Peugeot 107 1.0 Trendy FL

Trzy lata - tyle czasu produkowany był bez zmian najmniejszy Peugeot. Popularna 'stosiódemka' przekonała do siebie wielu klientów i może pochwalić się wynikiem 320 tys. sprzedanych sztuk. Teraz poddano ją liftingowi. Ale nie łudźmy się - to ledwo kosmetyka, która de facto nic nie zmieniła.

Podobnemu retuszowi poddano bliźniacze Toyotę Aygo i Citroena C1. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że takie zmiany to sztuka dla sztuki. W przypadku Peugeota subtelnym modyfikacjom poddano kształt zderzaka. Jednak najbardziej rzuca się w oczy to, że ocieka on teraz chromem. Twarz Peugeota wygląda na jeszcze bardziej roześmianą, a potężny wlot powietrza sugeruje, że auto jest w stanie połknąć na śniadanie każdy napotkany skuter, a być może nawet i Smarta.

Tablica rejestracyjna powędrowała tak nisko, jak to tylko możliwe. Dzięki temu może ona pełnić rolę bufora chroniącego lakier zderzaka podczas zawodów pt. "kto zaparkuje bliżej betonowej ściany parkingu podziemnego". Na tym kończę zabawę w stylu "znajdź jak najwięcej szczegółów". Reszta to znana "stosiódemka". Tak samo rozkoszna, zawadiacka i krnąbrna jak przed liftingiem. Producent może sobie wpisać w CV - oto nowy model 107. Jednych irytuje taka polityka. Ja przyzwyczaiłem się już, że w takich czasach żyjemy. Wmawianie klientowi ułudy "nowości", zakamuflowanej w kilku nieistotnie skorygowanych detalach, nie jest przecież domeną świata motoryzacji.

"Rewolucja" we wnętrzu
Za to w środku prawdziwy szok. Projektanci poszaleli i niczym dżinsy we wrzątku uprali w całości kokpit modelu 207, który skurczył się o rozmiar i idealnie wpasował w kabinę najmniejszego Peugeota. Oczywiście żartuję. Żadnych zmian - te same materiały i wzornictwo. Ten samochód ma być przede wszystkim tani i prosty.

Stylistycznie środek może się podobać. Duży zegar prędkościomierza i opcjonalny obrotomierz (dopłata 250 zł) wystający ponad wieniec kierownicy wyglądają na zabawkowe, ale są bardzo czytelne. Szkoda tylko, że maleńki wyświetlacz kumuluje w sobie nadmiar informacji, na czym cierpi jego funkcjonalność. Oryginalny kształt konsoli centralnej budzi pozytywne emocje wizualne, ale także nie jest wzorcem ergonomii. Szczególnie sposób obsługi systemu wentylacji za pośrednictwem okrągłych tarcz z wystającym trzpieniem jest dyskusyjny - ciężko obracające się mechanizmy. Testowy egzemplarz nie posiadał klimatyzacji (dopłata 4 tys. zł), co w połączeniu z brakiem nawiewów centralnych, utrudniało chłodzenie wnętrza.

Opisując trzy lata temu wnętrze Toyoty Aygo drwiłem z faktu, że elektrycznie opuszczana szyba pasażera może być obsługiwana... jedynie z drzwi pasażera, bowiem poskąpiono przełącznika po stronie kierowcy. W Peugeocie nic się nie zmieniło. Teraz tylko uśmiechnąłem się widząc ten patent, a nawet pewna nutka nostalgii ukłuła me serce - byłem wtedy wszak o trzy lata młodszy...

Materiałom daleko do doskonałości. Goła blacha spoczywa na boczkach drzwi, a materiały są twarde i wybitnie podatne na osiadanie na nich kurzu. Mimo że spory udział w projekcie miała Toyota, słynna japońska precyzja montażu także pozostawia sporo do życzenia. Co najdziwniejsze - w trakcie jazdy, mimo widocznego gołym okiem niezbyt dokładnego montażu plastików, nie słychać nieprzyjemnych dźwięków i skrzypienia poszczególnych elementów.

Jedną z zalet "stosiódemki" jest przemyślnie zaprojektowane wnętrze, które z pewnością polubią młodzi kierowcy. To auto ma być praktyczne i użyteczne, a do tego nie potrzeba materiałów rodem z klasy premium. Najważniejsza kwestia to przestrzeń, jaką oferuje ten mały skrzat.

Raczej do miasta
W nadwoziu o długości mniejszej niż 3,5 metra wyczarowano zaskakującą ilość miejsca. Z przodu jest go oczywiście wyczuwalnie więcej, a swobody na szerokości ramion pozazdrościć mogą auta sytuowane o klasę wyżej. Dla wielu kapitalną sprawą jest możliwość zakupu auta w wersji pięciodrzwiowej. Na podwózkę do szkoły dwójki dzieci plus syna sąsiada, jest wprost idealna. Co więcej, z tyłu zmieści się nawet dorosła osoba o wzroście 180 cm. Nad głową ma wtedy wystarczającą ilość miejsca, a jeśli przednich foteli nie odsunięto ekstremalnie daleko, zaakceptuje także ilość przestrzeni na nogi. Szkoda tylko, że kanapa tylna jest płaska i wygodna jak drewniana ławka kościelna. Przednie fotele posiadają zbyt krótkie siedziska i brakuje im lepszego wyprofilowania boczków.

Doskonała widoczność ze środka, to oprócz sporych połaci szyb, także zasługa minimalnych zwisów nadwozia. Nawet początkujący kierowca nie będzie mieć problemów z parkowaniem w zatłoczonym mieście, bo gabaryty auta ogarnia się wprost telepatycznie. Nie można też oceniać "stosiódemki" w aspekcie długodystansowych wypraw. Jest to pojazd wybitnie miejski, który pełni rolę drugiego lub trzeciego auta w rodzinie bądź środka transportu na dojazdy do pracy dla dwójki osób.

Żywiołem małego lwiątka jest oczywiście miasto. Tu sprawdza się wyśmienicie. Do tego celu wnętrze, ze swoim gabarytem i sposobem aranżacji, okazuje się być w sam raz. Niestety, nawet czarodziejskie sztuczki nie są w stanie odmienić wielkości bagażnika - 131 l. Tu wciśnie się tylko małą torbę, bo na zapakowanie większych zakupów poczynionych w supermarkecie, trzeba posiłkować się położeniem oparcia kanapy.

Z pewnością znajdą się jednak i tacy, którzy pojazd tego typu użytkować będą jako bardziej uniwersalny środek transportu. Dla pary młodych ludzi lub dojrzałego małżeństwa, którego pisklęta wyfrunęły już z rodzinnego gniazda, może więc okazać się wystarczającym wozidełkiem.

Tak to się robi
Właściwości jezdne Peugeota 107 są znacznie większe niż to, co oferuje silnik, o którym za chwilę. Twarde, ale mimo to sprężyście działające amortyzatory świetnie niwelują wszelkie nierówności. Podczas jazdy po muldach lub bruku nie słychać nieprzyjemnych dźwięków czy dzwonienia. Mimo krótkiego rozstawu osi mały "Francuzik" nie podskakuje nerwowo na poprzecznych nierównościach jak piłeczka pingpongowa, dlatego komfort jazdy ocenić trzeba pozytywnie. Sporo frajdy sprawia jazda slalomem. Auto bardzo posłusznie wykonuje polecenia kierowcy i zadziwiająco pewnie podąża w zadanym kierunku. Próby wyprowadzenia Peugeota z równowagi nagłą zmianą kierunku jazdy rzadko kiedy powodują uślizg tylnej osi. Tak powinien prowadzić się każdy miejski pojazd.

Jedyny silnik, jaki Peugeot oferuje do swojego malucha to japońska konstrukcja o trzech cylindrach i pojemności dwóch półlitrowych butelek (coli oczywiście). Ten aluminiowy motor ze zmiennymi fazami rozrządu po raz trzeci z rzędu zdobył niedawno tytuł Engine of the Year 2009 w kategorii do 1000 ccm. Słynie on z wysokiej trwałości i bezproblemowej obsługi, którą podwyższa długowieczny łańcuch rozrządu. Jak na tak skromną pojemność, stadko 68 koni mechanicznych okazuje się być wystarczającym bodźcem do sprawnego napędzania lekkiego nadwozia.

Dane producenta, które informują, że pierwsza "setka" pada łupem prędkościomierza po 14 sekundach, subiektywnie wypadają zdecydowanie bardziej okazale. Peugeot jest niezwykle zwinny i w ruchu ulicznym nie odczuwa się niedostatku mocy. Motor lubi pracować w wyższym zakresie obrotów i odpowiedni styl jazdy pozwala wykrzesać z niego więcej, niż się spodziewasz. Jazda po zapchanej stolicy ma swój urok, bo "lwiątkiem" łatwo wcisnąć się w wolną lukę między innymi autami, sprawnie przemknąć z pasa na pas i żwawo wystartować z miejsca. Te wszystkie cechy sprawiają, że w zatłoczonym mieście do celu można dojechać równie szybko, jak mocarnym kompaktem.

Jednak dynamiczny styl jazdy oznacza spalanie w mieście powyżej 6 l/100 km. Niby ok, ale patrząc na rozmiar auta czuć niedosyt. W trasie natomiast apetyty na etylinę bez problemu uda się utrzymać poniżej 5 l/100 km.

Kiepsko niestety wypada ocena skrzyni biegów. Aż dziwne, że w XXI wieku są jeszcze manualne przekładnie o tak mało precyzyjnym działaniu. Do tego ten długi lewarek dźwigni zmiany biegów kompletnie pozbawiony czucia. Do dziś śni mi się w koszmarach sennych. To zdecydowanie najsłabsze ogniwo w tym aucie.

38 tys. zł
Tyle kosztuje bogatsza, testowana odmiana Peugeota 107 o nazwie Trendy, w wersji pięciodrzwiowej. Bogatsza nie oznacza jednak dobrze wyposażona. Gdyby w tej cenie auto posiadało klimatyzację, można byłoby pokusić się o nazwanie jej atrakcyjną. Lista opcji wyposażenia nie imponuje: boczne poduszki powietrzne i kurtyny (1,6 tys. zł), obrotomierz (250 zł), klimatyzacja (4 tys. zł), radio CD (1,4 tys. zł), lakier metalik (1,4 tys. zł). To wszystko.

Kto liczył na więcej, powinien zrozumieć, do jakich celów stworzono to auto. W standardzie znajdziemy m.in.: elektrycznie sterowane szyby, centralny zamek, 2x airbag, ABS. Mało? Niekoniecznie, zważywszy na przeznaczenie auta. Warto zapoznać się z cennikami i konfiguracją wyposażenia pozostałej dwójki rodzeństwa. Różnice są minimalne, ale w dobie kryzysu liczy się przecież każdy grosz. A tu Peugeot ma się czym popisać.

Muszę przyznać się niechętnie do jednego - to mikroautko ma sens. Jestem w stanie zrozumieć motywy ludzi, którzy kupują je w charakterze miejskiego samochodu.