Trolejbus przegrywa z dieslem. Ceny prądu uziemiają ekologiczny transport publiczny
Trolejbus może i jest ekologicznym środkiem transportu publicznego, ale obecnie użytkowanie takiego pojazdu staje się nieopłacalne. MPK w Lublinie pozostawia swoje charakterystyczne pojazdy w zajezdniach i zastępuje je klasycznymi autobusami z silnikami wysokoprężnymi. Winowajcy należy szukać w cenach prądu.
Kolejne miasta rezygnują z ekologicznego transportu zbiorowego. Jeszcze do niedawna kładziono ogromny nacisk na wymianę taboru na w pełni elektryczny. Tymczasem teraz tego typu pojazdy idą w odstawkę ze względu na ceny energii. W Lublinie okazało się, że trolejbus jest obecnie dużo droższy w utrzymaniu, niż klasyczny autobus z silnikiem wysokoprężnym.
Trolejbus pokonuje 100 kilometrów za ponad 450 złotych. Autobus jeżdżący na oleju napędowym tylko 313 złotych
Różnica jest więc widoczna gołym okiem. Według MPK w Lublinie Oszczędności płynące z rezygnacji z użytkowania trolejbusów sięgają 7 tysięcy złotych dziennie. W skali miesiąca jest to kwota przekraczająca 140 000 złotych.
Skąd takie kwoty? Otóż trolejbus potrzebuje około 219 kWh energii do przejechania 100 kilometrów. Autobus miejski zużywa z kolei od 42 do 47 litrów oleju napędowego.
Rachunki za prąd są ogromnym wyzwaniem dla miast. W przypadku MPK w Lublinie różnica to trzy miliony złotych względem 2021 roku. Uwzględniany jest tutaj okres pomiędzy styczniem a lipcem 2021 i 2022.
Patrząc na to, że w drodze są kolejne podwyżki cen energii, pozostawienie trolejbusów w zajezdniach zdaje się być najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Inne miasta decydują się na podobne kroki
Trolejbus to jeden z wielu pojazdów transportu publicznego, będących obecnie "na cenzurowanym". To samo tyczy się autobusów elektrycznych i tramwajów.
W wielu miastach mówi się o ograniczeniu kursowaniu autobusów i o podwyżkach cen biletów. Pojazdy na prąd coraz częściej nie wyjeżdżają z zajezdni. Szczególnym wyzwaniem jest tutaj kwestia tramwajów, będących w wielu miastach kluczowym środkiem transportu.