Skoda Fabia 1.2 TSI 105 KM Comfort

Wszystko zaczęło się w 1999 r. od nudnego, stonowanego modelu Skody pt. Fabia z metką VW, który szybko przejął pakiet większościowy na naszym rynku. Drugie wcielenie z 2007 nabrało nieco krągłości, lecz nadal bez emocji. Czy po tegorocznej kuracji odchudzającej zacznie przyciągać wzrok?

Z zewnątrz kosmetyczne zmiany skupiły się na przedniej części. Nowy, większy grill oraz przeprojektowany zderzak skutecznie wyleczyły ze świnki dotychczasowy ociężały przód. Całość podkreśla odświeżona paleta lakierów.

Testowy egzemplarz ubrany w lakier Zieleń Rallye z białym dachem (2550 zł) to kusząca kompozycja. Diametralnie odmienia charakter i spojrzenie na ten samochód. Pierwsze skojarzenie? Oczywiście Mini. I na tym nie koniec, bo poza możliwością odmieniania koloru dachu wobec pozostałej części nadwozia, jego płaski kształt również jest łudząco podobny do tego znanego z kultowego Bawarczyka. Dla rozwiania wątpliwości wystarczy spojrzeć na słupek A polakierowany na czarno. Całość osadzono na opcjonalnych, 16-calowych obręczach Comet ze stopów lekkich (750 zł).

Czy równie interesująco jest wewnątrz? W reklamowych folderach czytamy, że we wnętrzu nowej Fabii zastosowano wiele zmian. W praktyce na pierwszym planie nowa, czteroramienna skórzana kierownica z możliwością sterowania radia i telefonu. W centrum konsoli dowodzącej za dopłatą 3000 zł odnajdziemy system nawigacji Amundsen, którego 5-calowy dotykowy ekran mógłby być większy. Sama jego obsługa nie stanowi problemu i jest intuicyjna, do czego główny udziałowiec Skody, czyli Volkswagen, zdążył już nas przyzwyczaić.

W tym samochodzie panuje niemiecki porządek, tak więc ergonomii i poprawności nie możemy odmówić nowemu panelowi sterowania automatycznej klimatyzacji Climatronic (w promocji za dopłatą 999 zł). Do tego jakość plastików uległa poprawie, ale niestety nie wszędzie. To, co razi, to tandetny "czerwony dywan", czyli czarne plastikowe nakładki na progi, którymi wita nas Fabia po otwarciu drzwi. Kolejnym minusem jest nieergonomiczne umiejscowienie gniazda MIDI pod schowkiem dla pasażera - powinno się znaleźć w jego wnętrzu. A tak w rezultacie mamy nie do końca estetycznie ulokowane gniazdo, do którego nasze dzieci zaczną podpinać swojego pada z konsoli do gier. Marketowy podłokietnik również nie przypadł mi do gustu, choć w pewnym stopniu spełnia swoją rolę. Mógłby być jednak lepiej wykonany.

Wrażenie ogólne wnętrza psuje jego czarne wykończenie. Zdecydowanie za mało jest akcentów, które mogłyby ożywić ten smutny środek. Na domiar złego, nawet na boczkach drzwi wyjątkowo cienka klamka jest... nie zgadniecie... czarna. Choć zapewne zwolennicy stonowanego wnętrza określą "katalogowo" takie rozwiązanie eleganckim.

Wygodne fotele o przyzwoitym trzymaniu bocznym docenimy na dłuższych trasach. Do tego w zimne poranki skutecznie ogrzeją nas dzięki dwustopniowej regulacji podgrzewanych siedzisk. W dodatku pod naszą rozgrzaną pupą odnajdziemy praktyczne schowki w dolnej części foteli.

Mierząca 4 metry długości Fabia oferuje 2465 mm rozstawu osi. Każdy z tych milimetrów został tu należycie wykorzystany, dzięki czemu miejsca z przodu jak i z tyłu (jak na segment B) jest pod dostatkiem. Warunek jest jeden: podróżujemy maksymalnie w cztery osoby. Negatywne odczucia (zwłaszcza z przodu) wywołuje niewielka szerokość nadwozia równa 1642 mm. W skrajnych wypadkach może wywołać uczucie bliskie klaustrofobii. Na szczęście bagażnik na tym nie ucierpiał i oferuje 315 litrów, a gdy Fabię zechcemy zamienić w miniciężarówkę, otrzymamy po złożeniu tylnych oparć 1163 l przestrzeni bagażowej.

Nowe rysy z zewnątrz poparte delikatnymi zmianami w środku w zupełności wystarczyłyby, aby ogłosić światu, że to kolejny lifting samochodu, który zawiera w sobie kilkadziesiąt procent nowych części... Na szczęście w tym przypadku zmian nie zabrakło również pod maską. Nowa Fabia otrzymała nowoczesne jednostki wysokoprężne wykorzystujące system bezpośredniego wtrysku paliwa Common Rail oraz "downsizingową" jednostkę benzynową 1.2 TSI w dwóch wariantach mocy: 85 KM i 105 KM. Ta ostatnia, mocniejsza trafiła do naszego egzemplarza. Małą rewolucją jest możliwość połączenia tej wersji z wyśmienitą, 7-biegową dwusprzęgłową przekładnią automatyczną DSG.

Niewielkiej pojemności serce dzięki turbosprężarce generuje 105 KM mocy i maksymalny moment obrotowy 175 Nm w zakresie 1550-4100 obr./min. W praktyce niewielki silnik od ok. 2 tys. żwawo wyrywa do przodu. Poniżej tej wartości, mimo dostępnego maksymalnego momentu obrotowego, odczuwamy niedostatek mocy. Więcej niż wystarczające są wartości katalogowe przyspieszenia od 0 do 100 na poziomie 10,1 s.

Odczucia kierowcy są jeszcze lepsze. Maksymalnie wartość prędkościomierza zatrzymuje się w okolicy 190 km/h. Warto pochwalić odgłosy, jakie płyną z komory silnika do kabiny. Do wartości 4000 obr./min są nad wyraz umiarkowanie. Dopiero w górnej części obrotowej stają się uciążliwe. Miło zaskakuje dźwięk na zewnątrz oddalającej się Fabii, który dzięki odgłosom generującym przez turbinę jest... przyjemny dla ucha.

W naszym przypadku łącznikiem z jednostką TSI jest manualna, 5-biegowa skrzynia biegów. Charakteryzuje ją precyzja poparta krótkimi skokami lewarka między poszczególnymi przełożeniami. Wrzucanie każdego kolejnego biegu to przyjemność, a nie kara. Dzięki odpowiedniemu zestopniowaniu nie odczujemy negatywnie braku 6. biegu, który znajdziemy np. w Yeti 1.2 TSI.

Optymalnie zestrojone zawieszenie nie jest nad wyraz twarde i, mimo opon o niskim profilu (205/45 R16), dzielnie poczyna sobie z nierównościami, jakie napotka na swojej drodze. Niestety, lubi o tym zakomunikować dźwiękami dochodzącymi z podwozia.

Sprężyste zawieszenie w połączeniu z czułym i precyzyjnym układem kierowniczym owocuje przyjemnością z pokonywania kolejnych zakrętów. Studzi nas jedynie w szybszych łukach słabość Fabii do przechyłów nadwozia.

Niewielki silnik TSI lubi ecodriving, odwdzięczając się w zamian spalaniem nawet na poziomie deklarowanym przez producenta (średnie zużycie paliwa: 5,3 l/100 km). Wystarczy jednak, że znowu zaspaliśmy do pracy, spieszy nam się i jest poniedziałek... W mieście skutkuje to na naszej ulubionej stacji wynikiem wyższym o pojemność kilku dużych kaw (7,6 l). W trasie zaś, przy priorytecie jak najdłuższego leżenia "plackiem" w ulubionym miejscu, uzyskamy 5,8 l/100 km. Średnio w mieszanych warunkach z naszego 45-litrowego baku ubyło 6,4 l na 100 km.

W segmencie B rozsądnie skalkulowana cena to jedna z głównych wytycznych sukcesu sprzedaży, jaki odniosła Fabia. Cennik otwiera wersja Junior z 3-cylindrowym 1.2 HTP o mocy 60 KM. W standardzie: 4 poduszki, ABS, immobiliser i wspomaganie kierownicy. Wszystko to za 33 500 zł. Żeby stać się posiadaczem wersji 1.2 TSI 105 KM, musimy przeznaczyć co najmniej 43 000 zł.

Testowana wersja Comfort to baza, która wyjściowo zaczyna się od 53 100 zł. W standardzie nie zabraknie takich pozycji jak m.in. manualna klimatyzacja, elektryka przednich szyb i lusterek (podgrzewanych), a nawet czujniki cofania. Warto jednak podnieść nasze bezpieczeństwo inwestując w pakiet systemów bezpieczeństwa z ESP Plus, ABS i ASR na czele za 2500 zł czy też przednie skrętne reflektory projekcyjne z modułem DE i reflektorami przeciwmgielnymi z funkcją doświetlania zakrętów z Day Light za 1100 zł, natomiast fani automatów za DSG dopłacą 4500 zł.

Cena dopieszczonego modelu, który oglądacie, przekroczyła 70 tys zł. Drogo, jednak sami sobie odpowiedzmy, który samochód z topowym silnikiem (nie licząc wersji RS) i wyposażeniem wzbogaconym o długą listę dodatków z opcjonalnego wyposażenia nie będzie nosił tego miana?

Nowa Skoda Fabia, dzięki kosmetycznym zabiegom stylistycznym i istotnym zmianom pod maską, umacnia swoją pozycję na rynku. Zaskakuje nas prowadzeniem, a w przypadku silnika TSI zrywnością i umiarkowanym spalaniem. Jeśli tylko zechcemy, przy odpowiedniej konfiguracji możemy się odciąć od tłumu i budzić zazdrość innych.