Kolejny Volkswagen XL1 trafił na sprzedaż. To dobra inwestycja
Choć pod maską ma malutkiego diesla, a jego osiągi są dalekie od sportowych, to jednak wciąż budzi wiele emocji - kolejny Volkswagen XL1 trafił na sprzedaż i tym razem jest to naprawdę ciekawie skonfigurowany samochód.
Czasy szalonej innowacyjności są już za nami. Teraz kolejne marki skupiają się wyłącznie na dopracowywaniu aut elektrycznych, całkowicie pomijając eksplorację innych, nieco bardziej szalonych pomysłów. Jeszcze kilka lat temu był to jednak standard, a najlepszym przykładem jest Volkswagen XL1. Ten samochód na dobrą sprawę nie ma sensu. To szalona idea, która zrodziła się w głowie Ferdynanda Piëcha. Została ona wcielona w życie, a teraz stanowi rarytas dla kolekcjonerów.
Volkswagen XL1 to eksperyment na kołach
Jak pewnie wiecie Piëch, jako doświadczony inżynier, miał obsesję na punkcie wyzwań. Rzucał je sobie i markom, którymi zarządzał. Dzięki jego pomysłowości powstało Bugatti Veyron z silnikiem W16. To on też "przepychał" idee auta zużywającego trzy litry paliwa na sto kilometrów. Mowa oczywiście o Volkswagenie Lupo 3L, unikacie jak na swoje czasy. Można śmiało powiedzieć, że XL1 to jego odległy następca. Ten samochód powstał w duchu tej samej idei, choć przy zastosowaniu zupełnie innych technologii i rozwiązań.
To auto to tak naprawdę monokok z włókna węglowego, który uzbrojono w silnik i napęd plug-in hybrid. Sercem Volkswagena XL1 jest jednostka wysokoprężna - dwucylindrowa, mająca 800 cm3 objętości skokowej. To "przecięty na pół" silnik 1.6 TDI, który połączono z baterią o pojemności 5,5 kWh i z jednostką elektryczną.
Aerodynamiczne nadwozie oraz maksymalna redukcja masy pozwoliły na uzyskanie abstrakcyjnych wyników. Zużycie paliwa nie przekraczające litra to standard, a rekordziści zeszli zdecydowanie niżej. Nikogo nie powinno więc dziwić to, że XL1 staje się poszukiwanym przez kolekcjonerów rarytasem. To ostatnie takie dzieło marki z Wolfsburga i prawdopodobnie jeden z najciekawszych pomników inżynieryjnej "ciekawości".
Egzemplarz, który trafił na sprzedaż na portalu Collecting Cars to naprawdę ciekawa sztuka. Kolor Sunset Red podkreśla linię auta, a pełna historia serwisowa sprawia, że zakup zdaje się być pewny. Aktualnie najwyższa propozycja na aukcji to 41 000 euro, aczkolwiek zakłada się, że finalnie auto może zostać sprzedane nawet za 80-90 tysięcy euro.
Warto wspomnieć, że Volkswagen XL1 miał tajemniczego brata
Nazywał się on Volkswagen GEN.E i dzielił z XL1 stylistykę. Wiele osób sugerowało, że jest to zapowiedź nowej linii Volkswagena. Nic bardziej mylnego - GEN.E był platformą testową dla wielu rozwiązań.
Volkswagen GEN.E
Na jego temat nie ma zbyt wielu informacji, ale według niepotwierdzonych źródeł to właśnie tutaj "testowano" konstrukcję MEB oraz różne systemy ładowania samochodów elektrycznych. Trzeba też przyznać, że jak na auto rozwojowe, to Volkswagen GEN.E był wyjątkowo atrakcyjny wizualnie i bardzo dopracowany stylistycznie.