort, w środku stawki znajdzie się wersja Prestige, a gamę zamknie topowy model Executive.
Produkcja ruszy w czerwcu, a pierwsze samochody w salonach zobaczymy we wrześniu. Skąd taka różnica w czasie? Otóż Toyota Camry 2024, tak jak i obecny model, dopłynie do nas z Japonii. A to trwa, zwłaszcza przy obecnym zamieszaniu na Morzu Czerwonym.
Ciekawostka: choć Camry przybywa do nas z Japonii, to w tym kraju nie będzie już oferowana. Po wielu latach znika z oferty, gdyż inne modele zajęły de facto jej miejsce - ze szczególnym naciskiem na nowego Crowna.